Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W autobusie i tramwaju we Wrocławiu może jechać tylko jedno dziecko w wózku. "Jako matka małego dziecka czuję się wykluczona" [TYLKO U NAS]

Maciej Rajfur
Maciej Rajfur
Janusz Wójtowicz / Polska Press
Jedna z wrocławskich mam została wyproszona z tramwaju, ponieważ znajdowała się w nim już inna kobieta z dzieckiem w wózku. Poza tym tramwaj był prawie pusty. Sprawa nabrała we Wrocławiu sporego rozgłosu.

Przed kilkoma dniami wrocławianka doświadczyła sytuacji, która ją kompletnie zaskoczyła:

„Zostałam dzisiaj wyproszona z tramwaju, bo uwaga, od dzisiaj w tramwaju może przebywać tylko JEDEN wózek. Rozumiem, że dzieci wózkowe mogą teraz jeździć tylko autami i generować większe korki?”

Pani Karolina jest mamą 2-letniego dziecka. Mieszka na Jagodnie. Pracę i żłobek ma w okolicy centrum. Ze względu na ogromne korki w godzinach szczytu, zamiast autem dojeżdża MPK.

- W ostatni piątek zostałam wyproszona z tramwaju, ponieważ znajdowała się w nim już matka z wózkiem. Poza tym tramwaj był prawie pusty. Ze względu na październikowy wypadek z udziałem wózków widać wzmożone kontrole. Jako kierowca rozumiem przestrzeganie regulaminów. Jako matka małego dziecka czuję się jednak wykluczona. Mam wykupiony bilet semestralny i w tym momencie nie wiem, czy będę mogła dalej z niego korzystać – mówi nam Karolina Zubin.

Matka nie wyobraża sobie stania z dzieckiem w deszczu czy mrozie i czekania, aż przyjedzie autobus czy tramwaj bez wózka.

- Jeśli chciałabym dalej dojeżdżać MPK, ile godzin wcześniej mam wychodzić z domu, żeby nie spóźnić się do pracy? Czy tak jak sprawdzana jest ilość wózków, sprawdzana jest ilość stojących osób? Czy wypraszane są osoby pod wpływem alkoholu? Czy dziecko siedzące na kolanach bez pasów jest bezpieczniejsze niż przypięte w wózku? - pyta wrocławianka.

Sama ma prawo jazdy i samochód. W ostateczności będzie więc przyczyniać się do większych korków - jak większość rodziców dzieci żłobkowych.

- Co jednak mają zrobić osoby nie mające możliwości dojazdu samochodem. Uważam, że miasto powinno znaleźć jakieś rozwiązanie, bo to ogromny problem – podsumowuje K. Zubin.

Jak się okazuje, przypadek p. Karoliny nie jest jedyny

W ostatnią niedzielę Wojciech Zalewski wybrał się z całą rodziną tramwajem do Parku Szczytnickiego. Dwoje małych dzieci jechało w wózku podwójnym i jedno w drugim wózku. Dotychczas nigdy nie było problemu z podróżowaniem z dziećmi. Po zajęciu miejsca na wózki, pani motorniczy podeszła do niego na środek składu i poinformowała, że według regulaminu mogą zabrać... tylko jeden wózek.

- Trochę mnie to rozśmieszyło, bo w rezultacie oznaczało, że musimy jechać na raty i część rodziny musi zostać na przystanku. Ostatecznie warunkowo uzyskaliśmy zgodę na zwykły niedzielny przejazd tramwajem - mówi nam pan Wojciech, mieszkający na Ołbinie ojciec trójki dzieci.

- Co ciekawe na jednym przystanku nasz tramwaj w ogóle się nie zatrzymał, bo czekała kolejna rodzina z wózkiem. Na Kochanowskiego jeszcze jedna rodzina dosiadła się do naszego składu. Moja żona była w szoku. Od ponad 4 lat jeździ po Wrocławiu z wózkiem. Nigdy się z taką sytuacją nie spotkała. To chyba jakaś nowość, która powinno być jasno oznaczona. Jest oczywiście wyznaczone miejsce, ale nigdzie nie ma zastrzeżenia, że tylko na jeden wózek – uważa W. Zalewski.

Co mają teraz zrobić rodzice?

Co mają zrobić rodzice, którzy jadą na wyznaczoną wizytę u lekarza? Zanim ubiorą dziecko, zanim się wybiorą z domu, dotrą na ostatni możliwy tramwaj i… okaże się, że nie mogą wsiąść, bo już osiągnięto dozwoloną liczbę wózków w składzie.

- Proponuję uruchomić grupę na Facebooku typu „Hallo! Czy ktoś jedzie z dzieckiem…?”. Tam wrocławscy rodzice będą zapowiadać swoje podróże z wózkami. W razie kolizji terminów proponuję zasadę: kto pierwszy ten lepszy. Tylko dla zweryfikowanych użytkowników, z możliwościami odsprzedania zarezerwowanego miejsca – opowiada z uśmiechem wrocławianin.

Nie chce nawet myśleć o sytuacji, w której będzie trzeba ważyć, dla kogo przejazd jest ważniejszy. A co jeśli będzie również osoba niepełnosprawna na wózku?

- Ostatnio wyrobiliśmy sobie kartę „Dwa plus trzy i jeszcze więcej", czyli tzw. wrocławską kartę dużej rodziny. Jednym z głównym benefitów są darmowe weekendowe przejazdy MPK. Okazuje się to niemożliwe do wykorzystania. Jak mamy pojechać całą rodziną na spacer, skoro już tylko my potrzebujemy na taką wyprawę dwóch wózków? Skoro nie mogę mieć pewności że pojadę komunikacją zbiorową to alternatywą pozostaje tylko jeździć własnym autem. Przynajmniej mam pewność, że dojadę - zastanawia się W. Zalewski.

Jak na te argumenty rodziców odpowiada MPK Wrocław? Zapytaliśmy o tę sprawę.

- Bezpieczeństwo jest kluczowe w kontekście przewozu wózka z dzieckiem bądź wózka inwalidzkiego. I mówię to jako osoba o szczególnych potrzebach oraz ojciec małego syna jednocześnie. Bezpieczeństwo zawsze jest i będzie punktem wyjścia – mówi nam Michał Sałkowski, kierownik biura prasowego.

- Do tego dochodzi jasne wskazanie od producentów pojazdów, którzy przewidzieli jedno miejsce na taki wózek. Tak zakłada też homologacja pojazdów. Wyjątkiem są autobusy przegubowe – w ich tylnej części przewidziano także drugie miejsce na wózek dziecięcy. Odpowiedzialność za przewóz większej liczby wózków ponosi w prostej linii kierowca lub motorniczy. Zalecenia od producentów i zapisy homologacji pojazdu są jednak w tej kwestii jasne – wyjaśnia M. Sałkowski.

Internauci także analizują tę sytuację

  • Jeden wózek to faktycznie trochę mało, biorąc pod uwagę ilość dzieci jeżdżących chociażby do żłobków. Z drugiej strony w autobusach rodzice bardzo często nie przestrzegają ilości wózków tylko na siłę upychali wózek. Rozumiem oburzenie, ale dobrze, że kierowcy zaczynają tego przestrzegać - pisze p. Ewelina.
  • Do tej pory do autobusów i tramwajów wjeżdżało tyle wózków ile chciało, niestety rodzice również nie przestrzegają zasad bezpiecznej jazdy (nie stawiają wózków tyłem do jazdy i nie zapinają pasów, tak samo osoby niepełnosprawne na wózkach) i w związku z ostatnim wypadkiem jaki miał miejsce zaczną tego przestrzegać. Nie dziwie się motorniczym ani kierowcom autobusów, bo to później oni są ciągnięci do odpowiedzialności za nieodpowiedzialnych pasażerów - uważa p. Monika.
  • W zwykłych 12-metrowych autobusach jest tylko jedno miejsce dla wózka, a w przegubowych 18-metrowcach są dwa. To, że wcześniej kierujący pozwalali na więcej, to była tylko ich dobra wola – komentuje Pablo.
  • Jest to pokłosie ostatniego wypadku z udziałem tramwaju. Rzeczywiście mają w regulaminie takie ograniczenia i obawiam się, że wiele się nie zdziała, a motorniczy będą konsekwentni, bo jak tego nie dopilnują, to stracą pracę – pisze p. Anna.
  • Do tej pory w pojazdach MPK panowała "wolna amerykanka", co często stwarzało mocno ryzykowne sytuacje podczas jazdy. Przepisy odnośnie wózków są jasne, restrykcyjne, a przede wszystkim zapewniające bezpieczeństwo. Naprawdę ma to sens i nie zostało ustalone bez przyczyny. W wyniku wypadku z udziałem dziecka w wózku rodzic winiłby MPK za niedopilnowanie tychże procedur – wyjaśnia p. Damian.

Nie przeocz

Zobacz także

Musisz to wiedzieć

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto