Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Telefon do przyjaciela

Wojciech Koerber
Smith, Węgrzyk i młody Ben Baker w Atlasie Wrocław. Dwa pierwsze kontrakty są bez zobowiązań Dziś w polskim speedwayu zamyka się transferowe okienko. Wrocławianie wyglądali przez nie na tyle bacznie, że w ostatniej ...

Smith, Węgrzyk i młody Ben Baker w Atlasie Wrocław. Dwa pierwsze kontrakty są bez zobowiązań
Dziś w polskim speedwayu zamyka się transferowe okienko. Wrocławianie wyglądali przez nie na tyle bacznie, że w ostatniej chwili parafowali jeszcze trzy umowy - pomyśli ktoś. Fakty są jednak nieco inne. To zawodnicy będący w potrzebie zwrócili się o pomoc do WTS-u, by nie zostać na lodzie.

Mariusz Węgrzyk i Andy Smith, bo o nich mowa, podpisali z Atlasem tzw. warszawskie kontrakty. Po to, by uniknąć karencji, a w trakcie sezonu odejść na wypożyczenie gdzieś do niższej ligi.
- Żeby nikt sobie nie pomyślał, że klub wiąże z Andym jakieś nadzieje. Znamy się po prostu kupę lat, po koleżeńsku poprosił mnie o pomoc i pomogłem. Smith podpisał z nami tzw. warszawski kontrakt - bez żadnych pieniędzy - i w trakcie sezonu poszuka sobie nowego klubu - wyjaśnia niedowiarkom trener Marek Cieślak.
Smith to niezwykle barwna postać. Jest niewiele wyższy od swego motoru, za to serce do jazdy ma ogromne. Mimo blisko 42 lat na karku. W ubiegłym sezonie był zawodnikiem I-ligowego Lotosu, w którym ofiarnie walczył o miejsce w składzie. Do tego stopnia, że po jednym z treningów - gdy dowiedział się, że znów zabraknie dla niego miejsca w meczowej ekipie - ruszył z pięściami na prezesa klubu Macieja Polnego. I tak oto kariera maleńkiego Andy'ego na Wybrzeżu dobiegła końca.
Przy nazwisku Smitha warto wspomnieć jeszcze o jednym. Do WTS-u został zakontraktowany jako Polak. Nasze obywatelstwo ma już od wielu, wielu lat, a na pomysł spolszczenia go wpadli onegdaj w Polonii Bydgoszcz. Mieli tam wówczas dwóch solidnych obcokrajowców: Smitha i Sama Ermolenkę, tymczasem regulamin zezwalał na jazdę w meczu tylko jednemu z nich. Andy Smith przeistoczył się więc w "Andrzeja Kowalskiego". To były uczestnik cyklu Grand Prix, piąty zawodnik finału IMŚ Pocking 1993, a także trzykrotny indywidualny mistrz Wielkiej Brytanii (1993-95). W XXI wieku wielkich sukcesów już nie osiągał. Po prostu sobie jeździ, bo lubi.
W dowód wdzięczności Smith polecił do wrocławskiego klubu jednego z angelskich juniorów. - To 20-letni Ben Baker, z którym podpisaliśmy kontrakt na dwa sezony. W Stoke (angielska Premier League) uzyskał KSM koło siedmiu. Andy mówił, że chłopak jest zdolny i chętny; sprawdziłem, że trochę punktów na Wyspach narobił, może coś się z tego urodzi - wyjaśnia Marek Cieślak. By jednak Baker posmakował jazdy w polskiej ekstralidze, musi wygrać rywalizację z Filipem Siterą i Leonem Madsenem.
Drugą warszawską umowę podpisał z kolei we Wrocławiu 29-letni Mariusz Węgrzyk - Ślązak z krwi i kości oraz z mowy. To wychowanek RKM-u Rybnik, który w latach 1997-2000 bronił już wrocławskich barw. Z Atlasem nie tylko więc opuszczał ekstraligę, ale też ją zdobywał. Miniony sezon spędził w Ostrowie, a ostatnio próbował się dogadać z działaczami RKM-u. Nie wszyscy przemawiali jednak tą samą śląską gwarą, wszak do podpisania kontraktu koniec końców nie doszło. I zawodnik został z nożem na gardle, a dokładniej rzecz biorąc, bez przynależności klubowej, co jest równoznaczne z trafieniem na roczną karencję.
- Mariusz dzwonił i mówił, że nie wie, co robić, więc podpisaliśmy kontrakt bez gotówki i bez zobowiązań. Chłopak myślał, że będzie jeździł w Rybniku, jednak tam się na niego wypięli. A do naszego Jeleniewskiego mają pretensje - zwraca uwagę trener Cieślak, zastrzegając: - Nie wiążemy z Mariuszem żadnych nadziei. Ja już powiedziałem, że i tak mamy w składzie o jednego seniora za dużo, a niezdrowej konkurencji nie potrzebuję.
Zanosi się jednak na to, że Węgrzyk i tak przywdzieje plastron WTS-u. Przyda się jako uzupełnienie składu podczas przedsezonowych sparingów. A co w nich pokaże, zobaczymy. Jest zawodnikiem jeżdżącym bardzo siłowo, ale czy siłą wywalczy miejsce w składzie? Pewnie nie, choć "nigdy nie mów nigdy".
Trener Marek Cieślak, który w 1996 roku sięgał po DMP z Włókniarzem, a 10 lat później z Atlasem, jest przed sezonem dobrej myśli. - Bo w mojej karierze, również zawodniczej, parzyste lata zawsze były udane. One po prostu "chodzą" jak trzeba - zaznacza. I my wierzymy w tę magię liczb.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto