Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Waldemar Krzystek o facetach z jajami

Lucyna Jadowska
Lucyna Jadowska
Krzystek: - Jak Pinior wybrał tyle pieniędzy z banku, wszystkim szczena opadła.

O tym, dlaczego "80 milionów" nie jest filmem o miłości i historii, rozmawiamy z Waldemarem Krzystkiem, który we wrześniu rozpocznie we Wrocławiu zdjęcia do swojej najnowszej produkcji. Tym razem opowie o wrocławskiej Solidarności.
**Opozycjoniści: Józef Pinior, Stanisław Huskowski i Piotr Bednarz na 10 dni przed ogłoszeniem stanu wojennego podjęli z placówki NBP na ul. Ofiar Oświęcimskich 80 milionów złotych. Pieniądze Solidarności udało się wypłacić i przechować u kardynała Gulbinowicza**, ale w latach 80. wiązało się to z dużym ryzykiem.

Całą obsadę "80 mln" poznamy pod koniec sierpnia. Już teraz wiemy, że Władysława Frasyniuka, ówczesnego szefa dolnośląskiej Solidarności, zagra Filip Bobek, znany z "Brzyduli". W rolę Józefa Piniora wcieli się Krzysztof Czeczot, Piotra Bednarza zagra Maciej Makowski, a kardynała Gulbinowicza - Adam Ferency.**

Na czym polegał ten słynny "skok na bank", o którym opowie pan w filmie?
W latach 80. obowiązywał nadzór bankowy i każda ponadlimitowa wypłata pieniędzy musiała być zgłaszana milicji. Takie rozporządzenie dotyczyło zarówno zwykłych obywateli, jak i przedsiębiorstw czy stowarzyszeń. Nie wspominając już o sytuacji, gdy pieniądze wybierał Związek Zawodowy NSZZ Solidarność, główny wróg systemu komunistycznego. Choć pobieranie własnych pieniędzy z banku było zgodne z prawem, to ta legalność była tylko na papierze. Na tym właśnie polegała paranoja tego ustroju.

W takiej sytuacji dyrektor banku powinien poinformować nadzór, przyjechałaby milicja i powiedziała: "Oczywiście wiemy, że wszystko jest legalne, tylko są pewne wątpliwości, które chcemy wyjaśnić". Jeżeli wtedy, 3 grudnia 1981 pieniądze byłyby zatrzymane do wyjaśnienia, trwałoby to kilka dni albo tygodni i pieniądze znalazłyby się w rękach milicji. Poza tym cała suma jest trudna do wyobrażenia. Najwyższa wygrana w totolotku wynosiła wtedy milion złotych i dla wszystkich to były ogromne pieniądze.

"80 milionów" to tylko prawdziwe historie, czy pojawią się tam też fikcyjne wątki?
Oczywiście, czerpiemy bardzo dużo z prawdziwych wydarzeń, ale są też historie wymyślone. Nie chcemy przecież zanudzić widza filmem dokumentalnym. Jest na przykład postać po części inspirowana Bogdanem Zdrojewskim, ale dla zrozumienia całej historii nie jest niezbędne, żeby widz wiedział, że to jest Bogdan Zdrojewski. Poza tym myślę, że dla widzów spoza Wrocławia nie będzie jasne, kto jest kim. Najważniejsze, żeby ludzie dobrze się bawili w kinie, na filmie, który pokazuje, jak chłopaki z Solidarności wygrali i dokopali tej całej esbecji.

A panu bohaterowie tamtych wydarzeń nie chcieli "dokopać"? Podobało im się, w jaki sposób chce pan pokazać ich w filmie?

Mamy świadomość, że "80 milionów" to nie jest po prostu kolejna produkcja filmowa. Przedstawiamy historię, którą wielu mieszkańców Wrocławia ciągle pamięta. Nie mówiąc już o tym, że bohaterowie tych wydarzeń zobaczą się na ekranie. Tu pojawia się pytanie, czy Filip Bobek jest wystarczająco przystojny, by zagrać Władysława Frasyniuka? Czy aktor grający Frasyniuka nie powinien mieć większego torsu i muskułów? (śmiech)

Nikt nie miał do pana o nic pretensji?

Józef Pinior miał do mnie pretensje.**Nie podobało mu się, że nie pokazujemy w filmie całej historii 80 milionów. Jest tylko napad na bank, ukrycie pieniędzy u Gulbinowicza, a nie ma nic na temat tego, co działo się potem, gdy władza mściła się na wszystkich działaczach biorących udział w akcji. Niestety film nie może wszystkiego opowiadać, obraz i tak będzie trwał dwie godziny.

Z drugiej strony z historii po ukryciu tych 80 milionów można zrobić drugi, osobny film. Pokazać w nim, jak po kolei ich wszystkich łapią i zamykają w więzieniu. Na przykład Frasyniuk opowiadał, że jak po akcji trafił do paki, reakcje innych więźniów były zadziwiające. Cieszył się tam dużym poważaniem, najwięksi gangsterzy mówili do niego: "To ty podpieprzyłeś te 80 baniek? Szacuneczek!"



Czy Filip Bobek jest wystarczająco przystojny, żeby zagrać Frasyniuka?


Zostańmy więc przy Frasyniuku i innych prawdziwych bohaterach filmu. Czytali scenariusz?
Powstało już z jedenaście wersji scenariusza, które na różnych etapach trafiały w ręce Frasyniuka, kardynała Gulbinowicza czy Piniora. Oni podpowiadali nam i dodawali szczegóły różnych wydarzeń. Dzięki ich pomocy dowiedziałem na przykład o specjalnym koncercie Filharmonii Wrocławskiej, który muzycy zagrali na ulicach miasta. Takie rozmowy służą scenariuszowi, tak jak szukanie inspiracji w miejscach, w których kręcimy zdjęcia.

Tak było, gdy przyjechałem na dokumentację "Małej Moskwy" do Legnicy. Dowiedziałem się, że był tam odział psychiatryczny otoczony wysokim murem. To właśnie tam umieściłem akcję z Wierą, tam dziewczyna rodziła i spotykała się ze swoim polskim kochankiem. Przyznam, że zaskoczyły mnie też druty kolczaste, które oplatały drzewa, miały one uniemożliwić wariatom z zakładu ucieczkę. Gdy je zobaczyłem, od razu zdecydowałem, że trzeba to umieścić w filmie, ja nie wpadłbym na coś takiego.

A jak przedstawił pan Frasyniuka, Piniora i pozostałych działaczy? To Solidarność pokazana "na kolanach" czy ludzie z krwi i kości?
Pokazujemy tych ludzi, takimi, jakimi byli, ale to nie znaczy, że to są "łapciuchy" czy jakieś lelum polelum. To byli faceci z jajami i to pokazujemy w filmie. Nie będę przecież robił z Frasyniuka jakiegoś "kisielu", bo to prawdziwy mężczyzna, wszyscy mu zazdrościli, że jest taki przystojny. Nawet ja z zazdrością patrzyłem, kiedy wszystkie moje koleżanki szalały za nim. Ludzie z podziwem patrzyli też na Józefa Piniora. Po tym, jak zrobił ten numer z kasą, wszystkim szczena opadła.

A co z wątkami miłosnymi? Będą w "80 milionach" jakieś kobiety?
Mam dość filmów o miłości, zrobiłem wcześniej "Małą Moskwę" i wystarczy (śmiech). Ale tak na poważnie, to pewnie, że pojawią się kobiety - zarówno suki, jak i wspaniałe babki. Muszę tylko zaznaczyć, że na pewno nie będzie to, jak chciał Frasyniuk, opowieść o tabunie zakochanych kobiet, które za nim chodziły. Niech mu lepiej zostaną miłe wspomnienia. Przynajmniej nie będzie nas to kłuło w oczy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto