W środę rusza Slot Art Festiwal - pięć dni i nocy wypełnionych wrażeniami

Bywalcy festiwalu mówią, że kto raz na niego przyjedzie, za rok wróci. Można przeżyć prawdziwy odlot, ale bez narkotyków i alkoholu. A za to z dziesiątkami koncertów, warsztatów, projekcji filmowych i przedstawień teatralnych

Tysiące ludzi z całej Europy przyjedzie między 11 a 15 lipca do opactwa cysterskiego w Lubiążu. W tym czasie nauczą się podstaw języka arabskiego, wyrobu biżuterii, gry na bębnach, chodzenia na szczudłach, żonglowania, miksowania muzyki czy robienia dredów. A to tylko nikły procent możliwości, jakie w ciągu pięciu festiwalowych dni oferuje Lubiąż. Tam po prostu nie da się nudzić.
Slot Art Festiwal to wydarzenie niezwykłe nie tylko ze względu na atrakcje, jakie czekają na
łodych. Jego głównym hasłem jest zabawa bez alkoholu i przemocy.

Żadnych używek
– To nie jest festiwal stricte chrześcijański, ale organizują go ludzie wierzący. Informujemy uczestników o tym, że są specjalnie wyznaczone miejsca, gdzie mogą się pomodlić, wyciszyć i pośpiewać pieśni religijne, ale nie ma mszy – tłumaczy Karolina Smerek, organizatorka festiwalu. Zamiast z kapłanami młodzi ludzie mogą porozmawiać o swoich problemach ze specjalistami i terapeutami.
Na całe szczęście udało się hasło zabawy bez alkoholu sprzedać bez natrętnego moralizowania, bo wiadomo – nic nie budzi takiej niechęci ludzi, nie tylko młodych, jak nadęte pogadanki o wartościach.
– Na terenie festiwalu obowiązuje całkowity zakaz picia alkoholu, a osoby nietrzeźwe w ogóle nie są wpuszczane, ale ludzie są tak zajęci warsztatami i wykładami od samego rana, że nie mają nawet czasu na picie – zapewnia Karolina Smerek. – Sytuacja, byśmy musieli wyrzucać pijanych, zdarzyła się dwa razy w ciągu ostatnich pięciu lat.
I chociaż trudno uwierzyć, by nikt z tysięcy festiwalowiczów nie napił się po cichu piwa albo nie zapalił gdzieś w kącie trawki, to i tak trudno organizatorom Slotu odmówić sukcesu. W przeciwieństwie do wielu imprez, tu upijanie się nie jest głównym motorem zabawy.

Nieważne, jak kto wygląda
Slot po angielsku oznacza szczelinę. Dla bywalców festiwalu to szczelina wyłamana w nietolerancji, obojętności i braku ambicji. Slot to także przestrzeń, w której spotykają się różni ludzie, by móc podzielić się sobą, swoją sztuką i umiejętnościami.
– Najbardziej uderzyło mnie to, że nieważne jak kto wygląda. Czy nosi dredy, czy jest ścięty na łyso, czy jest punkiem czy dresem – mówi 23-letni Krzysiek Dromicki, student Politechniki Wrocławskiej, który na Slocie bywa co roku. – Ważne jest tylko to, że wszyscy chcą się czegoś nowego nauczyć i pobyć razem.
Z roku na rok przyjeżdża do Lubiąża coraz więcej obcokrajowców nie tylko z Europy. Można tam spotkać ludzi z Nowej Zelandii czy Australii. Najwięcej jednak jest Niemców, Anglików i Czechów. Dzięki kontaktom z różnego rodzaju organizacjami za granicą, Slot Art jest tam coraz bardziej znany.
W tym roku organizatorzy festiwalu każdemu dają szansę się zaangażować. Każdy, kto chciałby poprowadzić warsztaty czy wykłady, ma taką możliwość. Bilety na Slot Art będą dostępne w sprzedaży na festiwalu w rejestracji. Cena za pięciodniowy karnet wynosi 130 zł, a za jeden wybrany dzień zapłacimy 30 zł. W cenie jest wstęp na wszystkie imprezy i miejsce na polu namiotowym. Więcej informacji na temat festiwalu można znaleźć na stronie http://www.slot.art.pl