Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trenował z Beckhamem, trafi do Wisły?

Rozmawiał Piotr Tymczak
Michał Miśkiewicz po włoskiej przygodzie teraz chce się związać  z Wisłą
Michał Miśkiewicz po włoskiej przygodzie teraz chce się związać z Wisłą MAKS MICHALCZAK/WISLA.KRAKOW.PL
- Nie jest powiedziane, że do Milanu nie wrócę. Na razie myślę o Wiśle, której kibicuję od zawsze. Jestem bardzo zadowolony z testów w krakowskim klubie i byłbym szczęśliwy, gdybym w nim został - mówi Michał Miśkiewicz, który po przygodzie we Włoszech testowany jest przy Reymonta.

- Jest Pan bliski przejścia do Wisły. Jak do tego doszło, że przybył Pan na testy do krakowskiego klubu?
- Kończy mi się kontrakt z AC Milan. Zadecydowało również to, że Wisła to drużyna z mojego rodzinnego Krakowa, której kibicowałem od dziecka. Moim marzeniem było grać w koszulce z białą gwiazdą na piersi. Kiedyś nawet nie przypuszczałem, że moje drogi życiowe tak mnie poprowadzą, że uda mi się do Wisły dotrzeć. Ten klub to jest marka.

- Proszę przypomnieć, jak wyglądała Pana droga do słynnego Milanu.
- Pochodzę z Bolechowic w gminie Zabierzów. Zacząłem trenować w Kmicie Zabierzów w wieku 14-15 lat. Od razu zostałem bramkarzem. Wcześniej grałem na szkolnym boisku. Raz przyszedł kolega, który był w drużynie juniorów Kmity, i powiedział, że wypadł im ze składu bramkarz. Zapytał, czy bym nie przyszedł na trening. I tak się to zaczęło. Później z Kmity trafiłem na pół roku do Świtu Krzeszowice, następnie był Tramwaj Kraków i Alwernia. Grając w niej, miałem jednak jeszcze dwa razy w tygodniu treningi bramkarskie w Kmicie. Na jeden z nich przyszedł menedżer Gianluca Di Carlo, zwrócił na mnie uwagę i zaproponował zagraniczny klub. Byłem na testach w Ascoli i Lazio Rzym, ale nieoczekiwanie ostatecznie znalazłem się w Milanie. Gdy wyjeżdżałem z Polski, miałem skończone 18 lat.

- Trenował Pan tam w drużynie, którą można porównać do naszej Młodej Ekstraklasy?
- Powiedzmy, że trochę tak. Młoda Ekstraklasa podobno jest wzorowana na Primaverze, choć jej dużo do włoskiej brakuje. Przez pierwszy rok mieszkałem w apartamencie w Mediolanie i dojeżdżałem na zajęcia do ośrodka Milanello położonego 50 kilometrów od miasta. W drugim roku miałem bliżej, bo mieszkałem 15 kilometrów od tego ośrodka. Przez cały tydzień codziennie po dwie godziny rano miałem lekcje włoskiego, później jechaliśmy na zajęcia w ośrodku. Treningi były długie, dużo było zajęć z taktyki, zwłaszcza przed meczem. W ośrodku były cztery duże trawiaste boiska, w tym jedno podgrzewane. Do tego były dwa boiska ze sztuczną nawierzchnią, w tym jedno przykrywane balonem. Do dyspozycji mieliśmy dużą salę gimnastyczną ze wszystkimi sprzętami i siłownią, basen i urządzenia do odnowy. No i były jeszcze restauracja i bar, gdzie się jadło za darmo. Nad restauracją znajdują się pokoje. Każdy z nich należy do jednego zawodnika z pierwszego zespołu Milanu.

- Spotykał się Pan z piłkarzami z pierwszej drużyny? Razem trenowaliście?
- Nieraz dowoływano młodych zawodników do pierwszego zespołu, jak kogoś brakowało w kadrze. Za trenera Carlo Ancelottiego byłem w niej jakieś dwa miesiące. Trenował wtedy jeszcze Paulo Maldini. Bardzo go tam szanowano. Szczególnie zapamiętałem też Christiana Abbiatiego, Alessandro Nestę, Giuseppe Favalliego. Spotykałem się ze wszystkimi. Nasza szatnia była po prawej stronie, pierwszego zespołu po lewej, a w środku siłownia. Z zawodnikami z pierwszej drużyny żyliśmy więc na co dzień. Wtedy w Milanie grał Ronaldinho, fajny, zakręcony, zawsze uśmiechnięty człowiek. Był też Dawid Beckham, z którym można było porozmawiać po angielsku.

Pełną rozmowę przeczytasz TUTAJ

Wybieramy Superkota! Zobacz fantastyczne zdjęcia kotów i oddaj głos na najpiękniejszego!

Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z Krakowa. Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto