MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

To nie koniec...

Michał Lizak
WROCŁAW - Musimy myśleć o przyszłości i o kolejnych meczach. Bo na pewno możemy grac lepiej - mówi trener Idei Śląska Zvi Sherf, którego zespół w środę zdecydowanie przegrał inauguracyjne spotkanie Euroligi.

WROCŁAW - Musimy myśleć o przyszłości i o kolejnych meczach. Bo na pewno możemy grac lepiej - mówi trener Idei Śląska Zvi Sherf, którego zespół w środę zdecydowanie przegrał inauguracyjne spotkanie Euroligi.

Oczekiwania przed pierwszym meczem były olbrzymie - a skończyło się na rozczarowaniu i wyraźnej porażce Idei Śląska z Olympiakosem Pireus (72:91). Po zakończeniu trener Zvi Sherf nie wyglądał jednak na załamanego.

* Na konferencji prasowej przed meczem powiedział pan, że to spotkanie będzie sygnałem dla Europy. Ten sygnał nie był zbyt dobry...

- To prawda. Powiem nawet więcęj, to był bardzo zły sygnał. Mówiłem tak, bo chciałem tchnąć w zawodników wiarę w sukces, pokazać im, że jestem przekonany, iż nam się uda. Skoro gramy w Eurolidze, musimy myśleć o zwycięstwach, mówić o tym, że takie są nasze założenia. Zrobiliśmy wszystko, by należycie przygotować się do tego pojedynku, ale w czasie gry popełniliśmy zbyt wiele prostych błędów, by pokonać tak silnego rywala, jakim niewątpliwie jest Olympiakos.

* Jakiech błędów?

- Nie chcę ich wymieniać, bo nie mam zamiaru się usprawiedliwiać. Zagraliśmy po prostu poniżej naszych możliwości. Zresztą chyba nikt do końca nie zna powodów naszej kiepskiej dyspozycji. Mam nadzieję, że powoli je jednak znajdziemy.

* Pana zdaniem Idea Śląsk przegrał to spotkanie w obronie czy w ataku?

- Nasza obrona pozostawiała co prawda sporo do życzenia, ale sądzę, że przegraliśmy to spotkanie w ataku, głównie przesz brak zbiórek na atakowanej tablicy. Bez nich niewiele mogliśmy zdziałać...

* Patrząc na grę wrocławian często można było odnieść wrażenie, że Śląsk nie ma żadnego pomysłu na rozegranie ataku pozycyjnego...

- Nie wiem dlaczego tak uważasz...

* Dlatego, że na parkiecie widzieliśmy zawodnika z piłką i czterech graczy, którzy czekali, co on zrobi?

- Ja się z tym nie zgadzam. Uważam, że wiedzieliśmy jak mamy grać, mieliśmy pomysł na rozegranie ataku, ale nie zawsze go realizowaliśmy. Każdy ma jednak prawo do swojej opinii.

* Pierwszy trudny rywal i pierwsza porażka...

- Po wielu zawodnikach wyraźnie było widać, że są zestresowani i być może nie wytrzymali tej presji. To w końcu także element gry. Jestem bardzo rozczarowany...

* ... ale raczej nie załamany?

- Oczywiście, że nie. Nie ma co się załamywać. To dopiero pierwszy mecz. Po spotkaniu byłem w szatni u zawodników i powiedziałem im, że nie ma powodu, by załamywać ręce i chodzić teraz ze spuszczoną głową. Przed nami jeszcze wiele spotkań. Na tej porażce świat się nie kończy - życie toczy się dalej...

* Myśli pan, że Olympiakos będzie w czołówce naszej grupy, czy raczej będzie walczył o awans, a więc o podobny wynik, jak wrocławianie?

- Zapewniam cię, że oni znajdą się w II rundzie. Nie mam co do tego wątpliwości. To wciąż jest wielki zespół, ze świetnymi graczami i olbrzymią tradycją. Na pewno będą w czołówce.

* Na przedmeczowym spotkaniu z kibicami zapytano pana, co się stanie, gdy Śląsk przegra mecz z Olympiakosem. Pamięta pan odpowiedź?

- Oczywiście. Powiedziałem, że wtedy wygramy w Lyonie z ASVEL-em i odrobimy te stratę.

* Teraz więc musi pan wygrać we Francji...

- Mamy tydzień czasu, by należycie przygotować się do tego spotkania. Pojedziemy tam po zwycięstwo, a jak się potoczy to spotkanie - zobaczymy. Już za tydzień będziesz wiedział, czy nam się udało.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zgadnij kto to? Sportowe gwiazdy jako dzieci

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto