Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tu na razie jest ściernisko

Michał Gigołła
Na razie Krystyna i Jan Adamowiczowie z Wrocławia uprawiają na swojej działce pomidory. Po zmianie prawa wartość ich gruntów z pewnością wzrośnie i będą mogli sprzedać ziemię z dużym zyskiem. Mają więc powody do radości.
FOT. MIKOłAJ NOWACKI
Na razie Krystyna i Jan Adamowiczowie z Wrocławia uprawiają na swojej działce pomidory. Po zmianie prawa wartość ich gruntów z pewnością wzrośnie i będą mogli sprzedać ziemię z dużym zyskiem. Mają więc powody do radości. FOT. MIKOłAJ NOWACKI
W polskich miastach powstanie więcej mieszkań. Staną tam, gdzie dotąd rosło zboże. Rolnicy będą mogli zdecydować, czy na swoich polach nadal chcą uprawiać zboże i ziemniaki, czy też wolą postawić tam mieszkania.

W polskich miastach powstanie więcej mieszkań. Staną tam, gdzie dotąd rosło zboże.
Rolnicy będą mogli zdecydować, czy na swoich polach nadal chcą uprawiać zboże i ziemniaki, czy też wolą postawić tam mieszkania. Rząd postanowił, że ziemie leżące w obrębie miast staną się działkami budowlanymi. Niepotrzebna będzie do tego zgoda urzędników.

Chodzi o ogromne tereny. W samym tylko Wrocławiu jest ponad 13 tysięcy hektarów takich ziem. To prawie połowa powierzchni miasta. Równie dużo podobnych działek znajdziemy w Wałbrzychu, Legnicy czy Jeleniej Górze. Nie dotyczy to jedynie zwykłych pól, ale również łąk, ogródków działkowych czy sadów.
Dotąd właściciele pól, którzy chcieli zrezygnować z upraw i zamienić ziemie na działki budowlane, zdani byli na łaskę urzędników. To oni decydowali, czy ziemię można odrolnić. Jeśli domy zajmowały więcej niż 500 metrów kwadratowych, trzeba też było słono zapłacić.
Szczęśliwi gospodarze
– Teraz się to zmieni. Właściciele będą mogli sami zdecydować, czy na polu nadal będą uprawiać ziemniaki, zboże i truskawki, czy też zechcą postawić tam domy. Z mocy ustawy grunty rolne leżące w obrębie miast zostaną przekwalifikowane na tereny pod budownictwo mieszkaniowe – zapowiadają w Ministerstwie Budownictwa.
To właśnie w tym resorcie powstał projekt zmian w ustawie o zagospodarowaniu przestrzennym. Zatwierdził go już rząd. Wkrótce zajmą się nim posłowie i senatorowie, potem trafi na biurko prezydenta.
– Nareszcie – cieszy się Krystyna Adamowicz, właścicielka gospodarstwa rolno-ogrodniczego przy ulicy Krzemienieckiej we Wrocławiu. – Inni rolnicy też będą bardzo zadowoleni – zapewnia wrocławianka.

Młodzi nie chcą uprawiać
Dlaczego? – Bo nie ma już tradycji przekazywania gospodarstwa z dziada pradziada. Starsi rolnicy odchodzą na emeryturę, a młodzi nie chcą uprawiać pól. Na pewno woleliby wybudować na ziemi dom albo po prostu sprzedać pole. Pieniądze wystarczyłyby na długo – tłumaczy właścicielka gospodarstwa w stolicy Dolnego Śląska.

Jeśli nowe przepisy wejdą w życie, na pewno poprawi się ciężka sytuacja mieszkaniowa. Bo na razie rządowy program budowy trzech milionów mieszkań jakoś nie jest realizowany – komentuje Leszek Michniak z Wrocławskiej Giełdy Nieruchomości.
– Ale jedynie taka zmiana przepisów nie wystarczy. Żeby wybudować w danej okolicy mieszkania, potrzebne będą plany zagospodarowania przestrzennego. A tych w większości polskich miast ciągle jest niewiele – zaznacza.
Jego zdaniem, po zmianie przepisów będzie mogło powstać więcej mieszkań. Nie powinniśmy liczyć na dużą obniżkę ich cen.
Na nowych przepisach można sporo zarobić. W dobrych miejscach cena metra kwadratowego ziemi rolniczej przekracza 500 złotych, w gorszych – ale także na terenie miast – można ją kupić nawet dziesięć razy taniej. Z pewnością wkrótce te ceny znacznie wzrosną.
Ale zakup pola nie jest łatwy. – Takie oferty pojawiają się rzadko. Większość właścicieli czeka na nowe przepisy. Wiedzą, że mogą na tym skorzystać – przyznaje Michniak.
Najsprytniejsi kupili pola już kilka lat temu. Zanim staną się działkami budowlanymi, zarobią na unijnych dopłatach. Bruksela do każdego hektara płaci kilkaset złotych rocznie. •

30 zł za metr
Dla tych, którzy dopiero teraz zdecydują się na zakup pola, nie jest jeszcze za późno. Ziemie ma jeszcze Agencja Nieruchomości Rolnych.
– Jest ich całkiem sporo. Choćby tuż koło naszej siedziby przy ulicy Mińskiej we Wrocławiu – mówi Janusz Abramowicz, dyrektor dolnośląskiego oddziału ANR. Wylicza, że kierowana przez niego instytucja ma w samym Wrocławiu 1960 hektarów ziem. Chętnie się ich pozbędzie. Ale jeszcze nie teraz. – Wcześniej muszą powstać plany zagospodarowania przestrzennego. A tych ciągle brakuje – rozkłada ręce.
Jak sprawdziliśmy, we Wrocławiu, na Psim Polu – za jeden metr kwadratowy ziemi trzeba zapłacić 30 zł.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto