Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tomas Pacesas: Chciałbym finału play-off ze Śląskiem

Michał Lizak
Halę Orbita Tomas Pacesas zna doskonale. Ale dziś pierwszy raz wystąpi w niej jako trener Fot. Przemek Świderski,
Halę Orbita Tomas Pacesas zna doskonale. Ale dziś pierwszy raz wystąpi w niej jako trener Fot. Przemek Świderski,
Rozmowa z Tomasem Pacesasem, trenerem Prokomu Trefla Sopot. Pamięta Pan, kiedy ostatni raz przegrał Pan ligowy mecz ze Śląskiem? Jako trener nigdy. Bo jeszcze nigdy mój zespół nie grał z tą drużyną.

Rozmowa z Tomasem Pacesasem, trenerem Prokomu Trefla Sopot.

Pamięta Pan, kiedy ostatni raz przegrał Pan ligowy mecz ze Śląskiem?

Jako trener nigdy. Bo jeszcze nigdy mój zespół nie grał z tą drużyną. A jako zawodnik? Dawno. Raz z Legią Warszawa, potem raz z Anwilem i jeszcze w finale play-off w 2004 roku. Potem już tylko wygrywałem.

Dla wrocławian ta seria trwa zbyt długo...

Dla mnie nie, ale rozumiem Śląsk. Obie ekipy będą chciały dziś wygrać. I to nie ze względu na historię czy jakieś serie. Po prostu po to wychodzi się na parkiet.

Kto, Pana zdaniem, jest dziś faworytem?

Nie widzę tu takiego. Nikt nie może być pewny swego. Tym bardziej, że Śląsk gra ostatnio bardzo dobrze, wygrywa mecz za meczem i odbudował się po słabym początku. Jest na fali, a z takim rywalem trudno jest wygrać. Z drugiej strony nie ma się co oszukiwać - 7 razy z rzędu wygrali, ale mieli słabych rywali. Gdyby to była seria play-off, do 3 czy 4 zwycięstw, to powiedziałbym, że my jesteśmy faworytem. Ale w jednym pojedynku wszystko może się zdarzyć.

Co może być największym atutem ASCO Śląska, a co przemawia za Prokomem Treflem?

My mamy w składzie bardziej znanych graczy, głośne nazwiska. Ale i Śląsk ma przewagę na kilku pozycjach.

Na których?

Na pewno ma dwóch najlepszych w tej chwili rozgrywających w Polsce: Atkinsa i Robinsona. Poza tym Dominik Tomczyk w formie z ostatnich meczów to najlepszy silny skrzydłowy ligi. Jest jeszcze wartościowy Oliver Stević czy silny Jared Homan. Naszym atutem są gracze obwodowi na pozycjach 2-3, czyli Donatas Slanina i Milan Gurović. To właśnie będziemy starali się wykorzystać.

Czy fakt, że oba zespoły prowadzą litewscy trenerzy, może mieć znaczenie dla przebiegu tego pojedynku?

Nie, bo to nie będzie typowa litewska koszykówka. Tak naprawdę to nawet ciężko powiedzieć, jaki styl gry ma teraz Śląsk - oni po prostu biegają i rzucają. Ale są przy tym skuteczni. Nasza koszykówka jest spokojniejsza, bardziej konsekwentna i przemyślana. Mamy innych graczy i musimy dopasować styl gry do zawodników. Bo najlepsza koncepcja bez odpowiednich wykonawców nigdy nie da dobrych efektów.

Doskonale znacie się z Rimasem Kurtinaitisem. Czy w takim wypadku zaskoczenie rywala w ogóle wchodzi w grę?

Zawsze można zaskoczyć rywala, bo przecież na parkiecie nie będzie grał Pacesas z Kurtinaitisem, lecz nasze zespoły, ale na niespodzianki taktyczne raczej bym nie liczył. Śląsk w niedzielę grał ligowy mecz w Koszalinie i nie miał czasu na odpoczynek. My niedawno skończyliśmy Euroligę, nie graliśmy od tygodnia, ale też nie było specjalnych taktycznych przygotowań pod kątem rywala z Wrocławia.

Prokom Trefl Eugeniusza Kijewskiego z początku sezonu i teraz - pod Pana wodzą - to dwie różne drużyny. Teraz jesteście silniejsi?

Trudno mi to oceniać, bo to ja buduję ten zespół. A zmiany w składzie jeszcze się nie skończyły. Na pewno to zupełnie inne ekipy od tych, które spotkały się jesienią.

Jak polityczne zamieszanie wokół osoby Ryszarda Krauzego i jego głównej firmy a waszego sponsora, Prokomu, wpływa na funkcjonowanie klubu?

Ma to znaczenie czysto medialne. W codziennej pracy w klubie w ogóle tego nie odczuwamy, a zawodnicy nawet nie ze wszystkiego sobie zdają sprawę. Prezes interesuje się tym, co dzieje się w zespole, jest mocno zaangażowany w koszykówkę. Dla mnie osobiście to niewiarygodne, że człowieka, który tak naprawdę ratuje polską koszykówkę - nie tylko Prokom Trefl, ale i ligę, i kadrę - traktuje się jak przestępcę. Że jest tak wiele osób "życzliwych", które cieszą się z porażek i niepowo-dzenia innych ludzi. To chyba taka polska cecha narodowa, której nie jestem w stanie pojąć.

Jest takie zagrożenie, że Krauze po prostu wycofa się z koszykówki, a Prokom z miejsca przestanie być potentatem w polskiej lidze?

Nie wierzę w taki scenariusz, bo prezes jest byłym graczem. On rozumie koszykówkę, to jego pasja, jego syn uprawia ten sport. Gdyby to zostawił, nagle straciłby ważną część swojego życia. Może jego zaangażowanie będzie trochę inne, ale nie wierzę, że odejdzie z tego klubu i całej polskiej koszykówki.

Pana zdaniem Prokom pozostaje kandydatem numer jeden do tytułu mistrza Polski?

Jesteśmy kandydatem do tytułu, obok PGE Turowa, Anwilu czy ASCO Śląska. Wierzę, że obronimy mistrzostwo, ale trzeba pamiętać, że w fazie play-off jedna kontuzja może wiele zmienić. Na pewno będzie ciekawa walka o tytuł.

Z kim chciałby Pan spotkać się w finale play-off?

Najlepiej z Kotwicą Kołobrzeg czy Polpharmą Starogard Gdański - mielibyśmy bliskie wyjazdy. A tak na poważnie, to ciężko wybierać sobie rywala. Finał Prokom - ASCO Śląsk byłby dobry i dla ligi, i dla Wrocławia, który potrzebuje wielkiej koszykówki. Grałem w tym klubie, wiem, jakich ma kibiców i jak to miasto żyje basketem.

A gdyby tak Śląsk zdobył tytuł mistrzowski?

Mistrzostwo w ostatnich latach zawsze zabierałem ja. I niech już tak pozostanie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto