Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Uczciwy jak Polak

Zygmunt Mułek (WSP) (not. ZYG)
Magda Prużanin nie mogła się nadziwić, że ktoś zgubił torebkę z tak wielką sumą pieniędzy. Natychmiast oddała znalezisko w ręce ochroniarzy. Dyrektor hipermarketu zapewnia, że uczciwa ekspedientka może liczyć na solidną nagrodę.
FOT. Piotr Krzyżanowski
Magda Prużanin nie mogła się nadziwić, że ktoś zgubił torebkę z tak wielką sumą pieniędzy. Natychmiast oddała znalezisko w ręce ochroniarzy. Dyrektor hipermarketu zapewnia, że uczciwa ekspedientka może liczyć na solidną nagrodę. FOT. Piotr Krzyżanowski
Roztargniona starsza pani zostawiła w legnickim hipermarkecie Carrefour torebkę z czterdziestoma tysiącami złotych. Co niezwykłe, zgubę odzyskała – Bogu dziękuję, że są dobrzy ludzie na tym świecie – ...

Roztargniona starsza pani zostawiła w legnickim hipermarkecie Carrefour torebkę z czterdziestoma
tysiącami złotych. Co niezwykłe, zgubę odzyskała

– Bogu dziękuję, że są dobrzy ludzie na tym świecie – cieszy się pani Maria. – Myślałam, że zwariuję, gdy zorientowałam się, że zgubiłam torebkę z oszczędnościami całego życia.
Zdziwiłam się, że ktoś nosi przy sobie tyle pieniędzy – kręci głową ekspedientka Magda Prużanin, która znalazła tę cenną zgubę. – Natychmiast oddałam torebkę szefowi ochrony, bo u nas są takie zasady.
Pani Maria jest emerytką. Mieszka samotnie w bloku na osiedlu Piekary. Drobna, niepozorna, skromnie ubrana starsza pani. We wtorek skończyły się jej jabłka. Jak zwykle więc wzięła torebkę z grubym plikiem banknotów i poszła do ulubionego hipermarketu. Tam zrobiła zakupy. I wyszła.
– Już w domu dotarło do mnie, że gdzieś zgubiłam torebkę – mówi pani Maria drżącym głosem. Ciągle nie może dojść do siebie. – Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje, bo dostałam jakiegoś obłędu.
Jak lunatyczka chodziła po osiedlu i szukała zguby. Dopiero po godzinie pomyślała, że może torebkę zostawiła na stoisku z jabłkami. Szła tam jednak, nie wierząc, że odzyska zgubę.

Jedną z podstawowych naszych wartości jest uczciwość – zapewnia Tomasz Płuciennik, dyrektor legnickiego Carrefoura. – Pracownicy, którzy znajdą pozostawione przez klientów rzeczy, mają obowiązek odnieść je do punktu obsługi – wyjaśnia.
Pani Maria właśnie tam podeszła i o mało nie padła z radości. Torebka wraz z pieniędzmi była u szefa ochrony. Po dokładnym sprawdzeniu tożsamości legniczanki, a potem przeliczeniu gotówki, emerytka mogła wrócić do domu – już ze swoją zgubą.
Ekspedientka Magda nie chce rozmawiać o tej sytuacji. Może dlatego, że wszyscy pracownicy tej sieci mają zakaz kontaktowania się z mediami. Mówi tylko, że już raz znalazła pozostawioną przez kogoś torebkę. Nie pamięta, ile było w niej pieniędzy.
– Oczywiście, nasza pracownica dostanie nagrodę pieniężną – zapewnia dyrektor Płuciennik. – Nie zdradzę, w jakiej wysokości. U nas często się zdarza, że klienci zostawiają jakieś przedmioty. Najczęściej są to parasolki, czapki, dokumenty czy kluczyki od samochodów. Zawsze zguby czekają na nich w punkcie obsługi klienta – dodaje.
Pani Maria nosiła przy sobie oszczędności życia, bo uważała, że tak będzie bezpieczniej. Po tej przykrej przygodzie policjanci przekonali ją, by wpłaciła pieniądze na konto. – Już wiem, że nie warto trzymać takiej gotówki w domu – mówi legniczanka. – Wpłaciłam je na konto. Teraz jestem spokojna •

Szczęśliwy finał
Austriak Johaness Ortner został okradziony. Z samochodu stojącego na parkingu w Wiedniu zabrano mu dwie gitary, „PRS Custom” i „Parker Fly”. Odnalazły się kilka miesięcy później we Wrocławiu. Kupił je wrocławianin Maciej Nurniak za 6 tysięcy zł na aukcji internetowej. Gdy dowiedział się, że te instrumenty skradziono w Wiedniu, skontaktował się z właścicielem.
Maciek natychmiast wysłał e-mail do właściciela gitar. – Kiedy Johaness do mnie oddzwonił, głos mu wiązł w gardle – opowiada Maciek.
W końcu Johaness przyjechał do Wrocławia i wraz z Maćkiem spotkali się z Dariuszem Matwiejczukiem ze sklepu TON, u którego były zdeponowane instrumenty. Gitary wróciły do właściciela.
– Gdy zobaczyłem minę Hannesa, kiedy ujrzał swoje gitary... Jedno z najpiękniejszych uczuć, jakie w życiu poczułem – opowiada wrocławianin.

Pasażer z zakupami
– Źle bym się czuł, gdybym nie oddał zguby – mówi złotoryjanin Ryszard Szlączka, kierowca PKS Trans-Pol.
Gdy sprzątał autobus, znalazł pod siedzeniem portfel. Były w nim dokumenty, karta do bankomatu, mnóstwo rachunków sklepowych i 930 złotych.
Portfel zaniósł do komisariatu. To już trzeci, który znalazł w autobusie. W poprzednich nie było gotówki.
– Zdaję sobie sprawę, że większość zachowałaby pieniądze, a dokumenty wyrzuciła do kosza. Przecież w trudnych czasach należy sobie pomagać – mówi kierowca. Portfel od razu wrócił do właściciela.

Większośćjest uczciwa
Rozmowa z Michałem Kuszykiem, psychologiem

• Czy to normalne w dzisiejszych czasach, że ludzie oddają znalezione pieniądze?
– Jestem przekonany jako psycholog i człowiek, który wiele lat przeżył, że 85 procent z nas postąpiłoby w taki sposób. To jest budujące. Takie uczynki należy nagłaśniać. Choć z drugiej strony, bardziej medialne jest pokazywanie tej złej natury człowieka.

• Ale przecież mamy dobre strony.
– Oczywiście, że człowiek ma dobre strony. To, że jest interesowny, jest naturą ludzką. Ale jest także bezinteresowny, uczciwy, chętny do pomocy innym. Trzeba mieć wiarę w człowieka.

Dziennikarka też znalazła
My także kiedyś przyczyniliśmy się do oddania znalezionych pieniędzy. Co prawda była to o wiele mniejsza kwota, bo tylko 300 zł, ale radość właściciela pieniędzy po odzyskaniu zguby była wielka. W centrum Wałbrzycha nasza dziennikarka wypłacała pieniądze w bankomacie. Zanim włożyła kartę, jak się później okazało, z zepsutego urządzenia, wysunęło się 300 zł. Były to pieniądze przypadkowego klienta banku. Oddaliśmy je. Bank odnalazł po tym zdarzeniu błąd systemu bankomatu i odszukano człowieka, z którego konta wypłacono pieniądze.

Szczęśliwa studentka
Wrocławianka Iwona Dąbrowska w tramwaju zostawiła torebkę, w której było 300 zł, komórka i dokumenty. Zadzwoniła do MPK. Telefon odebrał motorniczy. Obiecał pani Iwonie, że przywiezie torbę na pętlę siedemnastki na Klecinie. Nic nie zginęło. Z pomocą MPK dotarliśmy do motorniczych, którzy pomogli odzyskać torebkę. To panowie Adam Byl i Zdzisław Śluzar.
– Zauważyłem w lusterku, że na siedzeniu coś leży – opowiada Adam Byl. – Wiedziałem, że jak tego nie zabiorę, zaraz ktoś z tym wysiądzie. Gdy się zatrzymałem, jakaś pasażerka od razu podała mi tę torebkę. Uczciwych ludzi nie brakuje – przekonuje motorniczy.

Policjanci znaleźli
Paweł Olewicz i posterunkowa Marzena Chwedeczko znaleźli portfel, w którym było prawie dwa i pół tysiąca złotych. Jak się okazało, to wypłata i wygrana z gier losowych. Niestety, nie było tam żadnego dokumentu. Personalia właściciela udało się ustalić na podstawie rachunku z nazwiskiem.
– Mężczyzna nie krył szczęścia, kiedy odzyskał zgubiony portfel. Tym bardziej że to były jedyne pieniądze na utrzymanie jego i bezrobotnych rodziców — opowiada Ilona Golec z ząbkowickiej policji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto