Tylko na chwilę

WROCŁAW - Chętnie zostałabym w Brukseli. Zgłosiłam się do konkursu na urzędnika europejskiego - mówi Małgorzata Sendrowska. - Ja też w nim startuję, ale chyba wolałabym jednak zostać w Polsce - zwierza się Dorota Nahrebecka. Obie wróciły właśnie ze stażu w Brukseli.

W 2002 r. ruszył Europejski Bank Kadr Dolnego Śląska. Program, stworzony przez dolnośląski urząd marszałkowski finansowany był przez m.in. samorządy lokalne. W sumie zgłosiło się do niego ok. 800 osób. Wymagania były duże:
znajomość języka angielskiego i francuskiego, ukończone studia i kursy podyplomowe.

- Wybrano 140 osób, które wzięły udział w cyklu wykładów i seminariów. Potem czekał nas egzamin dotyczący integracji europejskiej i Dolnego Śląska. Pytania jak dla urzędników europejskich. Było ciężko - opowiadają Małgorzata Sendrowska i Dorota Nahrebecka, które właśnie wróciły z Brukseli.
Po ostatecznej selekcji wyróżniono 15 osób (w tym tylko trzech panów!?), którzy wzięli udział w praktykach w krajach UE.
- Działo się bardzo dużo. Uczestniczyłam m.in. w posiedzeniu parlamentu europejskiego - mówi Małgorzata Sendrowska, absolwentka uniwersytetów w Poznaniu i Berlinie.
- A ja tydzień przed wyjazdem wyszłam za mąż. Trudno było nam się rozstać - uśmiecha się Dorota Nahrebecka.
Małgorzata i Dorota pracowały w brukselskich przedstawicielstwach Saksonii i Dolnej Saksonii. Pozostali uczestnicy programu wyjechali m.in. do Niemiec, Danii czy Szwecji.
- Łatwo nie było. Pojechałyśmy jako pierwsze, więc same musiałyśmy znaleźć sobie mieszkanie. A do 1374 euro, jakie dostałyśmy na dwa miesiące trzeba było dołożyć. Ale to przecież inwestycja. Już dostałam następną propozycję: 9-miesięczne stypendium w Niemczech. Tym razem będę mogła zabrać ze sobą swoją drugą połowę – chwali się Dorota.