Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Strach padł na właścicieli psów na wrocławskim Grabiszynie. Jeden pies zagryziony, drugi ranny...

sz
Pies w typie amstaffa zaatakował ostatnio na Grabiszynie dwa małe pieski - shiz tzu i buldoga francuskiego. Oto szczegóły

Pierwszego zagryzł, drugi ledwo ocalał. Sprawą zajęła się policja.

1 maja przed południem 14-letnia Emilia wyszła na spacer ze swoim psem rasy shih tzu. W pobliżu Żabki na ul. Grabiszyńskiej na osiedlu Corte Verona znajdował się pies w typie amstaffa. Bez kagańca, na cienkiej smyczy. W pewnym momencie zaatakował shih tzu.

- Moja córka szybko wzięła naszego pieska na ręce, amstaf rzucił się na dziecko i usiłował zrzucić jej z rąk naszego psa. Niestety, nasz Teodorek został zagryziony, był cały połamany, konał na rękach mojej córki – relacjonuje Sara Myszkowska.

Roztrzęsiona kobieta dodaje, że tylko cudem nie została pogryziona jej córka. - Szczęki tego potężnego psa kłapały kilka centymetrów od twarzy mojego dziecka – dodaje. Pokazuje zdjęcie, na którym na bluzie dziewczynki widać ślady po łapach i ślinie zwierzęcia.

Ostatecznie Emilia została „tylko” poturbowana. I z potężną traumą. A właściciel pas, jak gdyby nigdy nic odszedł z miejsca zdarzenia.

Pani Sara sprawę zgłosiła na policję, a także opisała w internecie. Z prośbą o pomoc w namierzeniu właściciela zwierzaka. - Chodzi mi głównie o to, żeby nie stała się krzywda już żadnym dziecku, ani psu. Z relacji osób, z którymi rozmawiałam, ten amstaff widywany jest również w parku Grabiszyńskim gdzie szczeka na ludzi i inne psy - dodaje kobieta.

Szybko okazało się, że ponad dwa tygodnie wcześniej, dokładnie w Lany Poniedziałek, doszło do niemal identycznego zdarzenia.

Dotarliśmy do nagrania z monitoringu z 13 kwietnia. Widzimy na nim przywiązanego do słupka psa w typie amstaffa. Oczywiście bez kagańca. Najpierw pod Żabkę podjeżdża samochód, obszczekany przez psa kierowca omija go szerokim łukiem. Później zjawia się mężczyzna z buldogiem francuskim. Amstaff z daleka widząc innego psa kładzie się, jakby chciał się przyczaić. Gdy zbliża się niczego nieświadomy właściciel z buldogiem amstaff atakuje.

Mężczyzna odskakuje, ale tylko na chwilę daje to efekt. Amstaff zrywa się ze smyczy i brutalnie atakuje buldoga. Za chwilę ze sklepu wybiega właściciel amstaffa. Niestety, nie jest w stanie zapanować nad swoim psem. Nie pomagają ani krzyki, ani potężne ciosy. Amstaff trzyma swoją ofiarę i nie zamierza puścić. Szamotanina trwa niemal minutę. Buldog ledwo przeżył, został mocno pokiereszowany. Wymaga długotrwałej pomocy weterynaryjnej.

Mimo że w obu sytuacjach właściciel amstaffa spokojnie sobie odszedł, wszystko wskazuje na to, że nie uniknie odpowiedzialności. Sprawą zajęli się policjanci z Komisariatu Policji Wrocław Grabiszynek.

- Funkcjonariusze prowadzą postępowanie pod kątem niezachowania środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia. Policjanci ustalili już dane mężczyzny podejrzewanego o ten czyn. Z ustaleń mundurowych wynika, że odpowiedzialny za oba ataki był ten sam pies. W związku z tymi zdarzeniami, policjanci skierowali do sądu wniosek o ukaranie właściciela psa, a także wystąpili z wnioskiem do odpowiednich instytucji w celu wszczęcia procedury odebrania psa właścicielowi – mówi st. sierż. Dariusz Rajski z biura prasowego wrocławskiej policji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto