Znamy ich z filmów "Underground" i "Arizona Dream". Widzieć film z muzycznym podkładem, a widzieć, słyszeć i czuć każdą cząsteczką ciała ich muzykę - to dwie różne rzeczy.
Boban i Marko Marković Orchestra to bałkańska burza z grzmotami, błyskawicami i kojącym deszczem. Aplauz jaki wywołali ci serbscy muzycy było słychać aż na ulicy. Publiczność nie tylko klaskała, ale i piszczała, gwizdała, śpiewała, tańczyła i tupała.
Boban i Marko - liderzy orkiestry to niesamowity temperament i siła fizyczna. Ciągle grali, choć ocierali pot z twarzy. Wspaniali muzycy i wspaniała widownia rozumieli się doskonale, bo muzyka którą serwowała nam orkiestra była nam - Słowianom bardzo bliska. Słychać było w niej i nuty cygańskie, i żydowskie no i oczywiście bałkańskie - góralskie też nam bliskie.
Muzyków nie trzeba było namawiać do bisów, widać polubili wrocławską widownię, oczywiście z wzajemnością. Z godzinnego koncertu wyszły niemal dwie godziny kapitalnej zabawy przy niesamowicie energetycznej muzyce, która porywała nasze nogi do tańca.
Czytaj też:
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?