Walka na poważnie

KOSZYKÓWKA

Turów – Śląsk 90:77 Machowski najlepszy w trójkach – Flecher królem wsadów

W Zgorzelcu było w sobotę wielkie święto – koszykarskie widowisko taneczne, oficjalna prezentacja Turowa i zaskakująco twarda walka w pojedynku ze Śląskiem, w którym spodziewano się zdecydowanie więcej zabawy niż poważnej koszykówki

Hala w Zgorzelcu pękała w szwach. Na ten mecz zjechała też spora grupa kibiców z Wrocławia. Wszyscy chcieli po raz pierwszy zobaczyć obie ekipy w nowych składach. I mimo że zabrakło trzech kadrowiczów oraz zawodników kontuzjowanych, to atrakcji nie brakowało.
Sam mecz od początku był wyrównany – z nieznaczną przewagą Śląska. W ekipie wrocławian brylował pod koszami Kevin Flecher, skutecznością imponował Ante Kapov, zaś Kamil Chanas nadspodziewanie dobrze radził sobie jako prowadzący grę, a Marek Miszczuk – skazywany na rolę głębokiego rezerwowego – pokazywał, że grać jednak potrafi. W Turowie swoje walory potwierdził Mike Ansley, a z dobrej strony pokazał się przede wszystkim Wojciech Szawarski. Nowych amerykańskich rozgrywających trudno nawet oceniać, bo Daryl Greene szybko złapał trzy przewinienia, zaś Janavor Weatherspoon z powodu urazu grał bardzo krótko.
Praktycznie całą przewagę Turów zbudował w końcówce trzeciej i na początku czwartej kwarty, gdy wrocławianie wyraźnie opadli z sił. Gospodarze popisali się wówczas serią efektownych zagrań, która zapewniła im pewne zwycięstwo.

Zaiskrzyło przy ławce
W czwartej kwarcie, gdy walka na parkiecie rozgorzała na dobre (zespoły kilka razy walczyły nawet w parterze, a Mielczarek o mały włos nie pobił się z Żakiem), gorąco zrobiło się też przy ławce rezerwowych Turowa. W czasie gry do trenera Karola podszedł Tomasz Jankowski pytając, czy seria fauli rywali to ma być ten mecz przyjaźni, na który się umawiali. – Śląsk postawił trudne warunki i my odpowiedzieliśmy tym samym – tłumaczył potem Karol. W Śląsku część graczy była wyraźnie zdezorientowana. Tomczyk kilka razy bezradnie rozkładał ręce, mówiąc: – Bijemy się czy bawimy, bo nie wiem, co mam robić.
Jeśli do tak poważnej walki doszło podczas pokazowego, zabawowego w założeniach spotkania, to aż strach pomyśleć, co się będzie działo za trzy tygodnie w Hali Ludowej, gdy obie drużyny zmierzą się podczas turnieju o Puchar Prezydenta Wrocławia.

Machowski jak maszyna
W czasie przerw pomiędzy kwartami kibice podziwiali umiejętności graczy w dwóch konkursach. Prawdziwą klasę w konkursie rzutów za trzy punkty pokazał Sebastian Machowski. Gdy przed meczem trener Mariusz Karol twierdził, że wystawianie innych graczy do tej rywalizacji nie ma sensu, można to było uznać za żart. Tymczasem Machowski rzucał niczym maszyna – trafiając 12 z 15 oddanych rzutów. A w trzech przypadkach piłka pewnie zmierzająca do celu po prostu „wyskakiwała” z kosza. Niemiec zaimponował formą na tyle, że Mike Ansley nawet nie zdecydował się wziąć udziału w rywalizacji. Zastępujący go Edward Żak trafił 10 razy, Kamil Chanas 9, a trudy obozu bardzo mocno odczuł Maciej Szlachtowicz, który zaliczył zaledwie 2 trojki.

Wsady bez wsadów
Niestety, dużo mniej atrakcji, niż można było oczekiwać, dostarczył konkurs wsadów. Bezapelacyjnie wygrał go Kevin Fletcher. Amerykanin nie tylko rzeczywiście efektownie umieszczał piłkę w koszu, ale też jako jedyny z czterech startujących dwa razy zaprezentował dwa udane wsady! Faworyt gospodarzy – Adrian Czerwonka miał jedną udaną próbę, zaś Wiktor Grudziński i Artur Mielczarek w obu przypadkach „zderzali się z obręczą”. To, niestety, nauczka dla organizatorów – ta zabawa ma sens tylko wtedy, gdy biorą w niej udział zawodnicy, którzy rzeczywiście specjalizują się we wsadach. Inaczej, zamiast wielkich atrakcji, jest spory zawód.

Śląsk górą
Koszykarze z Wrocławia ulegli Turowowi, ale w Zgorzelcu i Śląsk miał swój triumf. Fani wrocławskiego zespołu wygrali konkurs, w którym w ciągu 120 sekund mogli zdobywać punkty rzutami za 1, za 2 i za 3 punkty. Kibice Śląska wybrali najłatwiejszy sposób regularnie punktując za 1 punkt, fani Turowa próbowali także trudniejszych rzutów z dystansu i zostali zdecydowanie pokonani. •

TURÓW ZGORZELEC 90
ŚLĄSK WROCŁAW 77
24:25, 20:21, 23:16, 23:15
Turów: Ansley 23, Szawarski 20, Machowski 16, Grudziński 9, Czerwonka 7, Laksa 6, Greene 6,
Żak 3, Weatherspoon 0, Bochno 0.
Śląsk: Kapov 18, Chanas 15, Fletcher 12, Miszczuk 11, Tomczyk 9, Mielczarek 7, Korszuk 2, Zieliński 2, Mroczek 1, Szlachtowicz 0.
• Zwycięzca konkursu rzutów za trzy punkty: Sebastian Machowski (Turów)
• Zwycięzca konkursu wsadów: Kevin Fletcher (Śląsk)

LICZBA MECZU
12
– tyloma celnymi
rzutami za trzy punkty
– na 15 prób
– popisał się podczas konkursu rzutów z dystansu Sebastian Machowski

Zdaniem trenerów
MARIUSZ KAROL
trener Turowa
– Wynik tego spotkania jest zdecydowanie sprawą drugorzędną, choć na pewno cieszy naszych kibiców. Pełni formy od zawodników na pewno nie mogliśmy oczekiwać, bo jesteśmy przecież w trakcie okresu przygotowawczego.
Moi zawodnicy na pewno mieli w nogach ostatnie treningi.
Kibice obejrzeli świetne widowisko – nie tylko sportowe – a to w sobotę było zdecydowanie najważniejsze.

TOMASZ JANKOWSKI
trener Śląska
– Po obozie, na którym naprawdę ciężko pracowaliśmy, nie mieliśmy prawa wytrzymać całego meczu. Spodziewałem się, że możemy ugrać dobre 15 minut. Okazało się, że sił starczyło prawie na dwa razy więcej – bo do 27 minuty wszystko było otwarte. Na ocenianie poszczególnych zawodników
nie ma się jeszcze co porywać. Po pierwszym meczu – zwłaszcza przy tak sporym osłabieniu kadrowym – wiemy tylko tyle, że zmierzamy w dobrym kierunku. I to cieszy najbardziej.