Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tatar i pies w Naszym Mieście. Jak adoptować psa?

Redakcja
Archiwum prywatne Krzysztofa Tatara
Z Krzysztofem Tatarem, trenerem psów, rozmawiamy o tym, jak adoptować psa. Kundel czy rasowy? Ze schroniska czy od kogoś? Jak przygotować się do adopcji czworonoga? Zapraszamy do przeczytania pierwszej rozmowy z cyklu "Tatar i pies w Naszym Mieście".

Krzysztof Tatar szkoli psy już od 25 lat. Już w wieku czternastu lat wiedział, że praca ze zwierzętami będzie ważną częścią jego życia. "Pies jest twoim najlepszym przyjacielem" - mówili jego rodzicie, podarowując mu Astę, sukę owczarka niemieckiego. Dziś Krzysztof Tatar przekonuje do tego innych oraz angażuje się w pomoc zwierzętom ze schronisk. Swoim doświadczeniem dzieli się na kanale Tatar i pies.

Adopcja psa - lepiej ze schroniska czy od kogoś, kto decyduje się - choć z pewnością niejednokrotnie jest to przykra sytuacja - na oddanie psa? Ja na przykład adoptowałam psa "od kogoś". 

Gdy adoptujemy psa od kogoś, jest o tyle łatwiej, że zwierzę jest już zsocjalizowane. Zna zasady panujące w domu. Nie ma nic gorszego niż pobyt psa w schronisku. W schronach psy stają się często agresywne, szczególnie te, które długo tam przebywają. Jest też coś takiego jak pamięć komórkowa (organizm zapamiętuje przykre, traumatyczne wydarzenia w życiu i odbija się to potem na zachowaniu, postawie, stanie fizycznym - przyp. red.). Trudne przeżycia zwierzaka utrudniają trenerom i behawiorystom proces resocjalizacyjny. Dlatego bezpośrednia adopcja od człowieka, z pominięciem schroniska jest lepsza. Wiele fundacji stara się umieszczać psy w hotelach lub w domach tymczasowych, a wolontariusze opiekują się nimi. Na przykład Szogun, z którym pracujemy i który niejednokrotnie trafiał do schroniska, teraz mieszka w domu tymczasowym. Po to, by wesprzeć jego proces adopcyjny i zminimalizować ryzyko, że znów ktoś go odda. Kolejną ważną rzeczą jest to, żeby sprawdzić psa w tzw. warunkach bojowych, czyli np.wyjść z nim na spacer. Chodzi choćby o to, czy jesteśmy w stanie utrzymać psa. Zapanować nad nim fizycznie.

Przykład z życia: mam gorączkę, jestem chora, a nie ma kto wyprowadzić psa. Idę z nim na spacer, a mój pies widzi innego dużego psa, na którego reaguje źle. Tylko i wyłącznie przez osłabienie mogę go nie utrzymać, gdy szarpnie. 

Takie sytuacje zawsze mogą się zdarzyć. Możemy oczywiście się do tego przygotować. Gdy jesteśmy w pełni sił fizycznych, po prostu go szkolimy. Prowokujemy sytuacje, w których przechodzimy obok innych psów i pokazujemy, że nie wolno mu w ten sposób zareagować. Zwycięstwo kocha przygotowanie. Pies i jego właściciel muszą się scalić, rozumieć bez słów. Ich dusze muszą się dograć. Niestety, tego wymiaru nikt jeszcze w Polsce nie uczy. Jest to popularne w Stanach Zjednoczonych, ale nie u nas. 

Czyli to prawda, że pies upodabnia się do swojego właściciela?

Bardzo.

Podejmujemy decyzję o przygarnięciu psa ze schroniska. Co dalej?

Jeżeli wybraliśmy sobie już psa, jeżeli jesteśmy pewni, że to jest to zwierzę, które nam się podoba, to trzeba koniecznie znaleźć wolontariusza, który za niego odpowiada i może nam opowiedzieć o jego zachowaniach i przeszłości. A poza tym: wspólne spacery. To okazja do wzajemnego poznania się i obserwacji psa. Kilka spacerów w schronisku, kilka poza schroniskiem. Warto też popracować z trenerem czy behawiorystą. A oprócz tego wszystkiego powinna być jeszcze wizyta przedadopcyjna w przyszłym domu psa. 

Ja mam taką filozofię życia: nie koncentruję się na problemie, tylko szukam jego rozwiązania. Dzwonię, szukam, umawiam się wtedy, kiedy wolontariusz zajmujący się tym psem, jest w schronisku. Nie ma wymówek. Prędzej czy później instynkty psa wyjdą na wierzch. Nawet po kilku tygodniach w domu. I to, by się z psem oswoić jeszcze przed adopcją, służy temu, by zwierzę nie wróciło z powrotem do schroniska. Każdy pies na spacerze będzie grzeczny, bo każdy chce wyjść z kojca, ale w domu pies przejmie wszystkie fobie, traumy i lęki swojego nowego właściciela. I pies zaczyna się zupełnie inaczej zachowywać. 

Wielu ludzi myśli życzeniowo. Idą do schroniska z myślą: "chcę adoptować szczeniaka". W ten sposób chcą sobie psa ułożyć po swojemu, ale czy na pewno jest to możliwe? A może to po prostu ludzki kaprys? 

Od razu mówię, że szczeniak ze schroniska będzie o wiele trudniejszy niż dorosły pies, bo często są to szczeniaki odbierane w wieku czterech czy pięciu tygodni od matki. 

Czyli takie myślenie to błąd? 

Nie, ale na pewno czeka nas sporo pracy.  

Ludzie podchodzą do tematu adopcji szczeniaka na zasadzie: "będę mieć słodkiego pieska". A potem następuje sytuacja, kiedy występują jakieś problemy i pies z powrotem trafia do schroniska. 

Sytuacje, o których mówisz, niestety się zdarzają. To przykre. Ja daję ludziom narzędzia, żeby nie dopuścić do takich sytuacji. 

Lepiej przygarnąć młodego czy starszego psa?

Ze starszym psem jest o tyle dobrze, że widzimy go już w pełni ukształtowanego. Możemy zdiagnozować, czy ma np.dysplazję albo inne problemy zdrowotne, które ujawniły się po osiągnięciu dojrzałości. Adopcja szczeniaka to jednak jedna wielka niewiadoma. Nie wiemy, co odziedziczy po swoich rodzicach. Jest ryzyko. Nie znaczy to oczywiście, że nie należy adoptować szczeniąt. Trzeba tylko być świadomym różnych sytuacji. Warto nie przesadzać z miłością i po adopcji nie brać dwóch tygodni wolnego, bo wtedy sami możemy przyczynić się do lęku separacyjnego. Przyzwyczajamy go od początku, że jest z człowiekiem i potem jest mu trudno zostać samemu. Z tego powodu najczęściej do schronisk wracają właśnie szczeniaki. Zresztą w przypadku dorosłych psów powinniśmy postępować tak samo. 

Kundel czy pies rasowy? 

Zdecydowanie polecam psy rasowe z zarejestrowanych hodowli. Tych w schroniskach jest niewiele, może 1 procent, bo jeśli pies będzie kosztować 4 tysiące złotych, to właściciel wyjeżdżając do Anglii czy Australii znajdzie mu dom. Czasami zwraca się o pomoc do hodowcy, od którego kupił psa. Pies rasowy to też większa przewidywalność jego zachowań i umiejętności. Wcześniej już hodowcy zwracali uwagę na jego psychikę, dobierając rodziców. Jeżeli ktoś dał za psa 300 złotych, to łatwiej mu go wyrzucić. Niestety, tacy jako ludzie bywamy. Z drugiej strony, kundelków jest sporo, bo doprowadzamy do niekontrolowanego rozmnażania. Skoro są, to oczywiście też należy im dać dom i opiekę. Będą nas nie mniej kochać. Wiele mieszańców to niesamowicie inteligentne psy. Powinniśmy jednak propagować sterylizację i zapobiegać przypadkowemu rozmnażaniu.

Czy takiego psa ze schroniska można wyszkolić?

Oczywiście! Takie działania powinny być podejmowane już w schronisku. Szogun jest szkolony, by nie ciągnął na smyczy. Lena, nasza cocker spanielka, broni tego, co spadnie. Szogun nic nie zrobi, gdy próbuje mu się wyciągnąć coś z pyska, a mniejszy cocker spaniel może cię dotkliwie pogryźć. Dlatego z nimi pracujemy. 

Ale też nie każdy pies tak się zachowuje. 

Oczywiście, wszystko zależy od psa. Rasa też ma znaczenie, ale trzeba bardzo mocno wejść w głowę psa. Wiesz, dlaczego tak dużo psów rasy husky jest w schroniskach? Bo to pies, który potrzebuje pobiegać, co najmniej 25 kilometrów dziennie. Kiedy zostawi się go na długo samemu, może ci zdemolować mieszkanie. To czysta energia. Tak samo jest z labradorami. To nie są psy rodzinne, to przede wszystkim rasa myśliwska, która ma określone potrzeby. Nie patrzmy na psy poprzez reklamy w telewizji. Oczywiście w każdej rasie trafia się te łagodne i te ostrzejsze. Problem polega na tym, że my, ludzie, sami jesteśmy ze sobą zagubieni i często nie potrafimy odczytywać sygnałów wysyłanych przez psy. 

Jak powinniśmy być przygotowani przed samą adopcją? 

Warto kupić dobry preparat do niwelowania zapachów. Trzeba wyczesać psa, wykąpać, pójść do weterynarza, zbadać, odrobaczyć. Po wpuszczeniu do domu trzeba dać mu wszystko obwąchać. Powinien się jeszcze tego samego dnia nauczyć zasad, np. na sofę nie wolno. Nie litujmy się, że to biedny pies ze schroniska - bez względu na to, gdzie przebywał, zasady musi poznać od razu. 

Psy to inteligentne zwierzęta, a mądrość idzie w parze ze sprytem. 

Oczywiście, dlatego nas przerabiają. Ale teraz technika tak idzie do przodu, że nawet podczas naszej nieobecności, przy pomocy specjalnej kamery, którą można dostać w cenie 100 dolarów, możemy do psa... zadzwonić. Monitorować jego zachowanie. I to prawda, że psy są bardzo, bardzo inteligentne. Ja w ogóle wierzę, że tak jak ludzie mogą wracać na ziemię w innym wcieleniu, tak samo psy mogą powrócić w postaci innego psa. Mało tego, może być tak, że ten pies przywoła swojego dawnego właściciela. Tak samo jest z ludźmi, że masz deja vu: wydaje ci się, że znasz kogoś od zawsze albo spotykasz jakąś osobę po latach. To nigdy, absolutnie nigdy, nie dzieje się przez przypadek.

Co jeszcze możemy zrobić, by uatrakcyjnić życie adoptowanego psa? 

Chodzić z nim na dłuższe spacery, by nie miał siły broić w mieszkaniu, a oprócz tego warto zapisać się do dobrej szkoły i pod okiem trenera pracować nad jego umiejętnościami. Jeśli się przyłożymy będziemy mieć dobrze ułożonego kompana na lata, wpatrzonego w swojego właściciela jak w obrazek. To dopiero jest szczęście, kiedy Ty i Twój pies jesteście zgraną ekipą.  

Dziękuję za rozmowę. 

rozmawiała
Kinga Czernichowska

ZOBACZ TEŻ: Problem bezdomności zwierząt należy nagłaśniać

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto