Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Spokojnie, to tylko awaria

Krzysztof Kamiński
Toksyczna chmura nad zakładami Rokity w Brzegu. Poniedziałkowe zatrucie gazem w jednej ze szkół w Świebodzicach. To lokalnie. A globalnie choćby pogłoska o groźnej awarii w elektrowni atomowej za wschodnią granicą.

Toksyczna chmura nad zakładami Rokity w Brzegu. Poniedziałkowe zatrucie gazem w jednej ze szkół w Świebodzicach. To lokalnie. A globalnie choćby pogłoska o groźnej awarii w elektrowni atomowej za wschodnią granicą. Wydarzenia ostatnich tygodni znów przywołują pytanie: jak na Dolnym Śląsku jesteśmy przygotowani do walki z chemiczną katastrofą?

- Idzie zima. W tym okresie częściej będziemy wyjeżdżać do wpadających w poślizg i lądujących w rowach rozszczelnionych cystern i samochodów przewożących niebezpieczne substancje. Musimy się do tego przygotować. - mówią strażacy z jednostki ratowniczo - gaśniczej przy ul. Krakowskiej we Wrocławiu.
To właśnie stąd do każdej poważniejszej awarii w naszym województwie, kiedy dochodzi do zanieczyszczenia środowiska lub chemicznego zagrożenia życia ludzi, wyjeżdża na akcję jedyny na Dolnym Śląsku, specjalistycznie wyposażony samochód ratowniczy. Bo pozostałe, lekkie auta, które mają np strażacy w Jeleniej Górze czy Legnicy mogą być używane tylko przy drobnych awariach.
Nasi strażacy użytkują ten wóz od 1987 roku. Jego niektóre części i sprzęt do ratownictwa wymagają naprawy, inne trzeba wymienić na nowe.
- Nie może być niesprawny. Każdego dnia musi być w pełnej gotowości- mówi starszy kapitan Jan Szych.
A zgłoszeń strażacy z ratownictwa chemicznego mają coraz więcej.
- Nie tak dawno wyjeżdżaliśmy ok. 100 razy do roku. W 2003 roku już 130 razy. A w tym, tylko do końca października, mieliśmy już ponad 180 akcji - podliczają strażacy.

Maskę włóż
- Gdzie spędziłem ostatniego Sylwestra? W Rokicie, w Brzegu, przy awarii rurociągu chloru. Byłem tam do samego rana - wspomina kpt. Szych.
W wyniku awarii wyciekło tam wtedy ok. 100 kilogramów chloru. Trzy pracownice zakładu, które znalazły się w strefie zagrożenia oparami trafiły do szpitala. Na szczęście nic poważnego im się nie stało.
Do dwóch awarii , mniej groźnych niż ta noworoczna, doszło w Rokicie pod koniec października. Najpierw do atmosfery przedostał się niebezpieczny gaz o nazwie trójmewtyloamina a kilka dni później nad zakładem zawisła toksyczna chmura chlorowodoru, która na szczęście przemieściła się nie w stronę miasta, ale przesunęła się nad las.
- Wszyscy nasi pracownicy dostali nakaz zamknięcia się w swoich pomieszczeniach i przygotowania masek przeciwgazowych. Na szczęście nie były potrzebne - opowiada Henryk Jerczyński z firmy Vita Polymers, która ma swą siedzibę obok zakładów Rokity.
Maski przeciwgazowe w Brzegu to nic nowego. W 1997 roku obrona cywilna przekazała lokalnym władzom aż 14 tysięcy sztuk takich masek, tak aby starczyło dla wszystkich.
- Gdzieś ją mam w szafie.Ale nigdy jej nie używałam. To były jakieś stare maski, podejrzewam że już wtedy część z nich nie była sprawna. To była chyba bardziej taka akcja na pokaz -opowiada Renata Rola, mieszkanka Brzegu, urodzona w tym mieście.
Inni mieszkańcy pytani przez nas o maski , też wzruszają ramionami. - A nawet jakby działały. Gdzie i jak mielibyśmy w nich uciekać? -pytają
Burmistrz Brzegu, Aleksander Skorupa: - To był demobil wojskowy. Wytypowano nasze miasto w ramach eksperymentu. Ale to nie znaczy, że Brzeg jest w Polsce miastem najbardziej zagrożonym chemiczną katastrofą. - uspokaja.
Na potwierdzenie tych słów przypomina, że w ostatnich latach nie było w tym mieście żadnej groźnej katastrofy chemicznej. Ze wszystkimi drobniejszymi awariami, do których doszło, sprawnie poradziły sobie zakładowe jednostki ratownictwa chemicznego i strażacy.
- Dwie największe awarie jakie pamiętam to czasy moich studiów, czyli lata 70. Szczególnie pamiętam wybuch, który o piątej nad ranem wybił setki szyb w oknach - wspomina burmistrz.
Ale zagrożenia chemiczne w Brzegu to oczywiście nie tylko Rokita. Potencjalnie niebezpiecznym zakładem jest też producent pianki poliuretanowej Vita Polymers, a na liście zakładów zwiększonego ryzyka kolejne dwie firmy z tego miasta.
- Ale to o niczym nie przesądza. Często wyciek z cysterny na drodze czy na torach jest dużo bardziej niebezpieczny niż awaria w naszym zakładzie - przekonuje burmistrz Skorupa.

Kręte drogi
A każdego roku przez Wrocław przejeżdżają setki pociągów i samochodów przewożących niebezpieczne ładunki.
- Każdy skład jest zawsze monitorowany. Każdy wagon pod ścisłą kontrolą. Ostatnio nie mieliśmy żadnych poważnych awarii- zapewnia Mirosław Siemieniec, rzecznik oddziału regionalnego Polskich Linii Kolejowych we Wrocławiu. Wycieki amoniaku, kwasu solnego i innych niebezpiecznych substancji, których było kilka na stacji przeładunkowej Wrocław- Brochów szybko udało się opanować.
Sporo emocji wzbudziły swego czasu przejeżdżające przez Wrocław pociągi z paliwem do reaktora jądrowego przeznaczonym dla czeskiej elektrowni. W 1999 roku tuż przed wiaduktem nad ul. Grabiszyńską wykoleił się pociąg towarowy z ponad 30 wagonami ( głównie cysternami). Ale wtedy na szczęście też nic groźnego się nie stało.
W takich sytuacjach kolejarze nie muszą liczyć tylko na pomoc strażaków. Mają też własny pociąg ratownictwa technicznego, wyposażony w sprzęt do zwalczania wycieków substancji ropopochodnych.
Jeśli chodzi o transport drogowy dziesięć lat temu policja, straż pożarna i urzędnicy z wojewódzkiego i miejskiego centrum zarządzania kryzysowego wytyczyli trasy przejazdu przez Wrocław i całe województwo samochodów przewożących niebezpieczne substancje.
- Do przejazdu przez Wrocław wyznaczono drogi niższej kategorii, wąskie i kręte, co zwiększa zagrożenie, poza tym zmiany organizacji ruchu spowodowały , że system ten się zdezaktualizował- zauważają, autorzy powstałego blisko dwa lata temu raportu o zagrożeniach chemicznych dla Wrocławia.
O to, żeby ładunki niebezpieczne na drogach nie stwarzały zagrożenia dba między innymi wojewódzki inspektorat transportu drogowego.
Tylko w październiku jego pracownicy skontrolowali blisko 200 takich aut. - Najczęstsze wykroczenia to jazda bez wyposażenia awaryjnego, a także pojazdami niedopuszczonymi przez dozór techniczny - mówi Daniel Woźniak, naczelnik wydziału inspekcji. Maksymalny kara jaką może wymierzyć inspekcja przewoźnikowi nie przestrzegającemu warunków bezpieczeństwa to 15 tysięcy złotych.

Wykaz zakładów o dużym ryzyku zagrożenia chemicznego na Dolnym Śląsku
1. Rokita S.A., Brzeg Dolny
2. Vita Polymers Poland, Brzeg Dolny
3. Baza paliw w Kawicach
4. Podziemny magazyn gazu, Wierzchowice
5. Huta miedzi Głogów, KGHM Polska Miedź S.A.,
6. Baza paliw Grabowo Wielkie
7. Huta Oława
8. Huta szkła Julia, Szklarska Poręba
9. Huta szkła Violetta, Stronie Śląskie
10. Biastexpol Duninów

Największe katastrofy chemiczne w Polsce:
1952 - pierwsza poważna awaria w Rokicie. Wybuch reaktora chlorku tionylu - dwie osoby zabite i dwie ranne

23 czerwca 1971, Czechowice Dziedzice: uderzenie pioruna w kopułę zbiornika z ropą, umiejscowionego zbyt blisko osiedla mieszkalnego. Zginęło 37 osób, ponad 100 zostało poparzonych.

20 maja 1993 - wybuch dynamitu w zakładach tworzyw sztucznych w Krupskim Młynie. Zginęło sześciu pracowników zakładu.

14 listopada 1994 - wybuch gazu opałowego w ówczesnej Petrochemii Płock -przewrócony komin o ponad 50 metrów długości, który uszkodził wybudowaną obok estakadę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Policja podsumowała majówkę na polskich drogach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto