MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

W gminie Oborniki Śląskie 6 tysięcy ludzi nadal nie ma wody do picia

Magdalena Kozioł
Fot. Spgw Na czwartkowym zebraniu mieszkańcy ośmiu miejscowości nie dowiedzieli się, kiedy z kranów popłynie dobra i smaczna woda.
Fot. Spgw Na czwartkowym zebraniu mieszkańcy ośmiu miejscowości nie dowiedzieli się, kiedy z kranów popłynie dobra i smaczna woda.
Bakterie u prokuratora Od dwóch miesięcy połowa miejscowości w gminie Oborniki Śląskie ma skażoną wodę. Mieszkańcy mają już dość. I choć ciągle słyszą, że sytuacja się poprawi, lepiej wcale nie jest.

Bakterie u prokuratora
Od dwóch miesięcy połowa miejscowości w gminie Oborniki Śląskie ma skażoną wodę. Mieszkańcy mają już dość. I choć ciągle słyszą, że sytuacja się poprawi, lepiej wcale nie jest. Zawiadomili o tym prokuraturę. Chcą też odwołania burmistrza

Joanna Olbert, sołtys Pęgowa, nie chce ujawnić szczegółów doniesienia. Obawia się, że dochodzenie może zostać umorzone, a winni pozostaną bezkarni. Prokuratura na razie nie komentuje sprawy.
Władze gminy jeszcze w lutym powołały komisję śledczą. Miała ona wskazać, kto odpowiada za tak poważne zanieczyszczenia. Do tej pory nikt nie poznał efektów jej prac. Szczepan Antoszczyszyn, przewodniczący rady: – Winnych ustala burmistrz. Co ustalił, dowiemy się za miesiąc. Na kolejnej sesji.
Mieszkańcy Pęgowa, Lubnowa, Urazu, Rakowa, Nizin, Paniowic, Kotowic i Zajączkowa już w to nie wierzą. Ich zdaniem, władza w tym kryzysie nie sprawdziła się i trzeba wymienić jej przedstawicieli .
Krzysztof Kasperkiewicz z Pęgowa: – Burmistrz mydli ludziom oczy. On się z tego nie wybroni.
W czwartek, na wieczornym zebraniu w Pęgowie trwała walka na słowa i liczby.

Urzędnicy, cytując pisma z sanepidu, deklarowali, że już wkrótce woda będzie dobra. Jej skład mikrobiologiczny zdecydowanie się poprawił.
– Ale nadal jest niezdatna do picia – oponuje Joanna Olbert, pokazując pismo z sanepidu, ale ze świeższą datą. Parametry na jej dokumencie mówią co innego.
Dezynfekcja jednak trwa. Jest powolna, systematyczna. Zdaniem Antoszczyszyna, taka właśnie musi być. Zbyt radykalne i agresywne działanie może być zagrożeniem dla życia mieszkańców. A zadaniem władzy jest o nich dbać.
Zakład Gospodarki Komunalnej w Obornikach obniżył im o 20 proc. rachunki za wodę.
To wcale nie było takie oczywiste. Arkadiusz Poprawa, prezes ZGK, na sesji 20 lutego mówił, że jeżeli ludzie zażądają mniejszych opłat za wodę z kranów, to Zakład powinien pobierać opłaty za tę dowożoną w beczkowozach. Na szczęście nie zrealizował swego planu. To ogromne koszty. Miesięcznie trzeba na to wydać około 30 tys. zł.
Miało być lepiej już z końcem lutego, potem na początku marca, w ostatni piątek. Teraz wszyscy liczą, że na święta.

Klęskę przeczekamy
Kiedy Marian Adamek, burmistrz Pleszewa w województwie wielkopolskim, kilkanaście dni temu stanął przed takim samym problemem, zareagował natychmiast. Zwrócił się do wojewody o ogłoszenie w gminie stanu klęski żywiołowej. To ułatwiłoby mu walkę z bakteriami i pozyskanie pieniędzy na konieczne inwestycje.
W Obornikach burmistrz Paweł Misiorek uznał, że nie jest to konieczne. Gmina bowiem wychodzi z kryzysu. Ludzie jednak przestraszyli się sepsy. Widać to w miejscowych aptekach. Mieszkańcy gminy dopytują się o szczepionki i lekarstwa zwalczające bakterię powodujące tę chorobę.
– Można było uniknąć paniki, w porę modernizując stację uzdatniania wody i budując kanalizację – ocenia Kasperkiewicz.
W gminie jednak inwestowano w co innego. Stacją uzdatniania wody w Lubnowie władza na poważnie zainteresowała się dopiero teraz. W budżecie na 2007 r. przewidziano na nią 750 tys. zł, a na kanalizację ponad 2 mln zł. Tylko że w północnej części gminy. Rury kładzie się w Obornikach, Rościsławicach, Wilczynie, Bagnie. Nie tam, gdzie teraz 6 tys. ludzi ma problemy.

Oczekiwanie na cud
Wynik wczorajszych badań sanepidu nie przyniósł przełomu.
Aleksandra Rzewuska, powiatowy inspektor sanitarny w Trzebnicy: – W wodzie nadal są odchylenia fizykochemiczne. Oznacza to, że wody pić nie można.
Mieszkańcy ośmiu wsi nadal muszą korzystać z beczkowozów.
A podobna katastrofa zdarzyła się nie pierwszy raz. Równie groźnie było już w 2001 r. Wodę zdezynfekowano. – Doraźne działania pozwalały na bezpieczne użytkowanie wody – mówi burmistrz Misiorek.
Teraz trzeba zdecydowanych kroków. Jeżeli sytuacja się przeciągnie, na dobrą wodę w kranach przyjdzie mieszkańcom poczekać do października. Wtedy ruszy stacja uzdatniania wody w Lubnowie.

Jak do tego doszło
- 7 lutego – sanepid znalazł w wodzie zbyt duże stężenie manganu, amoniaku i azotynów. Potem pojawiły się paciorkowce.
- 16 lutego – burmistrz ogłasza, że woda jest niezdatna do spożycia.
- 21 lutego – woda odzyskała czystość biologiczną, ale nadal nie jest zdatna do spożycia.
- 16 marca – w wodzie nie ma bakterii chorobotwórczych, zawartość manganu jest podwyższona, natomiast zawartość amoniaku i azotynów – prawidłowa.
- 28 marca – w wodzie nie ma bakterii chorobotwórczych. Zawartość manganu utrzymuje się na stałym poziomie i nie ulega zwiększeniu. Zawartość amoniaku, azotynów i azotanów jest prawidłowa.
- 30 marca – mieszkańcy dostali zalecenie, żeby spuszczać wodę z kranów. Muszą w ten sposób wyrzucić środki dezynfekujące.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Seria pożarów Premier reaguje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto