18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W dobie kryzysu krawcowe radzą sobie świetnie (ROZMOWA)

Maciej Sas
Wrocławianki coraz częściej przynoszą stare ubrania do przerobienia
Wrocławianki coraz częściej przynoszą stare ubrania do przerobienia Tomasz Hołod
Miały wymrzeć jak mamuty, ale radzą sobie świetnie, bo w dobie kryzysu ludzie częściej naprawiają stare ubrania. Z wrocławskimi krawcowymi, Elżbietą Zebrzowską i Haliną Zebrzowską-Słyk, rozmawia o tym Maciej Sas

Jeszcze kilka lat temu mówiono, że krawcowe wyginą. Jak mamuty. Mieliśmy wszystko kupować (tanio), a nie naprawiać czy szyć. A wy tu sobie pracujecie i macie mnóstwo pracy. Jak to możliwe?
Elżbieta Zebrzowska: Ludzie naprawiają stare rzeczy, bo nie stać ich na nowe. Np. ktoś kupił drogie, firmowe spodnie. Jak coś się w nich zepsuje - przetrą się - przecież ich nie wyrzuci, bo szkoda. Przychodzi, żebym je naprawiła.

Jestem tu kilka minut, a już widziałem kilku klientów. Brak pracy Wam niegroźny...
EZ: W dużej mierze jest tak dlatego, że ludzie nie mają pieniędzy. Kryzys daje się we znaki. W większości w nasze ręce nie trafiają nowe rzeczy do poprawienia, ale stare ciuchy, które czasami latami leżały nieużywane w szafie.

Wyciągają ciuchy po 5-6 latach?
EZ: Czasami i po kilkunastu. Proszą o naprawienie albo o przerobienie, bo np. pani schudła i sukienka czy spódnica nie są dopasowane. Tylko wczoraj przyjęłam 6 starych sukienek. Widocznie ktoś uznał, że mu się to opłaca.

Ile taka naprawa kosztuje?
EZ: Zwykle 25-35 zł - zależy, co trzeba zrobić.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: NIE WYRZUCAJ STARYCH CIUCHÓW! WYMIEŃ JE NA NOWE!

Nie lepiej kupić nową?
EZ: Takiej samej zwykle już się nie kupi, bo takich nie ma.

Halina Zebrzowska-Słyk: Nie masz racji - można kupić podobną, porządną sukienkę już za 50 zł. Wystarczy ją trochę skrócić, co kosztuje 15 zł. Czyli niewiele więcej.

EZ: Zgadza się, ale wiesz doskonale, że wiele osób ma ukochane rzeczy, które chce naprawić za wszelką cenę.
HZ-S: Ale to nie wina kryzysu. Wielu ludzi przynosi stare rzeczy nie dlatego, że ich nie stać na nowe. Częściej płacą więcej za zreperowanie czegoś, niż wydaliby za coś podobnego, ale nowego. Ludzie czasem nie myślą logicznie i dlatego decydują się na naprawianie czegoś starego. Przychodzi klientka i mówi: "Proszę mi zwęzić tę sukienkę i wymienić zamek". Płaci za to pięć dych. Za tyle samo miałaby lepszą, nową.

Tłumaczy jej Pani to?
EZ: Czasem mówię: "To się pani nie opłaca". Kobieta rezygnuje. Ale tak robię wtedy, gdy sprawa jest ewidentna, np. gdy wiem, że po dwóch praniach ten ciuch się rozpadnie.
HZ-S: Musimy tak robić, żeby się nie czuć naciągaczkami...

Co najczęściej naprawiacie?
HZ-S: Zazwyczaj cerujemy przetarte spodnie.
EZ: Zdarzają się takie rzeczy, że jak bierzemy do ręki, a widzimy cenę, to ręka drży. Bo widząc spodnie za 1500 zł, człowiek obawia się błędu.

Nie dziwię się. Ale wróćmy do ulubionych ciuchów klientów. Czasem czegoś nie można naprawić. Klienci proszą, żeby uszyć nowe, identyczne?
EZ: Tak. Ale szyjemy tylko spodnie i spódnice. Klient daje materiał, my szyjemy.
HZ-S: Czasem zdarzają się nietypowe zlecenia, takie jak ostatnio. Pani przyniosła ulubionego pluszowego pieska swojej córki. Miał urwane ucho. Musiała małej powiedzieć, że niesie pieska do szpitala. Po udanej "operacji" w naszej klinice wrócił do właścicielki (śmiech).

Jeszcze kilkanaście lat temu w wielu domach była maszyna do szycia i proste rzeczy naprawiało się samodzielnie. Dziś to rzadkość. Dlaczego?
HZ-S: Maszyna domowa nigdy pewnych rzeczy nie zszyje tak, jak profesjonalna. Np. dżinsów nie uda się zrobić nią tak, jak tą, której ja używam.
EZ: Ale przede wszystkim ludziom brakuje czasu na takie rzeczy. No i nie umieją tego robić. Ale przecież dzisiaj nawet nie szkoli się nowych krawcowych. Nie ma szkół uczących tego, nie ma praktyk. Dlatego krawcowe wymrą jak mamuty (śmiech). Nie będzie też szewców.

Eeee, chyba Pani przesadza. Tylko dziś widziałem ze trzy punkty krawieckie.
EZ: To dlatego, że wielu mamy samouków, którzy nie zrobią tego, co ja potrafię. Skrócić spodnie? To głupiego robota. Ale jak przyjdzie mężczyzna z garniturem i trzeba skrócić albo pozwężać ramiona, samouk tego nie zrobi. Za Chiny ludowe. A jak się już uprze i zrobi, to zepsuje.

Ale chyba przynajmniej niektóre rzeczy można by zrobić samemu, w domu. Nie trzeba płacić krawcowej?

EZ: Pewnie że można, jak się potrafi. Ale skoro często przychodzą tu kobiety, żeby przyszyć im w ubraniu guzik?!

Nie lubi Pani takich sytuacji...
EZ: Dostaję białej gorączki!

Nie proponuje Pani wtedy nauki przyszywania guzików?
EZ: Nie, proponuję takiej pani sprzedaż igły i nitki. Albo rzucam taką cenę, że sama postanowi się nauczyć czym prędzej. No ludzie, rozumiem, gdyby facet tego nie potrafił! Ale kobita?! Wstyd! Przecież nauka tego trwa pięć minut. Kobieta powinna pewne rzeczy umieć i już. Jak się chłopu urwie guzik, ona powinna mu przyszyć, jeśli sam tego nie potrafi.

Gdybym przyszedł do Pani i poprosił o przyszycie guzika, pogoniłaby mnie Pani pewnie?
EZ: Pana nie, kobietę - tak.
HZ-S: Nie pogoniłaby pana, tylko zawołałaby mnie, gdybym tu była, i poprosiłaby, żebym obgadała z panem sprawę (śmiech).

Jaka to cena ma Pani zdaniem zniechęcić klienta do składania zlecenia na przyszycie guzika?
EZ: Pięć złotych od sztuki. Najgorsze, że są takie, co nawet na to się decydują!

Ale pomówmy lepiej o normalnych zleceniach, bo się denerwuję... Bardzo często dopasowujemy nowe ubrania ze sklepu. Przychodzi tu taka pani, żona prawnika, któremu wiele garniturów już dopasowałam. Jak zobaczyła, że mąż jest zadowolony, też zaczęła przynosić różne rzeczy. Jest bardzo szczupła, więc większość ubrań trzeba jej dopasować. Dzięki temu wyglądają znacznie lepiej. Teraz więc kupuje ciuchy i przychodzi do mnie, żeby je "dopieścić".

Poczta pantoflowa działa?

HZ-S: To najlepsza reklama. Jeden zadowolony klient przysyła kilku innych.
EZ: I to nie tylko panie. Mam klienta, który przychodzi i mówi: "To ja, pani koszmar nocny. Znowu przyszedłem". Często przynosi rzeczy do przerobienia, czasem co dnia. On jest zadowolony, bo ma ładne ciuchy, i ja też, bo mam klienta. Co więcej, przysłał kilku swoich kolegów, którzy też chcą, by poprawić ich ubrania. Oby wszystkie koszmary takie były...

Najlepsze chwile w życiu wrocławskiej krawcowej?
EZ: Jak widzę uśmiech na twarzy klienta. Ale są i naciągacze.

Co Pani ma na myśli?
EZ: Ostatnio przyszła pani, która chciała, żeby jej skrócić spodnie dresowe. Zrobiłam to. Przyszła następnego dnia z reklamacją, że są za krótkie. Wydłużyłam. Po dniu wróciła, mówiąc, że nogawki są nierówne. Zdenerwowałam się. Pytam: "Ile pani zapłaciłaza te spodnie?" Wyjęłam70 zł i jej zapłaciłam.I zdenerwowana wyszłam z zakładu. A ona wzięła i pieniądze, i te "nierówne" spodnie. Dla mnie to zwykła kradzież - przecież nogawki były krzywe, a ja jej za te spodnie zapłaciłam. To po co je zabrała?

Idzie Pani po mieście, patrzy na ludzi i myśli sobie: "O, to szyłam, to poprawiałam. Jakie to ładne..."?
EZ: Często tak jest. Zawsze swoją robotę poznam. I jak widzę, że to dobrze leży, to dopiero jest satysfakcja!

Rozmawiał Maciej Sas

SPRAWDŹ W KATALOGU FIRM, GDZIE WE WROCŁAWIU ZNAJDZIESZ ZAKŁADY KRAWIECKIE

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto