W zamku Grodziec rycerze zostaną zatrudnieni na etatach

Mają chodzić w zbrojach i objeżdżać konno okolicę. Lecz inaczej niż ich koledzy po fachu przed wiekami - będą też mieli szkolenia bhp, ubezpieczenia, prawo do zwolnień lekarskich i urlopów. I zarobią po ok. 2 tys. zł na rękę.

Co będą robić na Grodźcu rycerze? Szkolić się w walkach i jeździe konnej, aby turyści czuli się jak przeniesieni w czasie. To najprzyjemniejsza część ich obowiązków. Zamieniać się będą także w ochroniarzy, pilnujących zamku, a także- o zgrozo! - w świniopasów, gdy przyjdzie im doglądać zwierząt w pobliskim folwarku.
- Chcemy doprowadzić do tego, żeby oni na umowach o pracę mieli napisane: rycerz. A to przecież coś zupełnie innego niż hydraulik czy informatyk. Ale poradzimy sobie - zapewnia Arkadiusz Maciąg de Bruce, prezes Fundacji Zamki i Pałace Polski, która patronuje rycerskiej ekipie w Grodźcu.
W Wielkiej Brytanii czy Hiszpanii takie drużyny działają z powodzeniem. Dlaczego w Polsce fundacja wybrała Grodziec? Bo to wyjątkowy zamek. Surowy. Komuniści nie przerobili go na mieszkania socjalne, nie postawili obok bloków z wielkiej płyty.
- Jeszcze niedawno zamiana ukochanej pasji w zawód była nierealnym marzeniem. Teraz nagle się spełnia - zachwycają się Szymon Antoniak i Radosław Kordys, pierwsi kandydaci na etatowych rycerzy.
Co trzeba zrobić, by nimi zostać?
- Przede wszystkim trzeba kochać epokę średniowiecza i żyć zgodnie z wartościami, które nie ograniczają się do zarabiania pieniędzy - tłumaczy Maciąg de Bruce.
Drużyna docelowo ma się składać z 20 rycerzy. Fundacja zapewni im zbroje, każdy będzie miał konia. I wszystko to, co jest współczesnemu rycerzowi potrzebne. Nie będą jednak dostawać ekwiwalentu na kupno nowego miecza czy pasty bhp do czyszczenia zbroi.
Specjalnie z myślą o rycerzach fundacja kupiła zrujnowany folwark blisko zamku. To w nim, po remoncie, zostaną oni zakwaterowani. Rycerze będą przez pierwsze trzy miesiące skoszarowani jak w wojsku. Pobudka o 4 rano, potem śniadanie. Takie jak w średniowieczu - dziczyzna, mięso, warzywa. To, co można samemu upolować albo wyhodować. A po posiłku przez 8 godzin ciężka praca: przy zwierzętach w folwarku i na zamku.
- Dyscyplina i dryl. Mylą się ci, którym wydaje się, że bycie rycerzem to czysta rozrywka - uśmiecha się Maciąg de Bruce. - Z moich doświadczeń z innych krajów wynika, że nawet sześćdziesiąt procent chętnych do zawodu rycerza wykrusza się już w pierwszych miesiącach. Bo to już nie jest hobby, tylko ciężka praca.
Czy rycerz będzie miał prawo do odpoczynku? Oczywiście. Lecz wolny czas będzie zależał od decyzji przełożonego. Dodajmy, że po okresie skoszarowania będą mogli wrócić do domów i dojeżdżać do pracy.
Jak widać, drużyna rycerska nie będzie tylko na pokaz. Z czasem będzie musiała sama na siebie zarabiać. Stąd plan, żeby w rycerskim folwarku organizować m.in. konferencje i spotkania integracyjne dla firm. I przyciągać jak najwięcej turystów, urządzając pokazy walk i dawnego rzemiosła.
Zenon Bernacki, kasztelan zamku Grodziec, nie kryje radości.
- To marzenie każdego kasztelana, żeby mieć pełnowymiarowych rycerzy- uśmiecha się Bernacki.- A już serio... Zamek powinien mieć z rycerzy same korzyści: od dobrej promocji po zapewnienie tak prozaicznych spraw, jak pilnowanie warowni nocą - mówi kasztelan.
Rycerze powinni rozpocząć pracę już latem.