Szok! Pyton królewski wygrzewał się przy Factory we Wrocławiu

- Kiedy go znaleziono, był w całkiem dobrej kondycji. Najprawdopodobniej albo komuś uciekł, albo po prostu ktoś go wyrzucił - mówi Aleksandra Cukier z wrocławskiego schroniska. Gad został odnaleziony pod koniec maja. - Długo nie wiedzieliśmy, czy w ogóle będzie go można dać do adopcji. To unikatowa sytuacja, nigdy wcześniej nie mieliśmy takiego zdarzenia. Trzeba było sprawdzić, co możemy zrobić w takiej sytuacji i czy adopcje węży są w ogóle możliwe.

Okazało się, że tak i pyton królewski, który ma 1,10 metra długości czeka teraz na nowego właściciela.

- Zgłosiło się do nas już dziesięć osób. We Wrocławiu mamy całkiem sporo miłośników terrarystyki. Każda z tych osób była doświadczona w hodowli gadów. Wybraliśmy młodego człowieka, który na wężach się zna, bo sam ma już dwa inne. Co prawda nie pytony, ale widać, że ma ogromną wiedzę - dodaje Aleksandra Cukier.

Warunkiem schroniska było to, że nowy właściciel musi zarejestrować gada na swoje nazwisko i zobowiąże się do tego, że nie będzie go rozmnażać.

Pyton z wrocławskiego schroniska to samiec. Jest spokojny i nie ma problemu z karmieniem go.

- Niektórzy twierdzą, że węże, kiedy doświadczą jakiegoś stresu, w ogóle nie jedzą przez długi czas. Tu tego problemu w ogóle nie mieliśmy. Po tym, jak pierwszy raz pojawiła się informacja, że trafił do nas wąż, dostaliśmy od mieszkańców Wrocławia duże terrarium (wcześniej mieliśmy mniejsze), przyszedł do nas też doświadczony terrarysta, który określił płeć gada i udzielił nam kilku wskazówek - opowiada Aleksandra Cukier. - Jesteśmy doświadczonym schroniskiem, ale akurat nie w hodowli gadów, dlatego tym bardziej było to dla nas bardzo cenne.

Wąż trafi do nowego domu najprawdopodobniej w weekend lub dopiero w poniedziałek. Wcześniej pracownicy schroniska przeprowadzą jeszcze wizytę przedadopcyjną.

Zobacz też

Wielkie Odkrywanie Dolnego Śląska - odc. 2