– Ten samochód jechał na mnie z ogromną prędkością. Gdyby nie zaczął hamować, a ja nie skręciłbym w stronę pobocza, doszłoby do masakry – opowiada zdenerwowany Mirosław Miklewicz, kierowca karetki pogotowia.
Nie było szans na uniknięcie zderzenia. Można było tylko zminimalizować jego skutki – relacjonuje Miklewicz. Podczas rozmowy z nami trzyma w poranionych dłoniach opatrunek, którym tamuje krew sączącą się z rany na głowie. Siła uderzenia była ogromna. Przody volkswagena i fiata zamieniły się w stertę pogiętych blach.
Ambulans wiózł z Kłodzka do Wałbrzycha pacjentkę na specjalistyczne badania w szpitalu im. Sokołowskiego. Załoga karetki miała zgodę, by użyć sygnału ostrzegawczego. Mimo to 22-letni kierowca volkswagena zignorował uprzywilejowany pojazd. Mężczyzna jechał z dużą prędkością. Próbował wyprzedzać, choć widział, że w jego kierunku pędzi ambulans na sygnale.
Skutki wypadku najdotkliwiej odczuła pacjentka karetki oraz cztery osoby jadące vokswagenem. Ona oraz kierowca passata, jego kolega i dwie koleżanki trafili do wałbrzyskiego szpitala. Dwie osoby są w stanie krytycznym. O ich życie walczą lekarze z oddziału reanimacyjnego.
– Najgorsze jest to, że nikomu z poszkodowanych nie mogłem pomóc. Chyba mam połamane obie nogi, nie mogę na nich stanąć, nie wiem, co się z nimi stało – mówi drżącym głosem Włodzimierz Cywoniuk, lekarz pogotowia z Kłodzka. Okoliczności wypadku ma wyjaśnić wałbrzyska policja. •
Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?