Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Śmierć Mateusza Leszczyńskiego z Trzebnicy. Dokonano nowoczesnej formy egzekucji? [zdjęcia]

Piotr Bera
Zwłoki Mateusza transportowane do samochodu zakładu pogrzebowego
Zwłoki Mateusza transportowane do samochodu zakładu pogrzebowego Piotr Bera
Wokół śmierci Mateusza Leszczyńskiego powstaje coraz więcej znaków zapytania. Zdaniem detektywa Krzysztofa Rutkowskiego ktoś mógł podać chłopakowi narkotyki oraz wywieźć na pole. Niemniej prokuratura wyklucza motyw zabójstwa.

Aktualizacja, 6 lutego

Sama prokuratura przyznaje, że prawdopodobnie nie doszło do zabójstwa.

- W dalszym ciągu ustalamy przyczynę zgonu, ale musimy przeprowadzić badania toksykologiczne. Wstępnie stwierdzono brak zewnętrznych obrażeń - mówi Małgorzata Klaus z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.

Na pytanie czy w takim wypadku zwłoki Mateusza mogły przez 40 dni leżeć na polu odpowiedziała, że "na ten moment wszystkie wersje są możliwe".

Na wynik badań toksykologicznych musimy poczekać co najmniej miesiąc. Z taką wersją zdarzeń nie zgadza się rodzina Mateusza.

- Rodzina podkreśla, że mogło dojść do nowoczesnej formy egzekucji, która nie zostawia śladów zewnętrznych w ciele. Sprawca wyprowadza w pole ofiarę pod pozorem interesu czy przyjaźni. Odurza go śmiertelną dawką narkotyków lub daje "pigułkę gwałtu" zaburzającą samoświadomość. Następnie sprawca zostawia Mateusza na polu i odchodzi, a chłopak umiera - mówi agent Rutkowskiego prowadzący sprawę. - Według oficjalnych dokumentów Mateusz zmarł na niewydolność-krążeniowo oddechową.

Tę samą przyczynę śmierci podano w przypadku Mirosława Kaczyńskiego, który zmarł w listopadzie 2004 roku. Mirek także bawił się na dyskotece w Prusicach, ale miał na ciele rany. Czy to przypadek?

Rodzina Leszczyńskich jest świadoma, że w ciele chłopaka zostaną odnalezione narkotyki, ale to nie znaczy, że się zaćpał. Niemniej rodzina podkreśla, że w Prusicach o narkotyki nie trudno, a w samej Riwierze handel niedozwolonymi środkami wręcz kwitnie.

- Mateusz miał wpakować się w potężne problemy, które może wyjaśnić osoba ubrana na biało. Ta postać wychodziła razem z Mateuszem z dyskoteki. Dlatego niezwykle ważne, żeby otrzymać zapis z trzech kamer monitoringu z Riwiery. Liczymy, że zostaną udostępnione Komendzie Głównej Policji - dodaje agent. - Konieczne jest również sprawdzenie zapisu z kamer śmigłowca, który krążył nad polem 27 grudnia. Jeśli okaże się, że widać na nich zwłoki, to sprawa jest bezdyskusyjna i mamy do czynienia z działaniem osoby trzeciej.


Przypomnijmy, Mateusz Leszczyński zaginął w nocy z 25 na 26 grudnia po pobycie w dyskotece w Riwiera w Prusicach. Przez kilka tygodni policja, rodzina, znajomi oraz Biuro Detektywistyczne Rutkowski poszukiwało bez skutku zaginionego lub jego ciała. W końcu we wtorek, 3 lutego, odnaleziono zwłoki, które leżały na polu w odległości kilometra od dyskoteki.

ZOBACZ TEŻ: Mateusz Leszczyński nie żyje. Policja odnalazła ciało chłopaka

- Jesteśmy zaskoczeni, że zwłoki leżały w miejscu, które dokładnie zbadała policja. Nad tym polem latał również policyjny śmigłowiec. To jest niewiarygodne, żeby za pomocą wysokiej klasy sprzętu nie zobaczyć ciała w jasnym sweterku - powiedział na czwartkowej (5 lutego) konferencji prasowej Krzysztof Rutkowski.

Zdaniem Rutkowskiego najprawdopodobniej za śmiercią Mateusza kryją się wyrachowani sprawcy, którzy podrzucili ciało, gdy sprawa nabrała medialnego rozgłosu. Jednak detektyw nie wyklucza również, że policja z Trzebnicy niezbyt dokładnie zbadała teren.

- Nie badaliśmy miejsca, gdzie znaleziono ciało, gdyż powiedziano nam, że zostało już sprawdzone przez policję. Niemniej nie możemy na 100 proc. wykluczyć, że policja terenu jednak nie zbadała. Z drugiej strony mogło dojść do zwykłego przeoczenia, ale ze śmigłowca widać nawet torebkę foliową, a co dopiero ciało. W dodatku wersję policji potwierdzają miłośnicy quadów, którzy wielokrotnie jeździli po tym polu i nigdy niczego nie zauważyli.

Policja chciała szybko zakończyć sprawę

Sprawą zbulwersowana jest matka Mateusza, która uważa że policja nie zrobiła wszystkiego co mogła. Jej zdaniem policjanci z Trzebnicy chcieli jak najszybciej rozwiązać zagadkę śmierci jej syna, żeby ją po prostu zamknąć.

- Najlepiej, żeby mój syn był naćpany, szedł ulicą i został potrącony przez samochód oraz wrzucony do bagażnika. To by wyjaśniło wszystko i pozwoliło zamknąć sprawę - przyznała pani Leszczyńska. - Powiedziano mi również, żebym żadnych informacji nie przekazywała drugiej stronie - dodała matka Mateusza wskazując Rutkowskiego. - Oczywiście zadzwoniłam do detektywa, powiedziałam mu wszystko, bo to jest po prostu śmieszne. Wszystko chcieli szybko posprzątać i zakończyć sprawą. A może kiedyś przy okazji Mateusz by się znalazł. Byłam bardzo źle traktowana przez wszystkich funkcjonariuszy z wyjątkiem naczelnika. Natomiast otrzymałam wiele wsparcia od biura Rutkowski i agenta prowadzącego sprawę. A ci ludzie byli z nami zaledwie miesiąc, w porównaniu do policjantów, którzy w większości są moimi znajomymi.

Policja nie chce komentować słów mamy Mateusza. Rzecznik prasowa Iwona Mazur przyznaje, że jeszcze nie widziała zapisu z konferencji oraz podkreśla, że przyczyny śmierci poznamy po sekcji zwłok.

Nowoczesne tortury?

Istnieje prawdopodobieństwo, że Mateuszowi podano narkotyki lub inne środki odurzające, za pomocą których chłopak został otumaniony i następnie wywieziony na pole. W miejscu odnalezienia zwłok odkryto dwa wgłębienia, na których bezsprzecznie ktoś siedział. Być może był to Mateusz, który będąc odurzonym przesiadał się i następnie głową w dół wpadł do rowu na polu. Na tym ma polegać nowoczesna forma tortur wg Rutkowskiego: chłopaka zostawiono samego sobie, co doprowadziło do wychłodzenia organizmu i śmierci.

Co ważne: jasny sweter ofiary nie ma żadnych śladów zabrudzenia. Z kolei jeansy na pośladkach oraz podeszwy butów są bardzo ubłocone. W kieszeniach chłopaka znaleziono sporo żółtego piachu, a nie zbitej ziemi z pola. Detektyw przyznaje, że zwłoki mogły być wleczone. Warto podkreślić, że w nocy z 25 na 26 grudnia temperatura powietrza spadła do -6 stopni Celsjusza.

- Niezwykle ważne w rozwikłaniu sprawy są zapisy z trzech kamer z monitoringu z hotelu oraz restauracji Riwiera. Prawdopodobnie zobaczylibyśmy na nich dwie osoby, jedną w białej kurtce, a drugą w szarej, które mogą mieć wiele wspólnego ze śmiercią Mateusza. Zobaczylibyśmy z kim chłopak poszedł się spotkać - informuje agent prowadzący sprawę. - Być może osoba ubrana na biało zwabiła Mateusza.

Jednak właścicielka Riwiery nie chce przekazać zapisów z monitoringu.

- Dzwoniliśmy do właścicielki, która najpierw się rozłączyła, a później wyłączyła telefon. Teraz w ogóle nie odbiera od nas połączeń. Jednak wierzymy, że zapis z monitoringu przekaże Komendzie Głównej Policji, która prowadzi sprawę - dodaje agent.

Komenda Główna Policji przejęła sprawę 2 lutego. Tego samego dnia przez cztery godziny przesłuchiwała agenta Rutkowskiego prowadzącego sprawę. Policja szybko przystąpiła do działania, co zaowocowało znalezieniem zwłok. W tym miejscu znów należy zadać sobie pytanie: czy zwłoki zostały podrzucone?

- Przekonanie o tym czy podrzucono zwłoki otrzymamy po przeanalizowaniu lotu śmigłowcem. Być może faktycznie coś wcześniej umknęło - wspomniał Rutkowski.

Matka Mateusza przyznała również, że trzy tygodnie przed zaginięciem chłopak wyraźnie się zmienił. Był zaniepokojony i zdenerwowany. Zaczął również palić papierosy, czego nigdy wcześniej nie robił. Przyjaciele Mateusza mieli zeznać, że chłopak wspominał o wpadnięciu w tarapaty.

- Być może poznał jakieś niewygodne informacje. Być może sam uwikłał się w jakieś brudne interesy. Tego jeszcze nie wiemy, ale dowiemy się. Nie zostawimy rodziny Mateusza w potrzebie, dopóki nie wyjaśnimy dlaczego doszło do jego śmierci - zapowiada Rutkowski. - Na pewno nie skorzystamy z pomocy jasnowidza, tak jak robiła to policja w Trzebnicy.

Zobacz materiał spoza miasta:

gazetakrakowska.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto