Rozmowa ze Stefanem Gąsieńcem, pianistą jazzowym, który zagra w konkursie w Montreux
• Jak wpadłeś na pomysł, by spróbować swoich sił w konkursie?
– Wiedziałem o nim już 5 lat temu, kiedy studiowałem. Wysłałem swój materiał, ale nie przeszedł wstępnych eliminacji. Tym razem się udało. Trzeba było nagrać trzy utwory na zadany temat
– bluesa, własną kompozycję i wybrany przez nich standard. Po miesiącu dostałem e-maila, że się zakwalifikowałem. Jeżeli uda się coś wygrać, będę szczęśliwy.
• Jakie korzyści, oprócz finansowych, pociąga za sobą nagroda w Montreux?
– Są kursy i szkolenia w Stanach, a to daje spore możliwości. Poza tym w audytorium będą siedziały osoby, którym może spodoba się nurt, w jakim gram, i zaproponują mi coś, czego w tej chwili nie jestem w stanie przewidzieć. Idę w świat i wierzę, że ktoś mnie zauważy.
• Jak się zainteresowałeś jazzem? Grono rodzinne jest raczej klasyczne.
– Tak, ale jazzem fascynował się mój wujek Andrzej Gąsieniec. A wszystko zaczęło się chyba od pradziadka, który amatorsko grywał na klarnecie na statkach pływających po Atlantyku. Jako dziecko nasłuchałem się natomiast muzyki poważnej. Nie można znać tylko jazzu, bo jest się w pewnym stopniu ograniczonym.
• Grając, dajesz się ponieść melodii czy wolisz wszystko kontrolować?
– Na Montreux dużo sobie zaplanowałem, bo to dla mnie ważny koncert i nie mogę sobie pozwolić tylko na improwizację. Improwizacja jest daną chwilą, a kompozytor jest od tego, żeby tak cyzelować, by ta chwila była idealna. rozmawiała
![emisja bez ograniczeń wiekowych](https://s-nsk.ppstatic.pl/assets/nsk/v1.221.6/images/video_restrictions/0.webp)
Lady Pank: rocznica debiutanckiej płyty
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?