Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

UNIA LESZNO. Józef Dworakowski: "Klub przeżyje na 100 procent" [ZDJĘCIA, FILM] cz.1

O trudnych rozmowach kontraktowych z zawodnikami, nadchodzącym sezonie żużlowym, sytuacji w biznesie i w kraju w czasie pandemii koronawirusa rozmawiamy z Józefem Dworakowskim, prezesem Klubu Sportowego Unia Leszno, właścicielem firmy Agromix Rojęczyn.

Sezon 2020 w PGE Ekstralidze wystartuje, decyzje zapadły, ale czy to dobre dla dyscypliny?

Rok 2020 trzeba było moim zdaniem odpuścić. Jesteśmy przy sporcie profesjonalnym, a on jest dla kibica. Po co jechać mecz z naszym dobrym sąsiadem, czy to z Zieloną Górą czy Wrocławiem bez ludzi na trybunach? Jest to nonsens i nie ma co na ten temat dyskutować. Ludzie dzisiaj tracą pracę, pieniądze, a w żużlu działa mała grupa społeczna. W ekstralidze mamy 8 drużyn po 10 zawodników, więc jest to 80 osób. Czy to jest tak wielka wartość? Gdybyśmy odpuścili ten rok, to nasi sponsorzy zaoszczędziliby i mieli na inwestowanie w firmie. A tak chodzimy i prosimy o pieniądze, bo jak już została podjęta decyzja polityczna, to chcemy, by w Lesznie dobrze to wyglądało.

Sezon odjedziecie, to już pewne, ale co trzeba zrobić w tej zupełnie innej rzeczywistości, żeby zarząd klubu mógł sobie powiedzieć, że wykonał kawał dobrej roboty?

Myśmy już wykonali bardzo dużo pracy, by to wszystko ruszyło zgodnie z planem. A jakie to przyniesie efekty, będziemy mogli powiedzieć za te kilkanaście spotkań w lidze. Leszno w tym czasie pandemicznym może nie na 100 procent, ale na te 99- bo to lepiej brzmi - jest przygotowane pod względem organizacyjnym. Mamy rygor sanitarny i to musi być zapięte na ostatni guzik, bo jak coś się wydarzy, czy to w Lesznie czy na innym stadionie, to wszystko się zatrzyma, a tego byśmy nie chcieli. Każdy kto jest w sporcie, wie dobrze, że sezon zimowy trzeba przepracować. Ludzie, którzy są na stadionie, dbali o sprzedaż gadżetów, ale - jak wiemy - z dnia na dzień wszystko stanęło. Dla nas to była całkiem nowa sytuacja. Sytuacji w sporcie nie można jednak porównywać do tej gospodarczej, bo inaczej toczy się życie w firmie, a inaczej w klubie. Podjęto jednak decyzję, moim zdaniem na „hurra”, że jedziemy, ale nie wszystkie punkty i paragrafy są na dzisiaj gotowe, a my 12 czerwca mamy jechać.

Sprawy kontraktów, a właściwie aneksów rozgrzały kibiców. Na tę chwilę Unia ma problem z dwójką zawodników, którzy nie przystali na warunki klubu. Co dalej?

Uważam, że media niepotrzebnie rozdmuchały całą sprawę, bo o kontraktach rozmawia się w zaciszu gabinetu klubu. Podobne problemy moim zdaniem nie dotyczą tylko Leszna. W Unii jest inna struktura właścicielska. My dzisiaj nie możemy liczyć, jak inni - na miasto, że „wyleci” do nas z milionami. Zawodnicy podeszli do tego rozsądnie, bo my w klubie wiemy, że jak budżet się nie spina na papierze, to nie ma co szaleć. Można to robić, jak się ma grube miliony. W Lesznie nie ma spółek skarbu państwa, które pomogą, a poza tym jest to mały region. Na szczęście miasto i region są rozkochani w żużlu. Na mecze przychodzą nie tylko miejscowi, ale też kibice z Góry, Wschowy, Gostynia, Kościana i innych miejscowości i za to trzeba im podziękować. Między innymi za to, że kupili dużo karnetów i że nas wspierają. Wierzę, że mimo wszystko jakoś to wszystko do końca sezonu się ułoży.

Ale co z tymi aneksami, prezesie?

Doskonale zdaję sobie sprawę, że media i kibiców najbardziej interesuje to, kto z kim podpisał, a kto nie, a dla nas, jako klubu najważniejszy jest budżet i niedoprowadzenie do zadłużenia klubu. Wiem to z autopsji, ile potem trzeba włożyć pracy, pieniędzy, żeby wyjść na prostą. Szef spółki powiedział, jak „amen w pacierzu”, że mamy 20 procent budżetu i nie można w tym momencie wlecieć na ratusz i krzyczeć o całej sytuacji. W klubie jedna ekipa pracuje nad sponsorami, druga, w której byli ludzie z zarządu, nad tym, by udobruchać zawodników. Dwóch z nich jeszcze żyje w innym świecie, ale ja wierzę w to, że do pierwszego meczu wszystko będzie ułożone i przygotowane.

Łącznie z Piotrem Pawlickim i Emilem Sajfutdinowem?

Oczywiście. Oni podpisali trochę inne kontrakty. Prawo na to zezwala i oni nic złego nie zrobili, tylko jedna i druga strona musi się lepiej dotrzeć.

No to jak już się dotrzecie, to jedziecie o kolejne złoto?

Nie ma co wieszać nikomu medali. Jeżeli drużyna będzie zdrowa i w komplecie, to zrobimy wszystko, by wynik sportowy był rozsądny, czy nawet bardzo rozsądny.

Czy zawodnikom w tym specyficznym sezonie będzie łatwiej, jeśli chodzi o jazdę? Myślę tu o presji, która na pewno towarzyszy sportowcom?

Ma pan dużo racji, jeśli chodzi o te młode „kociaki”. Najważniejsze jednak będzie zdrowie. Chciałbym, żeby po 15. biegu każdy zawodnik był w takiej samej kondycji, jak przed pierwszym wyścigiem. Tak samo, jeśli chodzi o finanse. Oby były zdrowe po zakończonym sezonie. Nic na świecie nie będzie funkcjonowało bez ekonomii.

A propos ekonomii, to prezes II-ligowego Wolfe Wittstock przyznał, że żaden zawodnik nie dostanie pieniędzy za punkt, a będzie płacił ryczałtem. Czy coś takiego można przenieść na podwórko PGE Ekstraligi?

Nie wierzę, że coś takiego może się stać w naszej lidze. Moim zdaniem zabija się w ten sposób ducha rywalizacji. To jaka będzie pozycja lidera? Wtedy każdy musiałby dostać równo.

Prezes tego niemieckiego klubu przyznał, że będzie płacił według klasy sportowej i umiejętności...

To dzisiaj skrzywdziłoby się tych młodych chłopców. Oni mają często większe koszty, bo do czegoś jeszcze dążą.

Czy jest Pan wdzięczny za inicjatywę zbiórki pieniędzy prowadzoną przez Stowarzyszenie Sympatyków Klubu Unia Leszno?

Jestem wdzięczny nie tylko za tę inicjatywę, bo tych fajnych akcji było już więcej. Trzeba im za to dziękować, że wspierają nas cały czas, nie tylko teraz, gdy żużel znalazł się w trudnym położeniu. Cieszy mnie też, że w tym wielkim bałaganie, który panował przez ostatnie dwa miesiące, nie ma osoby, która przyszłaby do klubu i zwracała karnet. Nie wiem co „rzucimy” kibicom 12 czerwca. Nie wiem czy będą to wirtualne bilety czy wirtualny uścisk prezesa. Mamy na stadionie młodych, kreatywnych ludzi, więc na pewno coś dla tych wspaniałych kibiców zrobimy. Myślę, że akcja prowadzona przez SSKUL też przyczyniła się do tego, że społeczeństwo inaczej na to patrzy, a nas z kolei mobilizuje to do jeszcze większej pracy, nawet kosztem uczestnictwa w życiu firm.

Jak wyobraża sobie Józef Dworakowski mecze bez kibiców?

Proszę mnie zwolnić z tego pytania. Nie byłem na takich zawodach, by na trybunach nie było ludzi. Nie wiem co odpowiedzieć...

P.S. Wywiad z prezesem Józefem Dworakowskim przeprowadziliśmy jeszcze przed tym, jak klub ostatecznie doszedł do porozumienia z Piotrem Pawlickim. Dzisiaj wiemy, że do pełnego składu mistrzom Polski brakuje jeszcze Emila Sayfutdinova. Prawdopodobnie coś wyjaśni się w tym względzie na początku czerwca, bo nad zawodnikiem „wisi” zakaz startów w Polsce wydany przez rosyjską federację.

Na drugą część wywiadu z prezesem KS Unia Leszno zapraszamy w najbliższy piątek – 29 maja.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na leszno.naszemiasto.pl Nasze Miasto