MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Stan zagrożenia

Michał Gigołła
Problem z pieniędzmi na pensje dla policjantów? Rada jest prosta: sprzedać wszystkie radiowozy, pieniądze dać na wypłaty, a na patrol jeździć... rowerem. Czyż to nie jest proste rozwiązanie?   fot. Tomasz Hołod
Problem z pieniędzmi na pensje dla policjantów? Rada jest prosta: sprzedać wszystkie radiowozy, pieniądze dać na wypłaty, a na patrol jeździć... rowerem. Czyż to nie jest proste rozwiązanie? fot. Tomasz Hołod
Na Dolnym Śląsku brakuje już sześciuset policjantów. Najgorsza sytuacja jest we Wrocławiu Policjantów jest już tak mało, że nie radzą sobie z codziennymi obowiązkami.

Na Dolnym Śląsku brakuje już sześciuset policjantów. Najgorsza sytuacja jest we Wrocławiu
Policjantów jest już tak mało, że nie radzą sobie z codziennymi obowiązkami. Na dodatek kolejni funkcjonariusze odchodzą ze służby. Mamy powody do strachu

Sytuacja jest dramatyczna. Tak źle jeszcze nie było – załamuje ręce szef jednego z komisariatów w centrum Wrocławia. – Nie dość, że z miesiąca na miesiąc ubywa nam pracowników, to jeszcze minister ciągle dokłada nam obowiązków – narzeka.
Komisariat na Psim Polu. W kolejce przed wejściem czeka grupka mieszkańców. Kilku chce zgłosić przestępstwa, inni mają zeznawać jako świadkowie. Jedyny dyżurny jest tak zajęty przyjmowaniem telefonów, że nie zwraca uwagi na wrocławian. Zajmuje się nimi dopiero po kilkudziesięciu minutach.
Choć oficjalnie policja twierdzi, że radzi sobie świetnie, w nieoficjalnych rozmowach funkcjonariusze przyznają, że boją się o nasze bezpieczeństwo. Bo z policji uciekają mundurowi z największym stażem i ci, których potrzeba najbardziej – dzielnicowi, dyżurni, specjaliści od prewencji i funkcjonariusze drogówki.
Gdy w styczniu tego roku na Dolnym Śląsku brakowało 443 policjantów, szefowie komisariatów bili na alarm: nie będziemy mieli kogo wysyłać na interwencje.
Konrad Kornatowski, ówczesny komendant główny policji, bagatelizował te sygnały: – Na pewno wystarczy ludzi do patrolowania ulic. W tym roku zamierzamy przyjąć 7 tysięcy policjantów – zapewniał.
Efekty? Żadne, bo za rządów Kornatowskiego szeregi policji jeszcze bardziej stopniały. Policja ma teraz na Dolnym Śląsku już 602 wolne stanowiska, w tym 203 w samym Wrocławiu. A wakatów będzie więcej, bo na biurkach komendantów czekają kolejne raporty o odejściu ze służby, czyli policyjne wypowiedzenia umów o pracę.
– Niedawno odszedł od nas jeden z najbardziej doświadczonych policjantów. Miał dziesięć lat stażu. Wyjechał do Anglii – opowiada Mieczysław Kaczmarek, komendant komisariatu przy ulicy Jeleniogórskiej we wrocławskiej Leśnicy. – I wcale mu się nie dziwię. Przecież policjant to też człowiek. Chciałby czasem zaprosić rodzinę do kina czy teatru. W Polsce nas na to nie stać. Musimy wysyłać jednego przedstawiciela rodziny, który później opowiada film wszystkim pozostałym – mówi.

Sytuacja jest dramatyczna. Przykład? W komisariacie przy ulicy Jeleniogórskiej we Wrocławiu brakuje czterech mundurowych. – Może się wydawać, że to mało. Ale te cztery osoby, to przecież dwa patrole, które mogłyby pilnować porządku na ulicach. Dlatego braki w policji odczuwamy coraz mocniej – tłumaczy komendant.
Zwłaszcza że ludzi ubywa, a pracy przybywa. Przykład? Dawniej, gdy policjant zatrzymywał pijanego rowerzystę, spisywał jego dane, odwoził do domu, następnego dnia wzywał na przesłuchanie, a po kilku tygodniach sprawą zajmował się sąd. Teraz pijanego kierowcę jednośladu trzeba zawieźć do prokuratury i sądu dwudziestoczterogodzinnego, a wcześniej także na badania lekarskie. Wszystkim musi zajmować się właśnie policja.
Zamiast patrolować miasto, policjanci jak taksówkarze godzinami rozwożą więc sprawców drobnych przestępstw do sądów i szpitali. – Na dodatek każdym sprawcą muszą się zajmować dwaj policjanci. Najgorzej jest w weekendy, bo wtedy tego typu przestępstw jest najwięcej – tłumaczy Mieczysław Kaczmarek.
Jeszcze trudniej jest poza stolicą Dolnego Śląska. Gdy policjant zatrzyma pijanego rowerzystę pod Jordanowem Śląskim, musi z nim przejechać prawie dwieście kilometrów. Najpierw odwozi go do najbliższej izby wytrzeźwień, czyli do Wrocławia. Stąd następnego dnia na przesłuchanie do komisariatu policji w Sobótce. Później czas na prokuraturę i sąd – tym razem w Strzelinie.
Choć policjanci mają coraz więcej pracy, to nadal zarabiają mizernie. – W jednym z supermarketów widziałem ogłoszenie o pracy dla kasjerów. Płacą 1500 złotych. A ja początkującemu policjantowi mogę zapłacić w pierwszym roku pracy 1200 zł. I to brutto. Do ręki dostanie 1070 zł. Nie dziwię się, że chętnych nie ma – mówi szef jednego z komisariatów. Prosi, by nie ujawniać jego nazwiska, bo w policji krytyka nie jest mile widziana.
– Policjantów nam brakuje, ale to się zmieni. Dzięki ustawie o modernizacji policji nasi funkcjonariusze będą zarabiali więcej – deklaruje inspektor Jarosław Soliński, komendant wojewódzki policji we Wrocławiu
– Jeszcze w tym roku funkcjonariuszy na Dolnym Śląsku będzie więcej – zapewnia. – Najbliższy nabór przeprowadzimy na początku września. Wielu młodych ludzi, którzy skończyli szkoły w czerwcu, nie szukało od razu pracy. Chcieli sobie jeszcze zrobić wakacyjną przerwę. Teraz do nas przyjdą – ma nadzieję.
– Nie oferujemy im wprawdzie najwyżej pensji, ale za to dajemy pewną pracę. I gwarancję, że wypłata przyjdzie zawsze na czas. Policjant może też liczyć na bezpłatną opiekę lekarską i wcześniejszą emeryturę. To spore atuty – twierdzi.
I wylicza, że do końca roku do służby na Dolnym Śląsku przyjmie 300 nowych pracowników.
Studzi też emocje swoich podwładnych. – Policjantów na ulicach nie zabraknie. Dolnoślązacy mogą czuć się bezpiecznie. Nie dajmy się zwariować. W ekstremalnych sytuacjach możemy przenosić funkcjonariuszy do innych komisariatów. A jeśli będzie trzeba, sam pójdę patrolować ulice – obiecuje komendant wojewódzki policji we Wrocławiu. •

Mam duży problem do rozwiązania
Rozmowa z Władysławem Stasiakiem, ministrem spraw wewnętrznych i administracji

• Na Dolnym Śląsku brakuje 600 policjantów, w całej Polsce prawie siedem tysięcy. Nie przeraża to Pana?
– Nie ma co ukrywać, że policjantów jest za mało. Aby to poprawić, trzeba sporo pracy. To, co możemy zrobić na szybko, to zmiana zasad naboru do policji, by nie odbywał się już tylko kilka razy do roku, ale cały czas. Procedury związane z przyjmowaniem nowych pracowników będą o wiele czytelniejsze. Policjanci zaczną też wreszcie lepiej zarabiać.

• Obiecywali to wszyscy Pana poprzednicy. I na obietnicach się skończyło.
– Ministrem jestem dopiero od początku sierpnia. Ale i tak już wiele udało się zrobić. Poprawa sytuacji policji to dla mnie priorytet. Dlatego pracujemy w ogromnym tempie. Mamy już gotowe konkretne przepisy. W sprawie nowych zasad naboru jest już przygotowane rozporządzenie. Podpiszę je pod koniec sierpnia. Kandydaci do służby szybko to odczują, bo policja stanie się naprawdę elastyczna.

• A podwyżki?
– Też mamy przygotowane rozporządzenie. Właśnie dzisiaj trafi do tak zwanych uzgodnień międzyresortowych. Muszą się z nim zapoznać inni ministrowie. Najtrudniej może być z resortem finansów, ale mam wielką nadzieję, że dojdziemy do porozumienia. Efektem będzie przeniesienie dzielnicowych i dyżurnych do wyższych grup, co będzie oznaczało większe pensje.

• Kiedy?
– Jeśli wszystko się uda, to jeszcze w tym roku. Realny termin to listopad. Ale to nie koniec naszych propozycji. Kilka miesięcy temu Sejm przyjął ustawę o policji. Sam nad nią pracowałem i wiem najlepiej, że dzięki niej policjanci w ciągu trzech lat dostaną średnio 700 złotych podwyżki. Dla jednych to dużo, dla innych mało. Ale jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że w tej instytucji podwyżek nie było od lat, to kwota ta jest rewolucyjna. Te zmiany na pewno pomogą policji.

• Pod warunkiem, że do tego czasu ktoś jeszcze w policji zostanie.
– Nie będzie tak źle. Nie ma co ukrywać, że mamy spore braki kadrowe. Ale na pewno nie zabraknie policjantów do pracy na ulicach.

• Komendanci mówią, że już ich brakuje.
– To kwestia organizacji służby. Znam takich, którzy mimo wielu wakatów świetnie sobie radzą. Trzeba tylko odpowiednio podzielić obowiązki. Bez dobrej organizacji nawet gdybyśmy mieli trzy razy więcej funkcjonariuszy, wielu narzekałoby, że to za mało.

• Ale jak organizować służbę, skoro policjanci zamiast patrolować ulice muszą wozić przestępców do sądów dwudziestoczterogodzinnych?
– Wiem, że jest z tym problem. Zastanawiamy się, jak go rozwiązać.

• Kiedy wreszcie policjanci przestaną spędzać połowę swego czasu nad papierkami i zbędnymi statystykami?
– To dziś jeden z największych minusów policji. Czas powiedzieć „dość” tej biurokracji. We wrześniu spotykam się z komendantami na dorocznej odprawie. I zamierzam powiedzieć im, że sztuczne tworzenie dziesiątek statystyk nie ma żadnego sensu, bo jeśli robimy jakieś wyliczenia, to czemuś muszą one służyć.
Idealne rozwiązanie wymyślili Brytyjczycy. Ankieterzy sprawdzają tam w poszczególnych dzielnicach, co najbardziej przeszkadza mieszkańcom. Dane takie zbierają niezależne firmy, a potem na ich podstawie policja organizuje sobie pracę i stara się być tam, gdzie jest potrzebna.

• Z jednej strony brakuje wam policjantów, a z drugiej strony kandydatom stawiacie mnóstwo wymagań. Narzekają, że trzeba niebywałej sprawności, by poradzić sobie z egzaminem sportowym
– Selekcja jest potrzebna, bo policjantem nie może zostać każdy. Dlatego tak ważne są testy psychologiczne. Ale już egzaminy sprawnościowe mogłyby być łagodniejsze. Braki w kondycji można przecież nadrobić w szkole policyjnej.

Obywatelu, obroń się sam

Maciej Sas

Kilka dni temu postanowiłem złożyć donos na sąsiada. Jest chory psychicznie i właśnie zakomunikował, że mnie zabije, a moje mieszkanie spali. Zdenerwował się, bo poprosiłem grzecznie, by nie walił w środku nocy w moją ścianę. Zwyczajna wymiana zdań na wrocławskim Kleczkowie... Ale wiem, że facet może spełnić obietnicę. Najpierw uspokoił go patrol miłych policjantów. Rano wybrałem się do komendy policji przy placu Piłsudskiego we Wrocławiu, by złożyć doniesienie o popełnieniu przestępstwa. Zgłosiłem się u dyżurnego – kazał czekać. Normalne – podobnych spraw jest więcej. Czas umilałem sobie czytaniem tabliczki na ścianie. Było tam napisane, że jeśli po 10 minutach nikt nie przyjmie ode mnie zgłoszenia, mogę zadzwonić do komendanta. Po 50 minutach czekania skorzystałem z tej podpowiedzi. Ale że szef komendy nie odbierał, po prostu szedłem do niego za kimś, kto otworzył drzwi. Zastępca komendanta pan podinspektor Cezary Kupiński przyjął mnie bardzo miło i rzeczowo. Przeprosił, wyjaśnił, że to chwilowe kłopoty z ludźmi. Wiem o kłopotach kadrowych policji, więc nie robiłem afery. Zaproponowałem, że przyjdę następnego dnia. Moja sprawa została załatwiona bez zarzutu. Bo byłem na tyle bezczelny, by się dopominać o swoje prawa. Choć naprawdę było mi żal policji. Ale kilka starszych, wystraszonych pań siedziało cicho w poczekalni.
W korytarzach komisariatu dowiedziałem się, że zwyczajnie nie ma kto pracować. Tak jest podobno w wielu jednostkach. Policjanci są dosłownie zawaleni pracą. Dlatego ludzie skrzywdzeni i ci wezwani w charakterze świadków stoją godzinami w recepcji. Nawet nie ma kogo spytać, co się dzieje, bo nie ma recepcjonisty. Miał być, zgodnie z mądrym programem władz, ale pieniędzy nie starczyło... Dlatego oficer dyżurny jest też recepcjonistą i chwilami nie bardzo już wie, jak się nazywa. „Wolnych posad jest mnóstwo, ale kto by chciał nadstawiać tyłka za 1200 złotych, tak jak początkujący policjanci?” – zapytał mnie jeden z nich. Racja. Tyle samo można zarobić choćby jako kasjer w supermarkecie.
Widzę tylko dwa wyjścia: zaoferować znaczące podwyżki, choćby rezygnując z budowy kolejnych marmurowych siedzib dla ZUS-u albo soczystych premii w ministerstwach. Drugie wyjście to pozwolenie na broń dla wszystkich. Niech każdy sam się obroni. W tym drugim przypadku zarobią przynajmniej grabarze.

od 7 lat
Wideo

Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto