MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Tworzenie portretu psychologicznego mordercy to żmudna praca. W Polsce potrafi to zaledwie garstka biegłych

Małgorzata Moczulska,Janusz Krzeszowski
Działanie z jedną niewiadomą Pierwszy portret psychologiczny zabójcy sporządzono w 1888 roku w Wielkiej Brytanii. Raport dotyczył Kuby Rozpruwacza, sprawcy serii brutalnych zabójstw londyńskich prostytutek.

Działanie z jedną niewiadomą
Pierwszy portret psychologiczny zabójcy sporządzono w 1888 roku w Wielkiej Brytanii. Raport dotyczył Kuby Rozpruwacza, sprawcy serii brutalnych zabójstw londyńskich prostytutek. Jednak dopiero w filmie „Milczenie owiec” zobaczyliśmy, jak żmudna i pełna niespodzianek jest to praca

Dziś profile morderców i motywy ich działania sporządzane są w niemal każdej sprawie dotyczącej zabójstwa.
– Tworzenie portretu psychologicznego przypomina rozwiązywanie działań matematycznych. Wiadome to ofiara i jej zachowanie. Jeśli zachowania sprawcy się domyślamy, znamy jego motywy, jesteśmy blisko rozwiązania tego równania i znalezienia sprawcy. Tyle że czasem potrzebujemy na to wielu miesięcy – mówią specjaliści od tzw. profilowania sprawcy. W Polsce jest ich tylko czterech, wszyscy pracują w Instytucie Ekspertyz Sądowych w Krakowie.
To tam powstała opinia o zabójcy 9-letniego Sebastiana z Boguszowa-Gorców, którego bestialsko zamordował uwielbiany przez chłopca trener karate.
– Daniel K. to tchórz – mówi o mordercy doktor Maciej Szaszkiewicz. – Bał się wszystkiego i wszystkich, dlatego wymyślił sobie karate. Chciał się dowartościować. W końcu pogubił się sam ze sobą. Motywacja jego zbrodni była jednoznacznie seksualna, ale on chciał oszukać siebie samego. Wymyślił, że zrobi to dla pieniędzy, ale przyczyną był tłumiony przez lata pociąg pedofilski – dodaje.
Emocje i logika
Tworzenie profilu to żmudna praca przypominająca układanie puzzli, w których co chwilę dopasowujemy lub odrzucamy jakiś kolejny element całości. Obserwujemy to w jednym z najlepszych thrillerów w historii kina „Milczeniu owiec”. Młoda agentka FBI Clarice Starling niemalże wprost ze szkoły policyjnej trafia do ekipy szukającej seryjnego mordercy zdejmującego skórę ze swych ofiar. Dostaje zadanie trudne i niemalże perwersyjne – ma poprosić o pomoc w stworzeniu jego portretu psychologicznego Hannibala Lectera, słynnego psychiatrę kanibala. Tak zaczyna się niezwykła gra i efektowne – przede wszystkim dla widza – widowisko.
Warto dodać, że twórcy nagrodzonego Oscarami filmu konsultowali się z biurem Behavioral Science Unit, specjalną komórką FBI skupiającą największych fachowców w tej dziedzinie. To kilkaset osób, które swoją pracę prowadzą równolegle z działaniami śledczych.

Przez ofiarę do zbrodniarza
W filmie „Złodziej życia” Angelina Jolie, grająca specjalistkę od tworzenia profili seryjnych morderców, próbuje zrozumieć sposób myślenia przestępcy i kładzie się w grobie, w którym leżała jego ofiara. Polscy specjaliści nie stosują tak niekonwencjonalnych metod, ale przyznają, że sposoby pisania portretów psychologicznych są różne i nie ma odgórnie określonych procedur. Jedno jest jednak pewne: jeśli morderca jest wciąż poszukiwany, to najpierw tworzy się portrety jego ofiar.
– Najpierw zadajemy sobie pytanie, dlaczego akurat ta, a nie inna osoba – potwierdza dr Maciej Szaszkiewicz. – Czy była ładna, młoda czy na przykład starsza, ale bogata. To mówi o motywie. Może się broniła? A więc precyzyjnie, jak się broniła. Wszystko ma znaczenie. Pytamy sąsiadów, rodzinę, analizujemy dokumenty z oględzin miejsca zbrodni. Im więcej wiemy o ofierze, tym więcej możemy powiedzieć o sprawcy.

Na tropie
Pytań, na które muszą odpowiedzieć specjaliści z Krakowa jest znacznie więcej. Muszą określić, co kierowało mordercą, jakie ma cechy osobowości, co go denerwowało, a co lubił. Dlaczego zabił tak, a nie inaczej. Czy był blisko związany emocjonalnie z ofiarą, czy nie. Czy miał cechy psychopatyczne, czy był spokojny i opanowany. – Odpowiedzi zbierane przez nas mogą, ale nie muszą, przydać się policji w poszukiwaniu sprawcy. Nieraz to jedyna szansa na zatrzymanie mordercy, a nieraz tylko eliminujemy kolejne tropy śledczych – przyznaje Szaszkiewicz.
Do specjalistów z Krakowa muszą więc trafić nie tylko wszystkie informacje o ofierze. Równie ważne są najdrobniejsze szczegóły dotyczące miejsca zdarzenia. – Pokazowo pozbijane lustra i poprzewracane meble na miejscu zbrodni sugerują tzw. kontrolowany szał. A więc morderca albo próbował ukryć prawdziwy motyw zbrodni, albo był bardzo wzburzony i chciał zastraszyć ofiarę. Jeśli prawdziwy jest ten drugi wariant, to najprawdopodobniej był związany emocjonalnie z ofiarą i łączyły ich bliskie relacje – tłumaczy specjalista z Krakowa.
Co więcej, również obrażenia ofiary mają znaczenie. Jeśli zabójca atakuje jej twarz, to nie interesuje go po prostu odebranie życia, bo wtedy zaatakowałby ciało. On atakuje osobowość tego człowieka, chce ją zniszczyć, wyładować na niej swoją nienawiść czy frustrację. – A duża liczba ciosów może oznaczać, że mordercą jest psychopata i sadysta, albo nieletni, bo oni nie poprzestają na jednym śmiertelnym ciosie. Podobnie zresztą jak żony gnębione przez mężów – wyjaśnia dr Szaszkiewicz.

Kolacja po zbrodni
Morderca z filmu „Złodziej życia” od ponad 20 lat stosuje ten sam schemat. Dusi swe ofiary, masakruje twarz, odcina stopy i dłonie, a potem... przejmuje ich tożsamość. W dodatku dokonuje zabójstw według zagadkowego klucza. Rozszyfrowanie go jest kluczem do samego mordercy. Prawdziwi seryjni zbrodniarze zostawiają ślady. Jeden z polskich zabójców przypalał swoje ofiary. Zawsze w tym samym miejscu. Morderca z Limanowej, który bestialsko zabijał starsze kobiety, za każdym razem po zbrodni wyciągał z ich lodówki jedzenie i robił sobie kolację. „Inkasent”, który zabił pięć osób mieszkających przy trasie z Krakowa do Rzeszowa, wybierał ofiary mieszkające w domkach jednorodzinnych. Przed wszystkimi rosły bardzo podobne w kształcie rabatki. •

Profil pomaga ruszyć z miejsca
Rozmowa z Ewą Grzeszczak z Prokuratury Okręgowej w Świdnicy
• Jak często prokuratorzy korzystają z pomocy psychologów zajmujących się tworzeniem portretu psychologicznego?
– Korzystamy z pomocy tych specjalistów przy niemal każdej sprawie dotyczącej zabójstwa, gwałtu czy przestępstwa o charakterze pedofilskim. Uzyskana opinia jest ważnym, choć oczywiście nie jedynym, dowodem w tych sprawach. Pozwala nam odpowiedzieć sobie na pytanie, czy sprawca mógł dopuścić się takiego zachowania, lub gdy ten przyznaje się, ale nie mówi o motywach, co nim mogło kierować.

• Czy prosicie o pomoc specjalistów od profilowania także w sprawach, gdzie sprawca jest nieznany?
– Oczywiście. Bardzo często korzystamy z profilu zabójcy, gdy mamy sprawę morderstwa i nie możemy ruszyć z miejsca. Czasem tak się zdarza, że jest krąg podejrzanych, ale niekiedy nawet go nie ma, i to opinia, jakim człowiekiem mógł być zabójca, jakie miał cechy osobowości lub co nim kierowało, ma przełomowe znacznie. Niejednokrotnie doprowadza nas do sprawcy, a czasem zawęża krąg podejrzanych, co w konsekwencji pozwala ująć zabójcę.

•W Stanach Zjednoczonych psycholog od tworzenia profilu sprawcy zaczyna pracę nad sprawą, zwłaszcza o zabójstwo, jednocześnie z policją i prokuraturą. W Polsce jesteśmy pod tym względem daleko w tyle. Jak długo czekacie na opinię dotyczącą sprawcy?
– Niestety, bardzo długo, przez co czasem przedłużają się postępowania, ale taka jest rzeczywistość. Jest jeden instytut, który się tym zajmuje, a prokuratur wiele, i każda zwraca się o pomoc. Mijają miesiące, zanim taką opinię dostajemy.

Specjaliści od profilowania doprowadzili niedawno policjantów do zabójców
pod Sandomierzem

Policja znalazła młodą kobietę w rowie w białym stroju ze złożonymi rękami. Była poprzypalana na ciele. Obok stał jej samochód z kluczykami w stacyjce. Kobieta była znana z pijaństwa i wpuszczała podejrzane typy do domu, więc trop szedł w kierunku morderstwa na tle seksualnym. Psychologowie z Krakowa tę tezę od razu obalili i stanowczo twierdzili, że zabił ją ktoś z najbliższej rodziny. I tak było. Kobieta lubiła wypić, więc rodzina, która była bardzo hermetyczna, zamknęła ją w domu. Uciekła raz, uciekła drugi raz. Były z nią same kłopoty. W końcu brat ją udusił w szale. Ojciec wymyślił upozorowanie seksualnego tła i przypalanie, żeby zgubić trop, a matka ubrała i ładnie ułożyła w rowie.

od 7 lat
Wideo

Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto