Urlep na urlop! Śląsk bez trenera

Wczoraj o godzinie 18 Andrej Urlep pojawił się na treningu ASCO Śląska. Jednak zamiast zejść na salę, poprosił drużynę do pokoju konferencyjnego.

Spotkanie z drużyną trwało... 15 sekund.
- Zostałem zwolniony z funkcji trenera. Dziękuję wszystkim za współpracę - powiedział Słoweniec. I natychmiast opuścił siedzibę klubu. Trudno powiedzieć, że nikt się w klubie tego nie spodziewał. Już przed treningiem gracze zdawali sobie sprawę, że coś wisi w powietrzu. Ale ekspresowy przebieg, a przede wszystkim zachowanie Słoweńca, były dla wszystkich zaskoczeniem.
- Co mamy teraz robić? Może pójdziemy chociaż porzucać? - dopytywał się w imieniu zespołu kapitan drużyny Dominik Tomczyk.
- Zajęcia poprowadzi Andrzej Adamek. Ani właściciel, ani prezes klubu dzisiaj z zespołem się nie spotkają - zakomunikował dyrektor klubu Łukasz Orzeł.
- Jestem tylko trenerem tymczasowym. Nawet nie wiem, czy w piątek poprowadzę zespół przeciwko Atlasowi Stali - zarzekał się Andrzej Adamek. - Nie wiemy, jaka będzie nasza przyszłość, to decyzja prezesów - dopowiadał David Dedek.
Dla szefów klubu sprawa jest jasna.
- Trener Urlep zrezygnował z pracy we Wrocławiu na rzecz reprezentacji. Wraz z nim z drużyną ASCO Śląska pożegnają się także David Dedek i Krzysztof Mikuliszyn - mówi Waldemar Siemiński, właściciel klubu.
Stanowisko Słoweńca jest zdecydowanie odmienne.
- Zostałem zwolniony, a nie sam zrezygnowałem ze Śląska - mówi szkoleniowec.
Skąd ta różnica zdań? Zapewne ze względu na rozliczenia związane z zerwaniem umowy. Inaczej wygląda kwestia finansowa, gdy trener jest zwalniany z pracy (w tym przypadku może to kosztować bardzo dużo - Urlep miał kontrakt do końca sezonu 2008/2009), a inaczej, gdy sam z niej rezygnuje (wówczas sprawę można zakończyć bezkosztowo, za porozumieniem stron).
Przyszłość wrocławskiego klubu jest w tej chwili wielką niewiadomą, bo Urlep nie tylko był trenerem zespołu, ale też mocno angażował się w praktycznie wszystkie inne działania. Pewne jest tylko to, że w piątkowym meczu z prowadzącą w ekstraklasie ekipą Atlasa Stali Ostrów drużynę poprowadzi Andrzej Adamek.

Kto go zastąpi?
- Zaczęliśmy już poszukiwania trenera. Na pewno chcemy szkoleniowca przynajmniej na poziomie Andreja Urlepa. Nieważne, czy będzie to Polak, czy obcokrajowiec. Ma być dobry i wolny, bo wykupienia umowy szkoleniowca pracującego w innym klubie nie bierzemy pod uwagę - mówi Mariusz Bałuszyński, prezes ASCO Śląska. Po chwili jednak dodaje:
- Choć rzeczywiście wśród Polaków trudno znaleźć odpowiednich kandydatów.
Na temat nowego szkoleniowca już spekulują sami zawodnicy.
- To może być duet Tomasz Jankowski - Jerzy Chudeusz, który zaraz straci pracę w Polpharmie Starogard Gdański - typuje jeden z graczy.
- Albo Jarosław Zyskowski, który jak zwykle powie, że Śląskowi się przecież nie odmawia - dodaje następny. Obie kandydatury wydają się mało prawdopodbne, choć oczywiście nie można ich wykluczyć.
Jeśli na nowego szkoleniowca wrocławski klub wyda tyle, ile do tej pory kosztował sztab trenerski Urlepa, to oszczędności nie będą konieczne. Zwolniona trójka kosztowała ponad 90 tysięcy złotych miesięcznie, a więc - przy mocnej pozycji złotówki wobec dolara - ponad 35 tysięcy zielonych. To już atrakcyjna pensja dla trenerów wysokiej europejskiej klasy.

Przez ostatnie tygodnie cały koszykarski światek żył rozmowami Urlepa z prezesem Polskiego Związku Koszykówki na temat prowadzenia kadry. Słoweniec miał wybrać: ASCO Śląsk czy reprezentacja. Jeden problem ma już z głowy: kontrakt we Wrocławiu jest już nieaktualny. A praca w kadrze wcale nie taka pewna. Niewykluczone, że Urlep zostanie na lodzie i wkrótce - zamiast nadmiaru pracy w klubie i drużynie narodowej - będzie miał długie wakacje.