Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

STOP agencjom towarzyskim!

Alicja Giedroyć
WROCŁAW Po naszych publikacjach ucichła kolejna (po tej z ul. Głowackiego) agencja towarzyska, tym razem zakłócająca spokój mieszkańcom ul. Chrzanowskiego.

WROCŁAW
Po naszych publikacjach ucichła kolejna (po tej z ul. Głowackiego) agencja towarzyska, tym razem zakłócająca spokój mieszkańcom ul. Chrzanowskiego. Szyld "Amazonka" zniknął z willi, z fasady zdjęto czerwoną latarnię. Od kilku dni w budynku jest cicho i spokojnie. Sąsiedzi odetchnęli.

Jak informowaliśmy kilka tygodni temu, pod tym adresem firmę oferującą m.in. usługi towarzyskie ma zarejestrowaną Jacek L., znany wrocławski działacz sportowy i trener. Tego rodzaju działalność gospodarczą prowadzi od 1990 roku, do dziś jej nie wyrejestrował - wbrew temu, co powiedział dziennikarzowi Gazety. Czy wyprowadzka z ul. Chrzanowskiego jest ostateczna? Teraz czekamy, aż Jacek L., zgodnie z obietnicą, wyrejestruje swoją kontrowersyjną firmę. To jedna z niewielu możliwości zakończenia działalności gospodarczej. Nie jest bowiem tak, jak w wielu wypadkach informuje się obywateli składających skargi na uciążliwe sąsiedztwo - że to urząd miejski może zamknąć agencję towarzyską.
"Ten, kto wydaje zezwolenie na działalność gospodarczą, może je też cofnąć, jeśli jest prowadzona niezgodnie z prawem" - słyszeliśmy w ubiegłym tygodniu z ust zastępcy komendanta śródmiejskiej policji, podczas spotkania z mieszkańcami ul. Głowackiego, walczącymi agencją. Jak jest naprawdę?

Wpis to nie zezwolenie
Wrocławscy urzędnicy uważają za krzywdzące stwierdzenia, że to od nich zależy likwidacja nielegalnych domów publicznych, a nic w tym kierunku nie robią. Szczególnie, że Urząd Miejski we Wrocławiu był jedynym w Polsce, który odmawiał rejestrowania agencji towarzyskich. Od 1997 r. nie zarejestrował ani jednej, uzasadniając, że nie jest to działalność gospodarcza. Co dziwne - mimo że było to poruszanie się na granicy prawa - nikt nie protestował. Problem w tym, że nielegalne domy publiczne można zarejestrować pod dowolnym szyldem, nie musi to być "agencja". A urzędnikom nic do tego.
- Od 1989 roku nie wydaje się zezwoleń na prowadzenie działalności gospodarczej - tłumaczy Marek Winkowski, dyrektor Wydziału Inicjatyw Gospodarczych Urzędu Miejskiego we Wrocławiu. - Teraz takie "zezwolenie" ma każdy Polak, o ile sąd mu go nie odebrał. Niestety, wciąż mało kto to rozumie.
Przedsiębiorcy dokonują w WIG jedynie wpisu do ewidencji gospodarczej, co nie ma nic wspólnego z wydaniem zezwolenia.
- Mało tego: nie mamy prawa odmówić wpisu, poza kilkoma, ściśle określonymi dziedzinami - wyjaśnia Ewa Andrzejewska-Błaszczyk, zajmująca się we wrocławskim urzędzie rejestracją podmiotów gospodarczych. - Na pewno nie należą do nich usługi towarzyskie, które figurują w polskiej klasyfikacji działalności gospodarczej. Co prawda, ustawodawca zapewne nie rozumiał pod tym pojęciem prostytucji, ale też rejestrujący nie musi się nam tłumaczyć, czym tak naprawdę będzie się zajmować jego firma.
Na tej zasadzie powstają "salony masażu", "usługi matrymonialne, kulturalne, rozrywkowe" a także - dozwolone prawem - "towarzyskie". To dlatego przy ul. Głowackiego zarejestrowano "rehabilitację alternatywną", mającą przynosić ukojenie osobom z problemami seksualnymi. Urzędnicy nie mieli podstaw prawnych, by odmówić takiego wpisu. Nie mają też prawa prowadzić postępowania wobec zarejestrowanych podmiotów gospodarczych.

Niebezpieczne i niemoralne
Furtką do walki z nielegalnymi domami publicznymi jest art. 9 ustawy o prawie gospodarczym, który mówi o tym, że przedsiębiorca musi spełniać warunki "dotyczące ochrony przed zagrożeniem życia, zdrowia ludzkiego, ochrony środowiska i moralności publicznej". Nielegalne agencje niewątpliwie godzą w moralność i bezpieczeństwo. Jest więc podstawa do interwencji. Tyle że nie ze strony WIG.
- Sąsiedzi agencji towarzyskich powinni kierować skargi do komendanta miejskiego policji lub prezydenta miasta - wyjaśnia Bartosz Sieradzki, kierownik działu bezpieczeństwa we wrocławskim urzędzie. - To oni są odpowiedzialni za bezpieczeństwo i porządek w mieście. Realizują to poprzez wspólne, skoordynowane działania.
Przepisy prawa gospodarczego (art. 64.1) mówią, że jeśli prezydent, wójt, burmistrz "powziął wiadomość" o działalności niezgodnej z prawem - ma obowiązek zawiadomić właściwe organy administracji rządowej lub jednostek samorządu terytorialnego. Te zaś muszą niezwłocznie zawiadomić prezydenta miasta o tym co zrobiły. Działalność "niezgodna z prawem" - to nie znaczy tylko niemoralna, czy zagrażająca życiu. To także działalność prowadzona w lokalach mieszkalnych nieprzekształconych na użytkowe, bez zezwoleń straży pożarnej, sanepidu czy... kominiarzy. Postępowanie w sprawach o nieprzestrzeganie określonych warunków prowadzą powiatowy inspektor nadzoru budowlanego i wydział gospodarki przestrzennej.

Policja jednak może!
Kto ma przywrócić zakłócony w ten sposób porządek i ład? Wyraźnie to precyzują przepisy ustawy o policji (art. 11), według których prezydent (starosta) może tego żądać od komendanta policji. Nie ma tłumaczeń, że "policja nic nie może". Może.
Bartosz Sieradzki podkreśla, że we Wrocławiu nie ma konfliktu między urzędem miejskim a miejską policją.
- Wręcz przeciwnie: współpraca w walce z nielegalnymi domami publicznymi układa się nam znakomicie - mówi. - Najlepszym dowodem jest to, że dzięki wspólnym działaniom udało się nam zlikwidować kilka wrocławskich agencji, a kolejne są "rozpracowywane".

Kulawe prawo!
Winy za uciążliwości związane z funkcjonowaniem domów publicznych na osiedlach, nie ponosi policja czy urzędy. Winni są posłowie, którzy uchwalają kulawe prawo.
- Do ubiegłego roku urząd miał więcej możliwości działania - mówi Ewa Andrzejewska-Błaszczyk. - Każdy, kto rejestrował działalność gospodarczą, musiał mieć tytuł prawny do lokalu, w którym zamierzał ją prowadzić. To przynajmniej wykluczało wynajmowanie mieszkań i domów na agencje.
Taki przepis powstał zresztą dzięki wrocławskiej inicjatywie - m.in. dyrektora WIG i byłego posła Jana Chmielewskiego. Cóż z tego, skoro po kilku miesiącach parlamentarzyści go zlikwidowali? Dziś, zgodnie z prawem, można zarejestrować sobie pięć "klubów towarzyskich" pod dowolnym adresem.
Była też nadzieja na definitywne rozwiązanie problemu na poziomie urzędu. Nowelizując ustawę o prawie gospodarczym, Senat wprowadził do niej bardzo istotną poprawkę. Na jej podstawie, organ gminy, na wniosek m.in. mieszkańców, mógłby zakazać prowadzenia działalności niezgodnej z prawem. A więc - także tej niemoralnej i niebezpiecznej. Sejm jednak odrzucił ten zapis. Zwyciężyła idea wolności gospodarczej. Nawet takiej, która godzi w wolność innych.

Poseł do boju!
Parlamentarzystom nie przeszkadza więc łamanie fundamentalnych praw obywateli. Bo prawo do spokoju i bezpieczeństwa wynika z zapisów konstytucji. Szkoda tylko, że posłowie w tej sprawie nie robią nic - za pieniądze nas wszystkich. No, może poza pieniędzmi właścicieli nielegalnych domów publicznych. Te nie trafiają przecież do budżetu.
A może za sprawę domów publicznych zabrałby się znany obrońca moralności - poseł Antoni Stryjewski? Byłaby to kolejna cenna, wrocławska inicjatywa.

Komendant nie krytykował
Podczas ubiegłotygodniowego spotkania w Radzie Osiedla Biskupin-Sępolno-Dąbie-Bartoszowice mówiło się wiele o tym, że WIG nie robi nic, by likwidować agencje towarzyskie. Taką opinię wyrażali śródmiejscy policjanci i mieszkańcy osiedla, a nie - jak można było wywnioskować z relacji - komendant wrocławskiej straży miejskiej. Mamy nadzieję, że dzisiejszy tekst wyjaśnia wszystkie zawiłości prawne i skończą się nieporozumienia, kto ma działać, gdy ludzie nie mogą spokojnie spać.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto