Jeszcze w sobotę rano - a więc zaledwie kilka godzin przed meczem - w ekipie z Kołobrzegu liczono, że zwołana w trybie nagłym komisja odwoławcza Polskiej Ligi Koszykówki dopuści do gry lidera Kotwicy Chrisa Danielsa (zawieszonego za zeszłotygodniową bójkę w Świeciu). Odwołanie gości ostatecznie odrzucono i Amerykanin, który specjalnie dojechał do Zgorzelca, zasiadł jedynie na trybunach w roli kibica.
Długo wydawało się jednak, że wcale nie musi to oznaczać porażki ekipy trenera Arkadiusza Konieckiego. Pod koszami rządził i dzielił Rafał Bigus (14 punktów i 15 zbiórek w całym spotkaniu - szalał jednak przede wszystki m w pierwszej połowie, zaliczając 10 punktów w pierwszej kwarcie). Jeszcze do przerwy goście prowadzili jednym punktem, bo były gracz Turowa - Sebastian Machowski trzy razy z rzędu nie pomylił się wykonując rzuty wolne.
Mecz nie byłby pewnie taki zacięty, gdyby nie wydarzenia z pierwszych minut. Kibice jeszcze nie zdążyli dobrze przyjrzeć się pierwszym piątkom, a już David Logan miał na koncie 2 faule i wylądował na ławce rezerwowych. Z bezpośredniego pojedynku superstrzelców Logan (rekord w tem sezonie - 35 punktów) kontra Alvin Snow (przed tygodniem 38 oczek w Świeciu) nic więc nie wyszło. Nie tylko dlatego, że Amerykanin z PGE Turowa oglądał mecz z ławki. Snow przed tygodniem miał chyba przysłowiowy "dzień konia", bo w Zgorzelcu o podobnej skuteczności mógł tylko pomarzyć (0/4 za 2 i 2/6 za 3 - w sumie 6 punktów).
A Logan swoje i tak zrobił. Jego partnerzy długo męczyli się się z Kotwicą, a ostatecznie sprawę zwycięstwa i tak załatwił ich lider. W drugiej połowie trener Saso Filipovski naj dłużej wystawił go do gry i to od razu odbiło się na wyniku. PGE Turów odjechał rywalom, niczym ekspresowy pociąg zwykłej osobówce. Logan grał niespełna 21 minut, a i tak zaliczył 20 punktów - w tym 4/7 z dystansu.
Niebywałego wyczynu dokonał w sobotę drugi z liderów PGE Turowa - Thomas Kelati. Amerykanin z Erytrei oddał aż 15 rzutów za trzy punkty (trafiając jednak tylko 4 - w sumie 27 procent skuteczności). Kelati co prawda nigdy nie stronił od rzutów z dystansu (w tym sezonie miał już mecz z 10 próbami - przy 5 celnych - w Kwidzynie). Ale aż 15 rzutów? Może to odpowiedz na krytykę po spotkaniu w Sopocie? Wówczas nie rzucał praktycznie w ogóle. Teraz sobie to odbił, ale w pełni zadowolony być raczej nie nie może - tak niskiej skuteczności jeszcze nie miał. - Przed meczem czułem się świetnie, pewnie trafiałem na rozgrzewce i byłem przekonany, że to może być mój dzień. Stąd taka ilość rzutów. Nie wyszło to ostatecznie najlepiej, ale czasem po prostu tak bywa. Najważniejsze, że zespół wygrał - podkreślał po spotkaniu Thomas Kelati.
- Walczyliśmy na tyle, na ile w osłabionym składzie było nas stać. Jestem zadowolony z postawy graczy podkoszowych. Marząc o sprawieniu niespodzianki na obwodzie powinniśmy wypaść lepiej - oceniał trener gości, Arkadiusz Koniecki.
PGE Turów - Kotwica Kołobrzeg 80:60
Thomas Kelati rzucał, David Logan trafiał...
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?