MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

To nie był amok

Marcin Rybak
Wiele osób mogła zmylić sympatyczna powierzchowność mężczyzny. fot. Janusz Wójtowicz
Wiele osób mogła zmylić sympatyczna powierzchowność mężczyzny. fot. Janusz Wójtowicz
Będzie mógł wyjść z więzienia najwcześniej za 20 lat Pisarz, podróżnik, filozof został wczoraj skazanyna 25 lat więzienia za kierowanie zabójstwem. Sąd nie był pewien, że to on własnoręcznie uśmiercił mężczyznę, którego ...

Będzie mógł wyjść z więzienia najwcześniej za 20 lat Pisarz, podróżnik, filozof został wczoraj skazanyna 25 lat więzienia za kierowanie zabójstwem. Sąd nie był pewien, że to on własnoręcznie uśmiercił mężczyznę, którego uznał za kochanka swojej byłej żony
Krystian B. nie przyznał się do winy, mimo że napisał książkę „Amok”, w której opisał zbrodnię. Ofiarą jest Dariusz J., wrocławski przedsiębiorca, który zginął w listopadzie 2000 r.
Sąd nie miał wątpliwości, że było to morderstwo z zazdrości. Pisarz podejrzewał swoją byłą żonę o romans. Zaplanował zbrodnię i przeprowadził ją przy pomocy nieustalonych do dziś sprawców.

Kilka lat potem wyszła książka. To niemal pornograficzna powieść, której bohaterem jest młody filozof Chris. Czytelnik jest szokowany relacjami z erotycznych przygód i alkoholowych libacji. Są też fragmenty odnoszące się do zbrodni. „Zaszlachtowałem człowieka, który zachował się wobec mnie nieodpowiednio” – mówi Chris.
Jednak „Amok” nie był dowodem w sądzie. Prowadząca sprawę Lidia Hojeńska nie dopatrzyła się bezpośredniego związku literatury z morderstwem. Zresztą dowodów wskazujących wprost na Krystiana B. nie znaleziono. Prokuratura pokazała natomiast łańcuch poszlak – logicznie powiązanych tropów obciążających oskarżonego.
Sąd stwierdził, że jest on na tyle przekonujący, by uznać pisarza za faktycznego przywódcę morderców. Nie wiadomo, czy sam uczestniczył w zabójstwie. Wiadomo – uzasadniał sąd – że przygotował je, a potem znalazł ludzi, którzy wykonali jego plan.
Z ustaleń śledztwa wynika ponadto, że zbierał informacje o kolejnym mężczyźnie, z którym związała się jego była żona. Wulgarnie wyzywał go w listach do niej. Być może planował kolejną zbrodnię?
– Nieprzeciętna inteligencja, pogarda dla emocji innych, manipulowanie ludźmi, cechy narcyza – tak oskarżonego oceniła sędzia Lidia Hojeńska. Według niej, mężczyzna miał dwie twarze: spokojnego oraz bardzo agresywnego człowieka.
– Sprawiedliwości stało się zadość,
ale żaden wyrok nie będzie odpowiedni do takiego czynu – skomentował wczorajszą decyzję sądu ojciec zamordowanego

Dariusz wyszedł z biura swojej firmy po południu 13 listopada 2000 r. Nikt więcej nie widział go żywego. Miesiąc później jego ciało wyłowiono z Odry. Był pobity. Oprawcy związali go tak, żeby nie mógł pływać.
Lekarze nie są pewni, czy wrzucono go do wody żywego i utopił się, czy najpierw go zamordowano. Wiadomo, że żył jeszcze trzy dni po porwaniu. Nic nie jadł. Gdzie był przetrzymywany? To do dziś tajemnica.

Błąd
Kto wie, jak potoczyłyby się losy tej historii, gdyby policjanci nie popełnili kardynalnego błędu. Nikt nie wpadł na to, żeby szukać telefonu komórkowego ofiary. Bo że mu zginęła – wiadomo było od początku.
Prowadzący sprawę nie złapali żadnego tropu i szybko umorzyli śledztwo. Nie pomógł nawet telewizyjny program 997, gdzie próbowano rekonstruować ostatnie chwile życia Dariusza.
Minęło kilka lat. Akta sprawy trafiły do wrocławskiej Komendy Wojewódzkiej. Tu policjanci z wydziału kryminalnego jeszcze raz przejrzeli wszystkie tropy. Dopiero wtedy wpadli na to, by odszukać komórkę.
Okazało się, że używał jej przedsiębiorca spod Warszawy. Szybko ustalili, że nie ma nic wspólnego ze zbrodnią. Kupił ją na Allegro za 285 złotych dwa lata po porwaniu Dariusza. Sprzedawcą był Krystian z Chojnowa.

Książka
W internecie policjanci natrafili na fragmenty jego książki „Amok”. Zdumieni przeczytali, jak Chris rozmawia ze swoją dziewczyną Joanną.
– Nie wierzyłam w te historie, które opowiadałeś, ale opowiadałeś świetnie – mówi Joanna.
– W którą nie uwierzyłaś w ogóle? W historię bankructwa naszej radiostacji czy może w tę, jak zaszlachtowałem człowieka, który zachował się nieodpowiednio wobec mnie dziesięć lat temu? – pyta Chris.
W „Amoku” jest też dokładny opis zbrodni dokonanej przez Chrisa. Nożem i sznurem zabija Mary, swoją kolejną kochankę.
Dziś dla sądu te opisy nie mają żadnego znaczenia. Ale wtedy policjantom wydawało się, że są bardzo ważne. Kiedy zatrzymali Krystiana jesienią 2005 r., fragmenty cytowali mu z pamięci.
Prokuratura zleciła ekspertyzę książki fachowcom z krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych. Znaleźli wiele podobieństw między literackim Chrisem a Krystianem: zawód, styl bycia, charakter, nawet sposób ubierania.

Logiczna wersja
– Niech pan z ręką na sercu odpowie na pytanie: czy skazałby pan go? – zapytał mnie rok temu mecenas Karol Węgliński, obrońca Krystiana. Wtedy nie byłem pewien. Ale sąd mnie przekonał. Argumenty oskarżenia układają się w logiczną całość. Każda inna wersja byłaby absurdalnym i nieprawdopodobnym zbiegiem okoliczności.
A więc po kolei. Krystian w 2000 r. dowiedział się, że jego była żona ma romans z Dariuszem. Śledził ich. Znał nawet numer hotelowego pokoju, w którym się spotkali. Zrobił żonie awanturę. Kilka tygodni później zginął Dariusz.
Miesiąc po zbrodni, w czasie sylwestrowej imprezy we wrocławskim pubie Radiobar, Krystian obrzucił wyzwiskami barmana, którego podejrzewał o romans z żoną. Jednemu z kolegów powiedział wzburzony, że jednego już załatwił sznurkiem. W jego mieszkaniu znaleziono reklamowy długopis firmy Dariusza. Włożony był do kalendarza z roku 2000 r. – zauważył sąd.
Podczas jednego z przesłuchań Krystianowi wyrwało się: „Sam zabiłem Dariusza. Nikt mi nie pomagał”. Potem udawał chorobę, mdlał. Ale to, co powiedział, zaprotokołowano. Choć prokuratura do końca w tę wersję nie wierzy. Krystian sam nie mógł tego zrobić. Z kim? Może kiedyś uda się to ustalić.

(...) Wyciągnąłem spod łóżka nóż i sznur, jak wyciąga się obrazkową historyjkę dla dzieci, by uśpić je bredniami o tym, co za lasem i za górami. Zacząłem rozwijać fabułę sznura i dla uczynienia jej bardziej interesującą wiązałem pętlę. (...) Zarzuciłem pętlę na jej szyję. Mary oprzytomniała, ale pewna była, że to jedna z tych gierek, które czasami uskutecznialiśmy dla urozmaicenia sobie pieprzenia. (...) Zacisnąłem z całej siły pętlę. Przytrzymując wierzgającą Mary jedną ręką, drugą wbiłem jej nóż powyżej lewej piersi (...).
O Mary! (...) I co ja teraz zrobię? Jak mam wyprosić cię z mojego domu? Porąbać cię i schować w pustej zamrażarce? Nie, to zdarzyło się w Tokio. Wynosić na raty, fragmentami dokarmiać bezdomne psy, spalić, wrzucić do rzeki, zakopać, zjeść? (...).
Fragment książki "Amok"
(zdaniem a`utora to metaforyczny opis przedstawiający zabijanie filozofii)

Główne poszlaki

Komórka
Prokuratura: Cztery dni po por-waniu sprzedał na Allegro telefon komórkowy ofiary.
Krystian: Nie jest pewne, czy to naprawdę telefon ofiary. Na Allegro sprzedawałem wiele aparatów. Dziś już nie pamiętam, ale chyba kupiłem go w lombardzie przy ul. Powstańców Śląskich we Wrocławiu.
Sąd: Ekspertyza wykazała niezbicie, że telefon należał do ofiary. Krystian nie był klientem żadnego lombardu przy Powstańców Śląskich, a na Allegro sprzedał tylko dwa telefony. A po zabójstwie tylko jeden.

Karta telefoniczna
Prokuratura: W dniu porwania biznesmena Krystian dzwonił z budki telefonicznej do firmy ofiary. Potem z tej samej budki zadzwonił na komórkę Dariusza. Pod pretekstem atrakcyjnego zlecenia wywabił go i pomógł sprawcom.
Krystian: Jest też bardzo wiele rozmów do ludzi i miejsc, których nie znam. I które nie są ze mną związane. Na przykład do ginekologa.
Sąd: Karta na pewno należała do Krystiana. Analiza rozmów dowodzi to jednoznacznie. Są telefony do kilku jego koleżanek, rodziców i jego własnej firmy.

Wykrywacz kłamstw
Prokuratura: Krystian był badany na wykrywaczu kłamstw. Badanie wykazało, że jego organizm reagował na pytania odnoszące się do sprawy zabójstwa Dariusza.
Krystian: Dzień wcześniej byłem przesłuchiwany przez policję. Wypytywali o tę sprawę, bili, grozili mi. Stąd reakcje na wykrywaczu kłamstw.
Sąd: Te badania to jedna z poszlak obciążająca Krystiana.

Wyznanie
Prokuratura: W kwietniu ubiegłego roku Krystian na przesłuchaniu przyznał się do zabójstwa. Powiedział, że zrobił to sam. Potem wszystko odwołał i nie podpisał protokołu. Symulował chorobę.
Krystian: Tego dnia źle się czułem. Byłem w stresie, bo pamiętałem przesłuchanie na policji i pobicie mnie.
Sąd: To niemożliwe, że Krystian zabił sam. Ale to wyznanie też jest argumentem za wyrokiem skazującym. Co ciekawe – zanim przerwał zeznania, zaczął opowiadać o tym, jak dowiedział się o romansie swojej byłej żony z Dariuszem.

od 7 lat
Wideo

Potężne ulewy i gradobicia. Strażacy walczyli żywiołem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto