MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Wcielenie rock and rolla - Iggy Pop dał genialny koncert we wrocławskiej hali Orbita

Katarzyna Wachowiak
Po odśpiewaniu jednej z najbardziej znanych swoich piosenek „I wanna be your dog” (Chcę być twoim psem) Iggy zademonstrował, jak chodzi na czworakach.   FOT. Marcin Osman
Po odśpiewaniu jednej z najbardziej znanych swoich piosenek „I wanna be your dog” (Chcę być twoim psem) Iggy zademonstrował, jak chodzi na czworakach. FOT. Marcin Osman
Niech żałują ci, którzy odpuścili sobie koncert „ojca punk rocka”. Przegapili show, jakiego nie dałaby żadna współczesna gwiazda. Oglądając i słuchając Iggy’ego na żywo można zrozumieć, dlaczego ...

Niech żałują ci, którzy odpuścili sobie koncert „ojca punk rocka”. Przegapili show, jakiego nie dałaby żadna współczesna gwiazda. Oglądając i słuchając Iggy’ego na żywo można zrozumieć,
dlaczego ktoś, kto wykreował zaledwie kilka przebojów, stał się jedną z najważniejszych postaci rock and rolla.

Można zgadywać, że powodem przeniesienia koncertu ze Stadionu Olimpijskiego do hali Orbita była słaba sprzedaż biletów. Według danych organizatorów, chętnych na występ Iggy’ego było 3000 osób. To tyle, by zapełnić płytę – czyli część widowni przeznaczoną na miejsca stojące. Na miejscach siedzących naliczyć było można około setki osób. Ale ci, którzy pożałowali na bilet, stracili. Bo Iggy z The Stooges na żywo to żadne odgrzewane kotlety, a prawdziwy dynamit.
Współczesne koncerty to coraz częściej widowiska – stada tancerzy, kostiumy, światła, dym, cuda na kiju w stylu lądującego na scenie samolotu. Aby dać fascynujące widowisko, wcale nie trzeba tych wszystkich akcesoriów. Wystarczy jeden żylasty facet, w spadających z tyłka spodniach i z gołą klatą, by nie można było oderwać wzroku od sceny. Pod warunkiem, że ten facet ma charyzmę. Iggy biegał, skakał, padał na ziemię – można powiedzieć nic specjalnego, bo te zachowania weszły do kanonu scenicznych numerów każdego szanującego się rockandrollowca – ale widać było jedno: Iggy spalał się w swojej muzyce. On tym rock and rollem był. Wobec takiej żywiołowości i zapamiętania nie można było pozostać obojętnym.
Iggy i The Stooges skupili się na kawałkach, które nagrywali wspólnie. Wokalista nie zaśpiewał żadnej ze swoich solowych piosenek, tych najpopularniejszych. Nie było przede wszystkim „Passengera”, nie było też przeboju spopularyzowanego przez film „Trainspotting”, czyli „Lust for Life”.
Dwie setki ludzi stojących najbliżej sceny wybawiło się jednak tak, że zapamięta ten koncert do końca życia. Tam nikt się nie oszczędzał. Inna rzecz, że Iggy wie, jak uszczęśliwić publiczność. W trakcie jednego z utworów zaprosił na scenę bawiących się najbliżej widzów. Kilkunastoosobowa grupka szalała przez kilka minut z wokalistą. Chłopaki, jego wzorem, pozdejmowali koszulki i na koniec jeden z nich zrobił to, z czego Iggy słynął, a co na tym koncercie jednak sobie darował – pokazał gołe pośladki i rzucił się szczupakiem w publikę.
Ech, takiego rock and rolla w dzisiejszych czasach to już trudno uświadczyć.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Rusza 61. Festiwal w Opolu. Znamy szczegóły

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto