MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

SPEC OD KARPIA

Ireneusz Maciaś
ROZMOWA ze Zbigniewem Bońkiem, byłym piłkarzem Juventusu i Romy oraz byłym selekcjonerem kadry Polski Święta Bożego Narodzenia tuż tuż. Czy we Włoszech wyglądają one tak samo, jak w Polsce? - To są specyficzne ...

ROZMOWA ze Zbigniewem Bońkiem, byłym piłkarzem Juventusu i Romy oraz byłym selekcjonerem kadry Polski

Święta Bożego Narodzenia tuż tuż. Czy we Włoszech wyglądają one tak samo, jak w Polsce?
- To są specyficzne święta. Inne w każdym rejonie świata. Także w Italii. Tam siada się do kolacji wigilijnej gdzieś w okolicach godz. 20-20.30. Później idzie się na Pasterkę. Po przyjściu z kościoła Włosi dają sobie prezenty, albo czekają z tym nawet do następnego dnia. Dlaczego? Bo po Pasterce chwytają za karty i grają, nawet na pieniądze. W Polsce Boże Narodzenie jest bardziej celebrowane. Choinka, sianko, 12 dań, a do tego dochodzi przecież jeszcze ten element duchowy, religijny.

A jak Boże Narodzenie obchodzone jest w domu Wiesławy i Zbigniewa Bońków?
- Staramy się łączyć polskie tradycje z włoskimi. Około godz. 18, będąc w wygodnym fotelu, puszczam sobie polskie kolędy. Zresztą, zawsze lubiłem je śpiewać, bo naprawdę coś w sobie mają. Po godzince sięgam po telefon i dzwonię do Polski, do rodziny, przyjaciół. Jakoś ten czas do godz. 20, kiedy we Włoszech, siada się do stołów, muszę zagospodarować. W tym roku przyjadą do nas ojciec ze szwagrem, więc na pewno nie będę się nudził.

A może warto by w kuchni trochę pomóc żonie?
- I tu pana zaskoczę. Lubię gotować. W niedzielę wchodzę do kuchni i zaczynam się bawić w kucharza. Potrafię przyrządzić bardzo dobre spaghetti, schabowego czy pyszną zupę grzybową. A jak smażę karpia? Nikt nie potrafi to robić lepiej ode mnie! Poważnie! We Włoszech z karpiami są jednak problemy. Nie można ich, tak jak w Polsce, kupić na każdym rogu ulicy. Może to zabrzmi trochę żartobliwie. W Rzymie sprowadza się go chyba dla mnie oraz innych Polonusów.

We Włoszech mieszka pan już 22 lata, z czego 19 lat w stolicy tego kraju. Rzymianin. Tak można mówić o Bońku?
- Raczej polski rzymianin. A tak naprawdę wciąż jestem bydgoszczaninem.

Włosi uważają Bońka za swojego?
- Czy ja wiem... Dla nich pozostanę polacco. Na różnych spotkaniach towarzyskich, gdy dochodzi do dyskusji o zbliżającej się konfrontacji włosko-polskiej, w różnych dyscyplinach, zawsze jestem po naszej stronie. Stoję na straży polskiego interesu i to się nie zmieni. Choć przyznam, że szybko odnalazłem się w innej rzeczywistości. Bez problemów nauczyłem się języka. Mojej żonie poszło to jeszcze sprawniej, bo jest absolwentką filologii romańskiej.

Mieszkanie Bońków to podobno pałac?
- Nie, nie, nie! Liczy 200 metrów kwadratowych i znajduje się w dzielnicy Parioli na osiedlu strzeżonym w pobliżu jednego z najpiękniejszych parków Rzymu. I to nam wystarcza, zwłaszcza po wyprowadzce Karoliny.

Właśnie. Nastarcza córka wyszła za mąż, a w tym roku Boniek został dziadkiem.
- Zgadza się. Mam wnuka Matteo czyli Mateusza. Mężem Karoliny został zawodowy tenisista Vincenzo Santopadre.

Przyszłość ma więc zapewnioną. I to, zważywszy na zarobki tenisistów, chyba dostatnią?
- Nie o to chodzi. Vincenzo był klasyfikowany w okolicach pierwszej setki rankingu ATP. Wielkich pieniędzy więc nie zarabiał, a pewnie już nie zarobi, bo przed nim jeszcze rok albo dwa lata kariery (ma 33 lata dop. red.). Najważniejsze, że Karolina wyszła za fajnego faceta.

A co słuchać u pozostałych dzieci?
- 19-letni Tomek nie stroni od sportu. Świetnie gra na przykład w golfa. Ma handicap 1 (liczba określająca umiejętności gracza - im niższy handicap, tym lepszy poziom gry gracza - dop. red.). Postawił jednak na naukę. Studiuje ekonomię europejską i pilnie uczy się angielskiego, bo chce rozmawiać w tym języku tak samo jak po włosku. 13-letnia Kamila to taki mały diabełek. Żywe srebro. Wszędzie jej pełno. Ciągnie ją do sportu. Bardzo dobrze gra w tenisa, czy w siatkówkę. Kiedy jedziemy samochodem, potrafi śpiewać każdą piosenkę, którą aktualnie nadaje radio.

Boniek to piłkarska instytucja. W składzie nowego zarządu PZPN trudno jednak znaleźć pana nazwisko.
- Złożyło się na to kilka spraw. Przede wszystkim teraz zajmuję się pomocą Widzewowi. Śledząc liczne publikacje prasowe odniosłem wrażenie, że byłem potrzebny Michałowi (Listkiewiczowi - dop. red.) kiedyś, gdy trzeba było wiele rzeczy załatwić. Teraz mój cień zaczął mu przeszkadzać. Moją pracę dla polskiego futbolu traktowałem jako przyjemność. A w Polsce panują dziwne zwyczaje. Gdy ktoś tak robi, to trzeba mu dokopać.

Jak nie działacz to może trener. Nie ciągnie Bońka na ławkę?
- 10-12 lat temu wiedziałem, że trenowanie, czyli odpowiedzialność za kondycję piłkarzy, przygotowanie taktyczne, itp., mnie nie interesuje. Reprezentacja? To co innego. Tam jest się selekcjonerem. Pewnie, że nie jestem zadowolony z tego co osiągnąłem. Zaważyła na tym porażka 0:1 z Łowtą. Z tą Łotwą, która później wyeliminowała Turcję oraz zremisowała w mistrzostwach Europy z Niemcami. Moim zdaniem większym wstydem była Porażka Wisły z Dynamem Tbilisi.

Zbigniew Boniek
Urodzony: 3 marca 1956 roku.
Pozycja na boisku: pomocnik, napastnik, libero.
Kluby: Zawisza Bydgoszcz, Widzew, Juventus, Roma.
Kadra: 80 meczów, 24 gole.
Sukcesy: trzykrotny uczestnik MŚ (w 1982 roku - brązowy medal), mistrz Polski i Włoch, zdobywca Pucharu Europy i Pucharu Zdobywców Pucharów. Trzeci gracz w klasyfikacji France Football na najlepszego piłkarza Europy w 1982 roku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Milik już po operacji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto