Trener tak, menedżer nie - Henryk Kasperczak wciąż nie wrócił na stanowisko szkoleniowca Wisły Kraków

Wczoraj, wbrew nieoficjalnym informacjom, jakie napływały z Krakowa, trening Białej Gwiazdy przeprowadzili tymczasowi trenerzy Tomasz Kulawik i Kazimierz Moskal. Na trening o godz. 15 przyjechało mnóstwo kibiców i dziennikarzy, ale Henryka Kasperczaka (wciąż ma zakaz wstępu na stadion) nie ujrzeli.
– Rozmowy prawników Wisły oraz trenera nadal trwają i nie wiadomo, kiedy się zakończą. Negocjujemy, ale rozmawiamy także z dwoma innymi kandydatami na szkoleniowca naszego klubu – wyjaśnia rzecznik prasowy Wisły Jerzy Jurczyński.
Nie od wczoraj wiadomo, że przedmiotem sporu jest aneks do umowy. Ta pierwotna cały czas obowiązuje. Kasperczak na jej mocy pobiera miesięcznie 20 tys. euro i oprócz kompetencji trenerskich ma także funkcję menedżera. W czasie toczących się negocjacji były reprezentant Polski już z niej zrezygnował. Teraz najważniejsze jest określenie celów drużyny. Minimum wymagań to awans do przyszłorocznej fazy grupowej Pucharu UEFA, ale Kasperczak nie chce się na to zgodzić, dopóki nie będzie wiedział, na jakie transfery będzie mógł liczyć w zimowej przerwie.
Zamiast Kasperczaka na zajęciach pojawił się leczący ostatnio uraz Jacek Paszulewicz. Był także Nikola Mijailović, ale nie miał wesołej miny. Wkrótce stanie przed krakowskim sądem. Prokuratura zarzuca mu m.in. pobicie i naruszenie nietykalności osobistej trzech osób. W akcie oskarżenia znalazło się pięć zarzutów.