Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Taaaaaka gmina

Alina Gierak, (BS, ARS)
Na festiwalach teatrów ulicznych zawsze jest tłok. Jedlina Zapoczątkowała w regionie modę na takie imprezy.   Fot. Dariusz Gdesz
Na festiwalach teatrów ulicznych zawsze jest tłok. Jedlina Zapoczątkowała w regionie modę na takie imprezy. Fot. Dariusz Gdesz
W Jedlinie Zdroju, najmniejszej uzdrowiskowej miejscowości w Polsce, łapią się każdego sposobu, by przyciągnąć turystów Gdy idzie się pustą, główną ulicą, trudno uwierzyć, że przed wojną mieszkańcy żyli tu z ...

W Jedlinie Zdroju, najmniejszej uzdrowiskowej miejscowości w Polsce, łapią się każdego sposobu, by przyciągnąć turystów

Gdy idzie się pustą, główną ulicą, trudno uwierzyć, że przed wojną mieszkańcy żyli tu z wynajmowania kwater, przygotowywania posiłków, organizowania wycieczek kuracjuszom. Teraz wszyscy zjednoczyli siły, by te czasy powróciły

Pomysłów jest mnóstwo. Na razie udają się te mniejsze. To największe, zakodowane pod hasłem Czarodziejska Góra, jest ogromnym przedsięwzięciem, którego koszt szacuje się na 40 milionów złotych. Gdyby projekt wybudowania nowoczesnego centrum sanatoryjnego na trzysta miejsc, hotelu, basenu i innych atrakcji się powiódł, Jedlina znalazłaby się w czołówce uzdrowisk. Być może nawet europejskich, bo ma tradycje, piękne okolice, ciszę i spokój. Ale wciąż jest nieodkryta.
Zamysł wybudowania Czarodziejskiej Góry jest gotowy. Gmina ma zarezerwowane pięć hektarów, teren jest uzbrojony, otoczony lasami. Tylko inwestora wciąż nie ma. Burmistrz Leszek Orpel jeździ zatem na spotkania z przemysłowcami i do agencji rozwoju przemysłu. Szuka i namawia. Wierzy, że w końcu będzie tego efekt.

Dzięki światełkom w telewizji
Ale na razie musi liczyć na drobniejsze pomysły. Są one na tyle atrakcyjne, że każdy zostaje zauważony.
– I o to chodzi, by o nas jak najczęściej mówili – twierdzi 56-letnia pani Karolina z ul. Wałbrzyskiej, jedna z mieszkanek pięciotysięcznej gminy.
Na przykład słynna już jest jedlińska ulica Warszawska. Każdej zimy pokazuje ją telewizja. Co roku przed Bożym Narodzeniem domy przy niej rozbłyskują tysiącem światełek. Są renifery, mikołaje, gwiazdy i geometryczne wzory. Przygotowanie dekoracji wymaga zainstalowania kilkudziesięciu tysięcy lampek. Ich sprawdzanie zaczyna się już w listopadzie. Zwyczaj iluminowania domów zapoczątkowali pani Bożena i pan Zdzisław z ulicy Warszawskiej. Pomysł szybko podchwycili sąsiedzi, a następnie pozostali mieszkańcy Jedliny Zdroju. Teraz rywalizują, kto piękniej ozdobi posesję. Dla najlepszych gmina funduje nagrody.
– Iluminacje w Jedlinie zrobiły na mnie ogromne wrażenie, bo w tym uzdrowisku atmosferę świąt potęgują okoliczne góry i lasy – mówi kuracjuszka Helena Konieczna.

Zdjęcie pod tablicami i bule
Gdy miną święta i kuracjusze już nie mogą fotografować się przy oświetlonych domach, największą popularnością cieszą się drewniane tabliczki z nazwami ulic. Na Warszawskiej jest wyrzeźbiona syrenka, na Promenadzie Uzdrowiskowej przedwojenna kuracjuszka, na Pięknej – długowłosa dziewczyna. Co ulica, to inna rzeźba. Ich autorem jest miejscowy artysta Mirosław Jedziniak.
– To świetny pomysł. Te rzeźby pięknie komponują się z całym krajobrazem miasteczka. Zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcia przy każdej z nich – mówi Jadwiga Bogusz, kuracjuszka z Łodzi.
Wczasowicze mogą nie tylko fotografować się pod rzeźbami, mogą nauczyć się grać w bule. To niemal jedlińska specjalność. Boiska są prawie na każdym placyku. Może na nich jednorazowo grać 200 osób. Gmina opłaciła dzieciom naukę rzucania kulami w ramach lekcji wf. W Jedlinie jest sekcja, której członkowie należą do krajowej czołówki. Grają starsze panie i nastolatkowie. Zupełnie jak we Francji, skąd gra w bule przywędrowała do Jedliny wraz z repatriantami.
– Wystarczą placyk i trzy kule. Takie dla amatorów kosztują 30 złotych. Zabawa przednia – zapewnia burmistrz, który gra w jednej drużynie z 21-letnim synem, a kilka dni temu został prezesem polskiego związku sportowego zrzeszającego bularzy. Kilkudziesięciu zawodników, którzy przyjeżdżają co roku do Jedliny Zdroju na mistrzostwa Polski, robi uzdrowisku dobrą reklamę. I to za darmo.

Wzorem z Ameryki
Gdy już przyjezdnym opatrzą się bule, iluminacje, rzeźby uliczne, festiwale teatrów i festiwale zupy (kilkadziesiąt osób gotuje w parku uzdrowiskowym wielkie kotły różnych zup i częstuje kilkuset innych spragnionych domowych grzybowych, dyniowych i szczawiowych), można pochwalić się strażą obywatelską. Jedlina Zdrój jest jednym z nielicznych miast, gdzie próbują zrealizować amerykańską ideę społeczności obywatelskiej. Mieszkańcy informują się nawzajem o wszystkich niebezpiecznych sytuacjach. Każdy może liczyć na pomoc sąsiada.
27-letnia Paulina Liberkowska, która w mieście prowadzi punkt z opłatami, z chęcią włączyła się do akcji.
– Dla mnie to prawdziwe błogosławieństwo. Jestem odpowiedzialna za znaczne kwoty pieniędzy. Teraz czuję się bezpiecznie, bo wiem, że jeżeli będzie działo się coś złego, mogę liczyć praktycznie na każdego – mówi.
Paulina swoją przyszłość wiąże z Jedliną. Wróciła tu po studiach, zarabia pieniądze i zamierza spokojnie żyć. Gdy będzie chciała potańczyć na jakichś superdyskotekach, wyprawi się do Wrocławia, to w końcu nie tak daleko. •

Miasta jak firma
Artur Wylandowski z Książańskiego Instytutu Naukowo-Badawczego:
Miasta i gminy muszą obecnie czerpać wzory działań marketingowych od podmiotów gospodarczych. Głównie poprzez reklamę, promocję i public relations można skutecznie wpływać między innymi na kształtowanie wizerunku miasta, rozwój turystyki i zainteresowanie inwestorów. Marketing ma do swojej dyspozycji instrumenty wiążące się zarówno ze sporymi wydatkami finansowymi, jak również zdecydowanie skromniejsze, ale również niosące ze sobą pozytywne efekty wizerunkowe oraz wzmocnienie lokalnej więzi społecznej.

Był tu cesarz
Pierwsze wzmianki o Jedlinie pochodzą z XII wieku. Miejscowi żyli z pozyskiwania drewna i tkactwa. Zmieniło się to w XVI wieku, gdy zostały odkryte źródła wody mineralnej i jej lecznicze właściwości. Austriacki generał von Seher-Thoss, odkupił źródło wraz z gruntem. Obszar wokół wyłączył ze wsi i nazwał go imieniem swojej żony Charlottenbrunn (czyli źródło Charlotty). Nazwa ta przetrwała do roku 1945 i została później zmieniona na Jedlinę Zdrój, nawiązującą do wspaniałych jodłowych lasów otaczających miejscowość. Na początku XX wieku Jedlina była już bardzo popularnym uzdrowiskiem. Kuracjuszy leczono zalecając picie wody mineralnej podczas gorących kąpieli. Wprowadzono też kurację mleczną i w tym celu sprowadzono kozy i owce. Przyjeżdżali tu głównie średnio zamożni mieszczanie. Pobyt w Jedlinie późniejszego cesarza niemieckiego Fryderyka Wilhelma sprawił, że stała się modnym uzdrowiskiem. To były jednak ostatnie lata jej świetności. Odrodziła się dopiero w 1962 roku jako oddział uzdrowiska Szczawna Zdroju. Ale wciąż jej daleko do przedwojennej popularności.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto