MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Trema Barona

Wojciech Koerber
WROCŁAW - Czy byłem stremowany? Miałem takiego nerwa, jak nigdy - mówił po wczorajszym meczu żużlowców Atlasa z Wybrzeżem Gdańsk wracający do wrocławskiego zespołu Piotr Baron, który wywalczył 11 pkt.

WROCŁAW - Czy byłem stremowany? Miałem takiego nerwa, jak nigdy - mówił po wczorajszym meczu żużlowców Atlasa z Wybrzeżem Gdańsk wracający do wrocławskiego zespołu Piotr Baron, który wywalczył 11 pkt. Gospodarze rozgromili gdańszczan 68:22.

Pojedynek z Wybrzeżem był szczególnie ważny nie tylko dla Piotra Barona, ale również dla Artura Bogińczuka, który - mimo że w składzie Atlasa widnieje od początku sezonu - na torze po raz pierwszy pojawił się dopiero wczoraj. Obaj nie zawiedli i swoją szansę dostaną być może także w kolejnym meczu na Stadionie Olimpijskim - z Pergo Gorzów (30 maja, godz. 17). Baron rozpoczął jazdę od mocnego uderzenia, bo już w pierwszym biegu w swoim stylu wyprzedził przy krawężnika Tomasza Cieślewicza i na mecie zameldował się za Robertem Dadosem. W szóstym wyścigu ta para ponownie przywiozła podwójne zwycięstwo. „Dadi” zabrał się spod taśmy najszybciej, ale na wyjściu z pierwszego łuku pociągnęło go na zewnętrzną i musiał hamować, by nie wpaść na bandę. Za jego plecami - bark w bark - jechali Baron i Marek Cieślewicz, tyle że gdańszczanin znajdował się pod płotem, gdzie zastopował go Dados, pomagając nieświadomie Baronowi.

„Bogina” się doczekał

Po siedmiu biegach, gdy było już 31:11 i gospodarzom nie mogła stać się żadna krzywda, trener Marek Cieślak zaczął korzystać wreszcie z Bogińczuka. W ósmej gonitwie „Bogina” miał za partnera... Barona, który na ostatniej prostej wykorzystał błąd Tomasza Piszcza i zdobył trzy punkty, a młodzieżowiec Atlasa uporał się z Pawłem Duszyńskim i okazało się, że rezerwowi również mogą wygrywać biegi. W dziesiątej odsłonie Tomasz Cieślewicz był bliski indywidualnego zwycięstwa, ale na ostatnim okrążeniu zdefektował mu motocykl, co wykorzystali... Baron i Bogińczuk. Goście nie wygrali tym samym żadnego biegu.

Cieślewicz nie z łapanki

Zgodnie z zapowiedzią, niemal każdy ze starszych kolegów oddał Bogińczukowi jeden ze swoich wyścigów. Nie zrobił tego jedynie Jacek Krzyżaniak, ale nie było to w żadnym wypadku zagranie poniżej pasa. „Krzyżak” - jak wiemy - startów ma ostatnio jak na lekarstwo i on także potrzebuje jazd, a drużyna jego punktów w kolejnych spotkaniach. W ekipie Atlasa aż trzech jeźdźców nie znalazło wśród rywali pogromcy. Byli to Greg Hancock, Dados oraz Tomasz Jędrzejak. Bliski tego był także Baron, ale w ostatnim biegu dał się wyprzedzić Tomaszowi Cieślewiczowi. - Odszedłem od krawężnika, a że rywal też nie jest z pierwszej łapanki, to od razu to wykorzystał. Cieszę się z tego powrotu, ale nie ma co się oszukiwać - rywal nie był wymagający - podsumował Baron.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto