MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Trenerem już byłem

Wojciech Koerber
Apoloniusz Tajner doskonale pamięta 9 dzień marca 2001 roku i fenomenalny skok Małysza w Trondheim.   FOT. DARIUSZ GDESZ
Apoloniusz Tajner doskonale pamięta 9 dzień marca 2001 roku i fenomenalny skok Małysza w Trondheim. FOT. DARIUSZ GDESZ
Rozmowa z Apoloniuszem Tajnerem, dyrektorem sportowym w Polskim Związku Narciarskim * Jutro i pojutrze kolejne konkursy Pucharu Świata w norweskim Trondheim, gdzie w 2001 roku Adam Małysz pobił fenomenalny rekord ...

Rozmowa z Apoloniuszem Tajnerem, dyrektorem sportowym w Polskim Związku Narciarskim

* Jutro i pojutrze kolejne konkursy Pucharu Świata w norweskim Trondheim, gdzie w 2001 roku Adam Małysz pobił fenomenalny rekord skoczni Granasen (138,5 m). Na razie nie mamy się z czego cieszyć, więc - ku pokrzepieniu serc - musimy wracać do jego dawnych dokonań. Dobrze pamięta Pan tamten konkurs?
- Pamiętam go bardzo dobrze. Warunki były niezwykle trudne, a do 60. metra panowała zupełna cisza. W drugiej fazie lotu wiał czołowy wiatr w kierunku skoczni, odbijał się od zeskoku i uchodził pionowo w górę. Trudno było do tego wiatru doskoczyć, tym bardziej że w obawie o zdrowie zawodników jury skróciło rozbieg. Adam po pierwszej serii był czwarty, ale drugi skok miał wspaniały. Z progu wyszedł dość wysoko, wciął się w ten wiatr i nad bulą zaczął unosić w górę.
* I wtedy złapał się Pan za głowę, a ten gest na długo stał się czołówką telewizyjną.
- Tak było. Z naszego punktu widzenia Adam wylądował daleko poza granicą bezpieczeństwa. Kąt nachylenia zeskoku miał tam 28, może 29 stopni. Po wylądowaniu wszyscy zawodnicy podjeżdżali na górę zeskoku i wracali w dół. Tymczasem Adam tak bardzo wytracił szybkość, że musiał podbiec na wzniesienie krokiem łyżwowym. Mało tego. Po konkursie powiedział mi, że myślał o wylądowaniu z wypadem, bojąc się obniżenia not. Miał w pamięci konkurs Turnieju Czterech Skoczni w Garmisch-Partenkirchen, gdzie uzyskał najlepsze odległości, ale nie wygrał, bo ledwie ustał skoki, markując prawidłowe lądowanie. Tym razem się udało i minimalnie wyprzedził Goldbergera. To był jeden z jego bombowych skoków. Miał takich kilka.
* Jest szansa, że będą kolejne?
- Możliwości na pewno wciąż ma. To nie jest koniec, to dopiero początek. Forma może wrócić, ale trudno powiedzieć kiedy. Przed nami na szczęście trzy i pół miesiąca skakania. Pamiętam jak rok temu kiepsko rozpoczął sezon w Kuusamo Sven Hannawald, a później się obudził. Najlepszy jest teraz spokojny trening. Często wystarczą dwa, trzy dobre skoki, by się obudzić. Wspomnieliśmy to szczęśliwe Trondheim sprzed ponad trzech lat, ale pamiętajmy, że przecież rok temu właśnie tam Małyszowi wypięła się gumka od gogli. Adam miał zamiar wycofać się z belki i jeszcze raz przygotować do skoku, ale nie zrobił tego ryzykując upadkiem.
* Niezręcznie oceniać Panu Heinza Kuttina, ale to chyba nieco dziwne, że Polacy mieli oddać pierwsze skoki w tym sezonie na dużym obiekcie dopiero w czasie oficjalnego treningu i kwalifikacji w Kuusamo.
- Brak tych skoków był bardzo istotny. Proszę zwrócić uwagę, że ten dołek w jednakowym stopniu dotknął całą grupę. W przypadku Adama skończyło się to pozycją niższą o jakieś piętnaście szczebli i tak też było w przypadku pozostałych, którzy wypadli poza pięćdziesiątkę, a normalnie do konkursu powinni się dostać. Teraz najważniejsze jest, by ten licznik ze skokami bił. Dobrze, że nasi odbyli jeden spokojny trening jeszcze w Kuusamo po konkursach. Dla mnie jest pewne, że Adam odnajdzie się najszybciej ze wszystkich naszych zawodników, bo to najwyższa klasa.
* A Pan odnalazł się już na nowej funkcji w związku?
- Wszystko jest w jak najlepszym porządku. Teraz zajmuję się bardziej organizacją, nie tylko jeśli chodzi o kadrę A. Wcześniej brakowało kogoś, kto właśnie organizacyjnie odciążyłby wszystkie grupy.
* Dyrektorem się jednak tylko bywa, natomiast trenerem się jest. Wróci Pan kiedyś do tego zawodu?
- Na razie nie zakładam, ale nigdy nie mów nigdy. Póki co, jestem dyrektorem, a niektóre konkursy będę też obsługiwał jako telewizyjny ekspert. Do Trondheim się nie wybieram, ale w najbliższym czasie będę w Harrachovie i na Turnieju Czterech Skoczni.

Cytat:
Na razie nie zakładam powrotu do zawodu trenera, ale nigdy nie mów nigdy

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wojciech Łobodziński, trener Arki Gdynia: Karny był ewidentny

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto