MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Twarze hazardu

Łukasz Pałka
Podczas losowania numerów Lotto nie widać kontrolerów Komisja była mało fotogeniczna, a jej członków zaczepiali namiętni gracze. Dlatego nie pojawia się już na ekranie, choć wciąż czuwa nad prawidłowym ...

Podczas losowania numerów Lotto nie widać kontrolerów

Komisja była mało fotogeniczna, a jej członków zaczepiali namiętni gracze. Dlatego
nie pojawia się już na ekranie, choć wciąż czuwa nad prawidłowym przebiegiem losowań

Od pewnego czasu w studiu nie widać Komisji Kontroli Gier i Zakładów. Skierowałem w tej sprawie pytanie do dyrekcji Totalizatora Sportowego i nie dostałem żadnej odpowiedzi – napisał do nas wrocławianin Jan Wieniawa.
Postanowiliśmy wyjaśnić powody zniknięcia komisji.
– Rzeczywiście, zdecydowaliśmy, że kontrolerzy nie będą pokazywani – przyznaje Andrzej Adamczyk, zastępca dyrektora Totalizatora Sportowego.
Powodem były złośliwe żarty – porównywano ich np. do manekinów. A w telewizji ważna jest dynamika. Zdarzało się też, że gracze nachodzili członków komisji w domach i próbowali sobie załatwić wygraną.
Dyrektor zapewnia jednak, że komisja nadal czuwa podczas losowania. I ma o wiele więcej obowiązków, niż mogłoby się wydawać.

Rysa na kuli
Komisja Kontroli Gier i Zakładów to kilkunastu emerytów, najczęściej byłych pracowników Totalizatora Sportowego. Podczas losowania pełnią dyżur trzy osoby. Do nich należy m.in. wyjęcie kul z kasy pancernej i umieszczenie ich w maszynie losującej.
– Robią to w białych rękawiczkach. Sprawdzają jednocześnie, czy na kulach nie ma zadrapań lub innych uszkodzeń – opowiada Andrzej Adamczyk.
Jeżeli od ideału odbiega choćby jedna kula, trzeba wymienić cały komplet. Przeciętnie są w grze 3-4 lata, wszystko zależy od liczby losowań.
Przebieg każdego z nich komisja obserwuje na dwóch monitorach. Jeden pokazuje to, co się dzieje w studiu, a drugi to, co obserwują widzowie.
– Nie może dojść do sytuacji, że przeprowadzimy losowanie, a widzowie na przykład zobaczą to sprzed dwóch tygodni – śmieje się Adamczyk.

Kosztowna wpadka
Komisja ma prawo poprawić prezentera, jeżeli ten pomyli się odczytując liczbę. Tę zasadę wprowadzono po wpadce, która zdarzyła się 10 lat temu – prowadzący zamiast 33 przeczytał 38. Totalizator zdecydował wtedy, że wypłaci nagrody graczom, którzy skreślili obie liczby. Ta operacja kosztowała dodatkowo – w przeliczeniu na nowe złotówki – 2,6 mln zł.
Za przebieg losowania odpowiada siedem osób z Totalizatora i ekipa telewizyjna. Po jego zakończeniu komisja zamyka kule w kasie pancernej. •

Wielka kasa
Największa wygrana w historii polskich gier liczbowych padła dwa lata temu w Warszawie. Gracz skreślił wtedy szóstkę w Dużym Lotku, wartą ponad 20 milionów złotych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trzęsienie ziemi na Wyspach. Partia Pracy wraca do władzy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto