Uniwersytet Wrocławski wyszkoli prawników w 2,5 roku?

Nowa formuła adresowana jest do osób, które chciałyby zostać prawnikami, choć przez trzy lata studiów licencjackich zajmowały się czymś zupełnie innym, np. historią.

Decyzję o utworzeniu 2,5-letnich studiów podjął senat uczelni, który nie potrzebował do tego zgody ministerstwa nauki. Poza Wrocławiem tylko Uniwersytet Gdański uruchomił prawo II stopnia. Dwa semestry studiów będą kosztować 6,5 tys. zł, więc uczelnia, która chce przyjąć 250 studentów, zarobi w ciągu roku ponad 1,6 mln zł.

Środowisko prawnicze jest zbulwersowane pomysłem władz Uniwersytetu. Barbara Józefowicz-Olczyk z Okręgowej Rady Adwokackiej we Wrocławiu nie kryje oburzenia.

- To po prostu szalony pomysł, który godzi w konstytucyjne prawo obywatela do rzetelnej obsługi prawnej - twierdzi Józefowicz-Olczyk. - Adwokat lub inny prawnik musi mieć bardzo dużą wiedzę, której nie zdobędzie na przyspieszonym kursie. Równie dobrze ktoś mógłby chcieć stawiać mosty po dwóch latach studiów na budownictwie. Nie musimy dążyć do tego, żeby na każdego Polaka przypadało 100 prawników, którzy nie będą się nadawać do zawodu. Decyzja uczelni o uruchomieniu takich studiów jest przykładem braku odpowiedzialności. Godzi ona w poziom kształcenia, a w ostateczności w ludzi, którzy będą potrzebować pomocy prawników - ocenia Józefowicz-Olczyk.

W dziekanacie dowiedzieliśmy się, zainteresowanie skróconymi studiami jest bardzo duże, więc uczelnia nie będzie miała problemów ze znalezieniem chętnych na 250 miejsc, które oferuje. Poza złożeniem dokumentów kandydaci będą musieli zdać również test kwalifikacyjny, który powinien pokazać, czy ktoś ma predyspozycje do zajmowania się prawem. Komisja rekrutacyjna sprawdzi m.in., czy kandydaci umieją stosować rozbudowane wnioskowania i spójną argumentację.

Jednym z chętnych na studia jest Paweł Grzegorczyk, licencjat politologii.

- Zawsze marzyłem o zostaniu adwokatem. Po szkole średniej nie dostałbym się na prawo, bo kiepsko mi poszła matura - mówi Paweł. - Od kilku lat pracuję w sklepie, ale chcę kontynuować naukę i prawo będzie dla mnie w sam raz.

Wierzy, że w dwa i pół roku uda mu się przygotować do egzaminu na aplikację adwokacką.

Bardziej sceptyczna jest Alicja Dydo, absolwentka prawa i aplikantka, która pracuje w kancelarii adwokackiej.

- Przygotować się do aplikacji w dwa i pół roku? To chyba żart. Tak szybko nie da się opanować choćby podstaw najważniejszych przedmiotów - mówi Alicja.

Według niej, nawet 5-letnie studia nie są w stanie w pełni przygotować do pracy. Adwokat w swoim zawodzie bazuje na wiedzy teoretycznej, zdobytej na studiach. Trudno się spodziewać dobrego obrońcy, który z prawem ma do czynienia zaledwie od dwóch i pół roku.

Już wcześniej wykładowcy uważali, że poziom studentów jest niski. Możliwość szybkiego zdobycia tytułu na pewno nie poprawi sytuacji.

- Praca adwokata jest szalenie odpowiedzialna i nie powinni jej wykonywać ludzie nieprzygotowani, bo konsekwencją błędów prawnika może być np. czyjeś bankructwo albo kara więzienia - dodaje Alicja.