Speedway Ekstraliga: Wybrzeże spadło do I ligi

Kibice, którzy tłumnie stawili się na stadionie przy ul. Zawodników w Gdańsku wierzyli, że gdańskim żużlowcom, mimo braku Martina Vaculika uda się pokonać. "Skóra musi się wreszcie obudzić" - takie glosy można było usłyszeć przed meczem. Rzeczywiście, Adam Skórnicki okazał się bohaterem, tyle że negatywnym.

Cały czas gonienie

Do drugiego meczu obydwie drużyny przystąpiły osłabione. Wśród wrocławian zabrakło kontuzjowanego Jasona Crumpa. Jednak w tym wypadku trener gości miał pole manewru i wprowadził zawodnika zastępczego. Tego samego nie mógł uczynić trener gdańszczan Robert Sawina, który za Martina Vaculika wystawił Damiana Sperza, ponieważ tylko młodzieżowiec mógł pojechać za Słowaka. Dwa punkty gdańskiego juniora mówią wszystko...

Już od pierwszego, otwierającego biegu Lotos musiał gonić wynik Tak samo działo się na torze. Słaby start żużlowców z Gdańska pozwalał później już tylko na gonienie rywali, co często się udawało, jednak nie dawało szans na "podwójne zwycięstwa". Otwierający bieg wygrał Leon Madsen. Zwycięstwo duńskiego juniora w biegu otwierającym spotkanie było wstępem do tego, co pokazał w późniejszej fazie spotkania.

Kolejne biegi były wyrównane. Drugi zakończył się remisem, ale pokazał, że po raz kolejny kibice mają co liczyć na Adama Skórnickiego. Zawodnik został po wyścigu wygwizdany. Kolejne biegi na remis. W piątym i szóstym starciu na metę najszybciej przyjeżdżał Jeleniewski z Atlasu. Kiedy wydawało się, że szanse na pozostanie w żużlowej elicie są już stracone, zapaliła się iskierka nadziei.

Decydujący moment

W 9. biegu świetnie pojechała para Andersen Bjerre, w kolejnym - Gafurov Zetterstrom przywożąc podwójne zwycięstwa. Remis 30:30, wyraźne poruszenie na trybunach trwało niestety tylko przez czas przerwy przed kolejnym wyścigiem.

Watt i Jeleniewski pojechali koncertowo pokonując wyraźnie Skórnickeigo i Gafurova. Po tym wyścigu gdańszczanie aby wystąpić w barażach musieli podwójnie wygrać cztery pozostałe biegi. Złudne nadzieje prysły już po chwili, gdy Madsen i Watt 4:2 pokonali parę Sperz Zetterstroem. To, co działo się później, nie było już istotne dla losów Wybrzeża, które spadło z Ekstraligi.

Ostatecznie Atlas wygrał 48:42. Najlepszy w szeregach gdańszczan był Kenneth Bjerre i Hans Andersen. Starali się Zetterstroem i Gafurov, jednak to nie wystarczyło. Zdecydowanie najsłabszymi ogniwami w gdańskim teamie byli Skórnicki i Sperz. Na tym pierwszym skupiła się po meczu złość kibiców, którzy gwizdami i niewybrednymi epitetami pożegnali "Skórę". Gdyby nie ochroniarze być może doszłoby nawet do rękoczynów.

Jeden za wszystkich

- Adam ma moje pełne wsparcie. Zawalił to spotkanie i musi wziąć to na swoją odpowiedzialność, jednak pamiętajmy, że żużlowcy to nie maszyny do robienia punktów. Każdego może spotkać załamanie formy. Bardzo mi żal Adama. To jego punktów najbardziej dziś zabrakło i cała złość kibiców spadła na niego - powiedział po meczu Magnus Zetterstroem, kapitan Wybrzeża.

Dobry nastrój starał się podtrzymywać prezes klubu Maciej Polny. - Skład na pierwszą ligę chcielibyśmy budować wokół Zetterstroema, który bardzo zadomowił się w Gdańsku. Na konkrety przyjdzie jednak czas - mówił portalowi Sportowefakty.pl.

- Niech nie zatwierdzają tylko budżetu w ostatniej chwili budżetu jak w tym sezonie, a będzie dobrze - rzucił wychodzący ze stadionu jeden z kibiców. Wydaje się, że właśnie pieniądze są kluczem do sukcesów w przyszłym sezonie. Oby ich, tak jak w końcówce tegorocznych startów, nie zabrakło.