Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tego nie widzi prokuratura

Marcin Gąsiorowski
- Zostałem okradziony - twierdzi właściciel młyna “Leśnica” Jan Gano. Pokazuje dowody: lewe faktury, ma świadków. Od 2000 roku prokuratora Wrocław - Fabryczna pięciokrotnie umorzyła dochodzenie.   FOT. WOJTEK WILCZYŃSKI
- Zostałem okradziony - twierdzi właściciel młyna “Leśnica” Jan Gano. Pokazuje dowody: lewe faktury, ma świadków. Od 2000 roku prokuratora Wrocław - Fabryczna pięciokrotnie umorzyła dochodzenie. FOT. WOJTEK WILCZYŃSKI
Magazynier młyna w Leśnicy, Mieczysław Kunik nie ma wątpliwości kto dokonał fikcyjnego przyjęcia zboża i naraził młyn na duże straty: - To kierownik Piotr C. - mówi Kunik.

Magazynier młyna w Leśnicy, Mieczysław Kunik nie ma wątpliwości kto dokonał fikcyjnego przyjęcia zboża i naraził młyn na duże straty: - To kierownik Piotr C. - mówi Kunik.

Na fikcyjne przyjęcie są przecież faktury. Z Piotrem C. rozwiązano umowę o pracę.
Prezes Gano natychmiast powołał eksperta. Rozliczono produkcję młyna. Ekspert przez 3 miesiące badał dokumenty. 3 grudnia 1999 r wydał opinię: jest strata. Przyczyna: “niedokładności w ważeniu lub nieuczciwość obsługi”.
Za młyn odpowiadał Piotr C. Zawiadomiono prokuraturę.

Wskazał winnego

Prokurator Dorota Karbownik przesłuchała świadków, kilkakrotnie sprawę umorzyła (31.05. 2000 r., 29. 06. 2001). Nie znalazła winnego. Nadzorująca prokuratura okręgowa za każdym razem nakazywała sprawę prowadzić nadal. W końcu powołano biegłego Roberta Głowickiego, a ten jeszcze raz oszacował wielkość strat, które wystąpiły na skutek kradzieży i stwierdził jednoznacznie: “Podejrzany Piotr C. (...) nie dopełnił obowiązku należytej troski o mienie spółki narażając ją na straty (...) 388 032 zł w ten sposób, że dokonywał fikcyjnego przyjmowania zboża do młyna, dostarczał mąkę do piekarń bez faktur.”
Nic dodać, nic ująć. A pani prokurator Karbownik w grudniu 2001 r. sprawę umorzyła! Bo biegły z zakresu przemysłu rolno-spożywczego uznał, że wątpliwości budzi świadectwo pracy Piotra C.: “nie odnotowano najmniejszego zastrzeżenia, co do pracy Piotra C. (...) Takie postępowanie spółki rodzi poważne obawy, czy w jej przekonaniu Piotr C. jest winien niedoborom”.
Podsumujmy: są świadkowie, którzy zeznają, że złapali Piotra C. za rękę, jest biegły, który jednoznacznie stwierdza, że to Piotr C. działał na szkodę spółki. Sama spółka zawiadamia prokuraturę o popełnieniu przestępstwa. A pani prokurator Karbownik nie jest pewna, czy spółka jest przekonana, że okradł ją Piotr C. Absurd!

Bałagan z biegłymi

Prokuratura, po zaskarżeniu przez Gano decyzji o umorzeniu sprawy, wszczęła kolejne postępowanie. Prokurator powołał następnego biegłego - Franciszka Bagłaja, a temu wyszło nawet, że z młyna nie skradziono żadnego zboża..., że była wręcz nadwyżka! Do tego, wcześniej powołany biegły Robert Głowicki wycofał swoją opinię. - Stwierdziłem, że nowy biegły w młynie siedział dłużej, trzy miesiące - dowiedzieliśmy się od Głowickiego. Tymczasem...

- Biegły Bagłaj siedział u nas dwa razy po dwie godziny - zapewnia Jan Gano. - Wziął część dokumentów do domu, ale akurat nie te najważniejsze.

Jest jeszcze jeden fakt. Jesteśmy w posiadaniu protokołu Urzędu Kontroli Skarbowej (UKS). Urząd skontrolował dokładnie te same lata, co biegły Bagłaj. “Prowadzone przez jednostkę rejestry zakupu i sprzedaży spełniają wymogi ustawy.” Stwierdził inspektor UKS, Julian Umiński.
Zadzwoniliśmy do UKS. Zapytaliśmy, czy ustalenia kontroli urzędu, nie wykluczają ustaleń biegłego Bagłaja.

- Oczywiście, że wykluczają - zapewnił nas naczelnik wydziału programowania i kontroli.

Chce odszkodowania

Po ekspertyzie biegłego Bagłaja, umorzenie sprawy podtrzymał prokurator okręgowy. Firma Ganor złożyła więc zażalenie, ma je rozpatrzyć sąd.

- Sprawy za każdym razem umarzałam na podstawie opinii biegłych - powiedziała nam prokurator Dorota Karbownik.
Jan Gano zapewnia, że tego tak nie zostawi: - W wyniku kradzieży straciłem ok. milion osiemset tysięcy złotych. Będę domagał się odszkodowania od Skarbu Państwa -przekonuje.
Gazeta Wrocławska będzie śledziła losy tej przedziwnej i zagmatwanej (tylko przez kogo?) sprawy.

Próbowano podpalić magazyny

W ostatnim umorzeniu z 27 marca 2003 dostrzegliśmy też poważną nieścisłość. Prokurator Karbownik napisała, że Jan Gano nie ma dowodów na wystawianie fikcyjnych faktur. Tymczasem, oglądaliśmy kilkanaście dokumentów, które wystawione zostały na firmę BAPS, a podpisał je Piotr C. Według nich, firma BAPS sprzedała młynowi kilkaset ton pszenicy.

-Tyle że w tym czasie na stanie nie mieliśmy już pszenicy. Sprzedaliśmy ją wcześniej - twierdzi prezes BAPS. Kaczuk napisał odpowiednie oświadczenia. Później ktoś próbował podpalić jego magazyny.
A pani prokurator Karbownik wszczęła postępowanie: “w sprawie zanieczyszczenia gleby.”. Przeciw Kaczukowi!

Leśnica. W samym centrum, tuż przy pętli tramwajowej linii 3 i 5 stoi młyn. Teraz opuszczony. Na początku roku pracowało tu 70 osób. Młyn z powodów wyżej opisanych padł i ludzie zostali zwolnieni. W Leśnicy to spory dramat. Tylko co to obchodzi prokuraturę?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto