MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Teraz z głową w chmurach

Rozmawiała Maja Grohman
FOT. ARCHIWUM ZESPOŁU ICH TROJE
FOT. ARCHIWUM ZESPOŁU ICH TROJE
Rozmowa z Michałęm Wiśniewskim * Mówisz publiczności na koncertach „jestem szczęśliwy, bo jesteście wy”. Teraz kończąc karierę, zostawiasz fanów z pewnym niedosytem. – Nie zostawiam publiczności.

Rozmowa z Michałęm Wiśniewskim

* Mówisz publiczności na koncertach „jestem szczęśliwy, bo jesteście wy”. Teraz kończąc karierę, zostawiasz fanów z pewnym niedosytem.

– Nie zostawiam publiczności. Kończy się pewien etap w moim życiu, jak u każdego normalnego człowieka. Z wieku młodzieńczego przechodzi się dorosłość. Muszę odpocząć. Na co dzień stykałem się nie tylko z sympatią, ale także z zawiścią, typową polską, której korzenie sięgają chyba jeszcze czasów komunizmu. Nie chodzi o to, żeby mieć małego fiata, tylko żeby nie miał go kto inny. Nie chcę wymieniać konkretnych nazwisk czy tytułów prasowych, dlatego schodzę ze sceny.

* Schodzisz na zawsze, czy planujesz spektakularny powrót?

– Staram się być konsekwentny w tym co mówię. Nie zarzekam się, że nigdy więcej nie będę śpiewał czy nie wydam solowej płyty. Ich Troje jednak na pewno już nie wróci.

* Nie masz obaw, że obudzisz się pewnego dnia, może już całkiem niedługo i nie będziesz wiedział co ze sobą zrobić, bo nie będzie już Ich Troje, nie będzie koncertów, kamer...

– Odebrałem właśnie licencję pilota. Jestem szczęśliwy. Przez całe życie nie miałem zawodu. To na razie licencja turystyczna. Chcę się szkolić dalej, by uzyskać licencję zawodową. Latanie to wspaniałe przeżycie. Przede wszystkim kolejne wyzwanie. Jestem jak alpinista, który zdobywając upragniony szczyt, myśli o kolejnym. Koncertów zaczyna mi brakować już dziś. Mam świadomość tego, że schodząc ze sceny, po raz ostatni mówię ludziom do widzenia, bo to nasza ostatnia trasa koncertowa.

* Niedawno ukazała się Wasza nowa i zarazem ostatnia płyta. Jak ją oceniasz?

– Ich Troje już niczym nie zaskakuje. Konwencja tej nowej płyty jest podobna do poprzednich, może trochę bardziej smutna, bo pożegnalna. Od sierpnia na koncertach występować będziemy z nowym, ostatnim wspólnym programem.

* Masz jakieś zaległe sprawy, które po rozwiązaniu zespołu chcesz od razu załatwić? Rzucisz palenie, przestaniesz pić? Alkohol to podobno Twój problem.

– W ciągu ostatnich lat przeczytałem o sobie wiele rzeczy, które budziły grozę: maltretowałem psa, zostawiłem żonę w szpitalu i piję za dużo. Będę mógł od tego nareszcie odpocząć.

* Na koncercie w Lubinie podbiłeś nie tylko serca publiczności, ale i organizatorów imprezy. Zaskoczyłeś ich, bo spodziewali się gwiazdy, a przyjechał normalny człowiek, który... mówi dzień dobry.

– Oni zaprosili mnie do Lubina i nie wyobrażam sobie, bym mógł nie podać im ręki na przywitanie. Nie zapomnę tego koncertu, bo miałem tam najpiękniejszą garderobę w swoim życiu. W dniu odebrania licencji pilota przebierałem się w hangarze, gdzie stały samoloty. To niesamowite.

* Lubisz zaskakiwać?

– Ludzie często są zaskoczeni tym, że jestem normalny. Zdarza się, że na koncert przychodzą także ci, którzy nie lubią mojej muzyki, na przykład chłopak, którego dziewczyna poprosiła, by z nią poszedł. On dalej nie będzie słuchał naszych piosenek, zapamięta jednak tę normalność.

* Który Michał Wiśniewski jest prawdziwy, ten który wita się z ludźmi na koncercie, czy ten w programie „Jestem, jaki jestem”, który podnosi głos na żonę?

– Obydwaj. Mogę oczywiście powiedzieć do żony „zostaw mnie proszę w spokoju” albo „porozmawiajmy o tym kochanie”. Wydaję mi się jednak, że gdybyśmy się nie kłócili, to byśmy się nie kochali. Zamykanie się w sobie, tłamszeniu żalu czy pretensji niczemu dobremu nie służy. Myślę, że mało jest – jeśli w ogóle są – szczęśliwych domów, w których nie dochodzi do kłótni. Nie wyobrażam sobie życia bez rodziny, życia na odległość na co decydują się niektórzy.

* Nie żałujesz decyzji, że zdecydowałeś się pokazać swoją prywatność dziesiątkom tysięcy widzów telewizji TVN?

– Myślę, że nikt by nie żałował jeśli dostałby za to milion dolarów. Ci którzy mówią, że nigdy by tego nie zrobili, po prostu nigdy nie dostali takiej propozycji. Nie pokazałem nikomu tyłka, dla pieniędzy nie zrobiłem również nikomu krzywdy.

* Popularność nie zaczyna Ci przeszkadzać?

– Ja tym żyje, to ludzie, którzy czekają na mnie po koncercie czy później przed hotelem dają mi energię.

* Na co wydaje się pieniądze, gdy ma się ich tak dużo?

– Tak naprawdę nie było ich tak wiele. Od miliona dolarów trzeba odjąć 40 proc. podatku, dodatkowe sumy otrzymali menedżerowie, mecenasi i cała masa osób, która w tym programie miała swój udział. Zostało mi ok. 1,5 miliona złotych. Dla osoby, która zarabia 1,5 tys. złotych miesięcznie to bardzo dużo, ale dla tych, którzy wygrali 20 milionów w totolotka to niewiele.

* Ale na szaleństwa wystarczyło?

– Jeśli można do nich zaliczyć kupno samolotu, to tak. Jest to jednak niewielka maszyna. Pewnie, że chciałbym mieć taki, jakim lata pan Kluczyk, ale chyba nigdy nie będzie mnie na niego stać. Mieszkamy w 150 metrowym mieszkaniu, ale ono jest kupione na kredyt, który nadal spłacamy. Marta ma salę do ćwiczeń, ja klub pilota i symulator. Najważniejsze, że jest nam tam dobrze.

* Czy koniec kariery Ich Troje to początek kariery Twojej żony? Marta już nie tylko tańczy, ale także śpiewa.

– Mając 15 lat, Marta została mistrzynią Polski w hip-hopie, potem były kolejne jej indywidualne sukcesy. Nagle pojawił się facet, który wcześniej nie wywiązał się ze złożonych obietnic, cholernie w niej zakochany. Miała 22 lata i żyła swoim życiem. Uwierzyła w tę moją miłość i dała się wciągnąć w showbiznesową machinę, w okresie w którym Ich Troje odnosiło największe sukcesy. Bywały tygodnie, że koncerty odbywały się bez dnia przerwy. Po dwóch miesiącach Marta zaszła w ciążę. Jak słonica przez 2,5 roku była wyłączona z życia. Rodząc dwójkę naszych dzieci musiała zrezygnować ze wszystkiego. Teraz przyszedł czas, żeby dokończyła to, co zaczęła wiele lat temu.

* Zrealizowała marzenia?

– Dokładnie o to chodzi. Ma na to duże szanse. Muzykę dla niej chcą pisać ludzie, którzy współpracowali m.in. z Lihmalem. Trudno z tego nie skorzystać. Taniec to jej życie. Jest w tym doskonała. Muzyka taneczna jest łatwiejsza od innych gatunków, więc też sobie radzi. Czy coś z tego będzie czy nie, to bez znaczenia. Najważniejsze, że się realizuje. Mam wrażenie, że jej marzenia właśnie się spełniają.

* A o czym marzy Michał Wiśniewski?

– Chyba zrealizowałem swoje marzenia. Mam dom, żonę, syna i córkę. W historii polskiej muzyki rozrywkowej zaistniał Michał Wiśniewski i zespół Ich Troje. Chciałbym, żeby ten nasz ślad pozostał i wierzę, że tak będzie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dlaczego Agnieszka Robótka-Michalska zrezygnowała z kariery aktorskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto