Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

We Wrocławiu przy ul. Gwarnej pracuje niezwykły szewc. To 82-letnia pani Czesława, która naprawia buty od 50 lat [NASZ TEMAT]

Maciej Rajfur
Maciej Rajfur
Pani Czesława to niezwykle sympatyczna i otwarta osoba. Wielu wrocławian ceni sobie jej szewskie usługi.
Pani Czesława to niezwykle sympatyczna i otwarta osoba. Wielu wrocławian ceni sobie jej szewskie usługi. Maciej Rajfur
Przetrwała upadek komuny, transformację ustrojową, szalone ekonomicznie lata 90., Powódź Tysiąclecia i wszelkie odmiany skoków czy spadków cen. W niewielkim warsztacie, gdzie czas się zatrzymał, z zapałem od 1975 roku pracuje p. Czesława Łaba. Rocznik 1940.

Niepozorny zakład szewski przy ul. Gwarnej 13 łatwo przeoczyć. Informuje o nim niewielka tabliczka. W suterenie, gdzie czas się zatrzymał, z zapałem od 1975 roku pracuje p. Czesława Łaba. Rocznik 1940. W sierpniu skończy 82 lat i od 20 przebywa na emeryturze. Nie zachowuje się jednak jak emeryt.

Jej zakład jest czynny od poniedziałku do piątku od godziny 8 do 17. Wrocławianka prowadzi go nieprzerwanie od 1975 roku, czyli prawie 50 lat. Przetrwała upadek komuny, transformację ustrojową, szalone ekonomicznie lata 90., Powódź Tysiąclecia i wszelkie odmiany skoków czy spadków cen. Pracuje cały czas na specjalnych renomowanych niemieckich maszynach, które miała już 50 lat temu.

Klienci od dziesięcioleci

Pani Czesława prawie codziennie kupuje Gazetę Wrocławską. - Jestem już wiekowa i nie wiem, czy chciałabym się afiszować. Jedni pewnie będą szanować to, co robię, ale wiem, że drudzy się będą śmiali. Kiedyś klient usłyszał, że prezydent Wrocławia mnie zaprasza, żeby mnie odznaczyć. Zaczął się naśmiewać. „Co Pani dzisiaj taka elegancka, idzie Pani do prezydenta? Widzi Pani, ja mam do Sutryka żal, bo jak mieliśmy 50-lecie małżeństwa, to nas nie zaprosił. A panią zapraszają” - mówi nam doświadczona pani szewc.

Nie narzeka na brak klientów. Niektórzy z nich przyjeżdżają nawet aż ze Zgorzelca. Są i stali bywalcy. Przychodzą od 30 lat. A część pojawiała się w zakładzie jeszcze jako dzieci. Przyprowadzali ich rodzice. Dzisiaj oni sami wpadają z dziećmi.

- Mówią zaskoczeni: „A co, pani mnie nie poznaje?”. Czas szybko mija... Wczoraj na przykład przyszło mało ludzi. Dzisiaj już było dużo. Średnio przyjmuję pięć par dziennie, żeby nadążyć. Dziesięć to już dużo. Ale zdarza się, że nikt nie przychodzi cały dzień. Szczególnie w deszczową pogodę. Jak jest nawał klientów, odsyłam do Hali Targowej, bo wiem, że nie dam rady – przyznaje p. Czesława.

W wolnych chwilach czyta książki. Na jej biurku pomiędzy butami leżą: "Nienawiść" Stanisława Srokowskiego, "1984" George’a Orwella oraz "Nic albo nic" Tomasza Konwickiego. Czasem o 15 włącza radio i słucha Koronki do Miłosierdzia Bożego. Nie ukrywa, że jest osobą wierzącą w Boga. Przy lampie wisi różaniec, a nad drzwiami krzyż. Na półkach zwracają uwagę obrazki z Matką Bożą i bł. Czesławem, patronem Wrocławia i właściwie patronem właścicielki zakładu.

Zakochana w butach od małego

W czasie naszej rozmowy wchodzi klient, p. Michał. - Mieszkam w okolicach Kościuszki. Tam kiedyś było czterech szewców. Teraz nie ma żadnego. I trafiłem tutaj z polecenia. Nie jestem pierwszy raz. Byłem zadowolony z poprzednich usług, dlatego teraz przyniosłem swoje buty do podklejenia. Dzisiaj wielu ludzi, jak im się buty psują, to kupują nowe. Ale jak zapłacimy 700-800 złotych za parę i potem pęknie jakiś paseczek, to wtedy jednak warto oddać do szewca - tłumaczy i zostawia parę górskiego obuwia.

- Pracuję jeszcze, bo lubię ten zawód. Tu się dobrze czuję. Lekarz mi też poleca. Jestem sama w domu. Przyzwyczaiłam się do tego miejsca. To jest moje życie i tu mogę umierać - żartuje p. Czesława zapisując zamówienie od klienta. Tak naprawdę od dzieciństwa lubi reperować buty. Ale nikt jej nie zaraził tą pasją. W rodzinie nie było szewca. To wyszło jakoś naturalnie.

Czesława Łaba urodziła się we Lwowie. Razem z rodzicami w czasie II wojny światowej została zgarnięta przez łapankę urządzoną przez hitlerowców. Rodzina trafiła na krótko do Oświęcimia. Potem wywieziono ich do obozu pracy w Austrii. Ojciec tam został, a ona razem z mamą i bratem wylądowała najpierw w Czechosłowacji, potem w okolicach Zgorzelca, a koniec wojny zastał ich w Polanicy-Zdroju. Kobieta niewiele pamięta z tamtych lat.

Zadarła z komuną - dlatego Wrocław

Z wykształcenia jest obuwnikiem. Skończyła technikum obuwnicze we Wrocławiu. Wcześniej pracowała w Świdnicy jako główny technolog w spółdzielni „Jedność”. Jak zatem trafiła do stolicy Dolnego Śląska?

- Zadarłam z komuną. Chcieli, żebym wstąpiła do partii, ale odmawiałam. Dokuczali mi. Złożyłam wypowiedzenie i zwolniłam się. Nie mogłam dostać pracy przez 6 miesięcy. Nikt mnie nie chciał zatrudnić przez mój antykomunistyczny opór. Pojechałam do jednego znajomego z Wałbrzycha prosić o pracę. Nie mógł mnie przyjąć, bo bał się o swoją posadę prezesa. Potem pojechałam do Dzierżoniowa. Też się nie udało. W końcu trafiłam do Wrocławia. Tutaj prezes za rok miał iść na emeryturę. Usłyszałam: „Wiesz co, ja cię przyjmę, a oni niech mnie w dupę pocałują” – opowiada C. Łaba.

Tak zasiliła szeregi Spółdzielni Pracy Wyrobów Skórzanych im. Olgina. Pracowała na pl. Grunwaldzkim, a potem trafiła na Gwarną 13. I przy tym samym biurku o 1975 roku naprawia wrocławianom buty.

- Czasy się zmieniały, ale nie przechodziłam kryzysów. Ja dbam o zakład. Potrafię nie spać i pracować. Nie raz wstawałam o 4 rano, a wychodziłam z zakładu o 22. Nigdzie nie jestem zadłużona, wszystko płacę w terminie. Nawet w Urzędzie Skarbowym pani mi mówiła, że mogę być przykładem dla młodych ze względu na uczciwość i skrupulatność – uśmiecha się 81-latka. Z szafy wyjmuje skrzętnie zapisany drobnym maczkiem zeszyt. Od zawsze tak prowadzi ewidencję. Notuje każdego dnia w tabelkach, ile, co i za ile zrobiła. Wszystko ręcznie.

Nie ukrywa jednak, że bywało ciężko. Szczególnie, gdy w 1997 roku powódź zalała suterenę prawie że pod sufit. - Już mi kazali to zamknąć, ale się nie dałam. Przyznam się, lubię być zapracowana. To moja pierwsza choroba. I przez nią mam drugą chorobę – nóg. Chodzę o kuli, ale dopóki mam siły, to będę pracować – deklaruje sympatyczna pani szewc.

Dla pasji, nie dla zarobku

Dzisiaj najczęściej klei i szyje, robi dużo zelówek, zwęża cholewki. Najwięcej pracuje nad adidasami. Z modą obuwniczą jest na bieżąco od lat. Najbardziej lubi w swojej pracy wykonywać zelówki. Na klientów nie narzeka.

- Są zazwyczaj grzeczni i uczciwi. Nigdy na nich nie marudzę, choć widzę zmianę u ludzi na przełomie tylu lat. Są bardziej nerwowi i skąpi. Chcieliby jak najtaniej. Ja i tak zawsze biorę niżej niż wynoszą normalne stawki – przyznaje Czesława Łaba.

Ze swoją pracą wychodzi prawie na zero. Niewiele jej zostaje pieniędzy. Ale utrzymuje się z emerytury. Szewcem od lat już jest dla pasji, nie dla zarobku. Zależy jej, żeby pomagać biednym i starszym ludziom

- Młody szewc z tego nie wyżyje, bo już nie ma tyle roboty, co było kiedyś. Robiłam obuwie nie tylko zwykłe, ale do jazdy konnej, dla opery i operetki. Myślę, że z tego zawodu już się nikt nie utrzyma, dlatego on zanika. Nie znam szewców w moim wieku. Kiedyś byli, ale się wykruszyli. Może jestem najstarsza we Wrocławiu? - zastanawia się p. Czesława.

Ważny dla niej okazuje się kontakt z ludźmi. Klienci dzwonią do niej i proszą, żeby nie odchodziła i nie odpuszczała pracy. Dzięki temu czuje się potrzebna. O butach może rozmawiać bez końca.

- Są takie przypadki, że buta już nie da się naprawić. Szczególnie gdy spody okazują się zniszczone. Ale bywają uparci klienci, którzy za wszelką cenę chcą naprawiać obuwie, do którego mają jakiś sentyment – opowiada z pasją i otwiera szafkę. - Widzi Pan? - wskazuje na kilka par różnych butów. - Narobiłam się, a tego nie odebrali. Czasem leżą u mnie po trzy lata. Ale nie wyrzucam. Nie mam sumienia. Może ktoś jeszcze po nie przyjdzie. Teraz, nauczona doświadczeniem, pobieram pieniądze z góry - podsumowuje z rozbrajającym uśmiechem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto