Pięciu lat potrzebował samorząd, by zmusić Johannesa B., Holendra, który w 2002 roku kupił Zakłady Rękawiczek "Renifer" w Świdnicy, aby zadbał o swoją własność. Od lat zakład jest siedzibą bezdomnych, którzy rozkradli tam już wszystko, co było cenne, a przy okazji zrujnowali cały teren. Nie oszczędzili nawet zabytkowego budynku biurowca. W środku nie ma ścian, ani stropów. Tylko czekać aż budynek poskłada się jak domek z kart.
Holender, kupując zakład obiecywał złote góry i pracę dla setek ludzi. Chciał tam budować domki campingowe, ale kilka miesięcy po transakcji zniknął, a w Reniferze zadomowili się zbieracze złomu. Potem przez lata nie odpowiadał na prośby miasta, nie wzruszały go wezwania do zabezpieczenia terenu. Bezradne miasto zleciło nawet poszukiwania przedsiębiorcy w jego ojczyźnie. Wszystko na nic. Dopiero, kiedy sprawą zajęła się prokuratura, przestraszył się i zrujnowany majątek sprzedał. Kupili go przedsiębiorcy, którzy chcieliby na tym terenie wybudować nowe budynki mieszkalne.
- Miasto prężnie się rozwija i potrzebuje mieszkań, więc taka wiadomość usatysfakcjonowałaby nas w pełni - nie kryje radości Stefan Augustyn, rzecznik prezydenta miasta.
Cieszą się mieszkańcy, bo teren nie tylko szpeci Świdnicę, ale i stanowi zagorżenie. Co jakiś czas dochodzi tam do katastrofy budowanej, a że obiekt nie jest odpowiednio ogrodzony, to często pobawić się przychodzą tam okoliczne dzieci.
- Pracowałam tu tyle lat - wspomina Genowefa Reruch, była pracownica "Renifera". - To był duży i porządny zakład, a teraz? Serce boli, kiedy się na to patrzy. Tyle pieniędzy zmarnowanych. Wszystko jedno co tutaj powstanie czy bloki czy market, najważniejsze, żeby zniknęło w końcu to przygnębiające gruzowisko.
Rękawiczki z "Renifera" jeszcze w talach 90. były symbolem Świdnicy. Szykowne, z miękkiej skóry i w kilku kolorach zdobiły dłonie kobiet w całym kraju. W 1980 roku przedsiębiorstwo stało się największym w Polsce producentem rękawiczek i odzieży skórzanej. Pracowało tu blisko 800 osób. Pod koniec lat dziewięćdziesiątych firma ogłosiła upadłość, a jej majątek został wystawiony na sprzedaż.
Dzisiaj sprzedaż terenu nie uratuje Johannesa B. przed odpowiedzialnością karną.
- Został mu przedstawiony zarzut sprowadzenia katastrofy budowanej za co grozi mu do ośmiu lat więzienia - mówi Monika Kowalska, prokurator rejonowy w Świdnicy. - W tej chwili czekamy na pomoc prawną z Holandii, gdzie ten pan mieszka, a to niestety może potrwać wiele miesięcy. Dopiero po przesłuchaniu zapadną decyzje, co dalej.
Prokuratura śledztwo prowadzi od dwóch lat, ale już w 2004 roku miejscy urzędnicy złożyli zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Wtedy jednak śledczy nie chcieli go prowadzić, twierdząc, że żadnego zagrożenia katastrofą nie ma.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?