Spotkania dużego ryzyka

W Koszalinie koszykarze ASCO Śląska będą musieli radzić sobie bez kontuzjowanego Amerykanina Torrella Martina.
Tylko jeden z naszych zespołów w ekstraklasie zagra tym razem u siebie. Dziś w Zgorzelcu PGE Turów podejmuje Czarnych Słupsk. Miejsce rywala w ligowej tabeli jest mylące. Wielu fachowców przed sezonem widziało w podopiecznych trenera Igora Griszczuka kandydata do półfinału, a tymczasem ekipa ze Słupska bije się o uniknięcie... degradacji. Na pewno nie jest to jednak słaby rywal i dopisanie punktów za zwycięstwo jeszcze przed meczem może skończyć się tragicznie.

Trener Saso Filipovski wreszcie będzie mógł skorzystać ze wszystkich graczy. W pełni zdrowy jest już Dragisa Drobnjak (z powodu choroby opuścił dwa ostatnie mecze), przed własnymi kibicami po kilkutygodniowym leczeniu urazu zaprezentuje także Vjeko Petrović.
Dla wrocławian problem z kontuzjami dopiero się zaczyna. W czwartek urazów doznało trzech zawodników: Radosław Hyży (stopa), Kamil Chanas (kolano) i Torrell Martin (wiązadła krzyżowe). Na szczęście kontuzje nie okazały się aż tak groźne, jak można było przypuszczać.

- Torrell miał wczoraj zrobione badanie rezonansem magnetycznym i lekarze stanowczo wykluczyli możliwość zerwania wiązadeł. Ma tylko obtłuczoną łąkotkę, a więc przerwa w występach nie będzie musiała być zbyt długa. Skończy się pewnie na 3-4 dniach intensywnych zabiegów rehabilitacyjnych. Martin do Koszalina oczywiście nie pojedzie, ale raczej na pewno będzie do dyspozycji trenerów przed środowym spotkaniem w hali Orbita z Prokomem Treflem Sopot - mówi Łukasz Orzeł, dyrektor ds. sportowych ASCO Śląska.

Rimasowi Kurtinaitisowi musiał spaść olbrzymi kamień z serca, gdy okazało się, że kontuzje Chanasa i Hyżego nie są na tyle groźne, by wykluczyły tych graczy z pojedynku z akademikami. Bez nich miałby w zasadzie tylko dwóch Polaków w składzie (Dominika Tomczyka i Bartosza Diduszkę), co oznacza, że Tomczyka w Koszlinie czekałoby niemal pełne spotkanie na parkiecie. W pierwszej rundzie wrocławianie nieoczekiwanie ulegli we własnej hali AZS-owi i była to ich największa wpadka w tym sezonie. Podopieczni trenera Dariusza Szczubiała do jutrzejszego pojedynku przystąpią z nowym graczem - rozgrywającym Philem Gossem (25 lat, 183 cm), który zastąpił zwolnionego Dante Swansona.

Ciężkie zadanie czeka też graczy Górnika, którzy na wyjeździe zmierzą się z Atlasem Stalą Ostrów. Początek sezonu ekipa trenera Andrzeja Kowalczyka miała świetny - była nawet liderem rozgrywek. Ale ostatnie zmiany w składzie przynoszą mizerne skutki - Stalówka ma na koncie pięć porażek z rzędu. Dodatkowo w meczu z Górnikiem Atlas będzie osłabiony. Z powodu kontuzji kilkutygodniową przerwę w grze ma mieć świetny rozgrywający Ed Cota.
- Przed spotkaniami z Turo-wem, Aniwlem i Stalą zakładaliśmy, że jeśli wygramy choć jedno z nich, to będzie nieźle. Już po pierwszym zrealizowaliśmy ten plan. Teraz chcemy zdobyć coś więcej - postaramy się powalczyć o pełną pulę w Ostrowie - zapowiada Radosław Czerniak, trener Górnika Wałbrzych.
Przed tygodniem w ekipie spod Chełmca zadebiutował nowy rozgrywający, Markus Carr.
- Na razie nie pokazałem tego, co potrafię. Teraz potrenowałem już trochę z nowymi kolegami i myślę, że zagram dużo lepiej - mówi zawodnik.
W tym sezonie Górnik już raz wygrał z tym zespołem. Było to w lidze CEBL. Na wyjeździe przegrał wysoko, ale w rewanżu pokonał Stal 99:97.