MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Śmiech górą!

Leszek Kosiorowski
LUBOMIERZ Zbigniew Buczkowski rzucał najcelniej kapeluszem Kargula, Andrzeja Nejmana oblegały najliczniej nastolatki, Witia i Jadźka z „Samych swoich” spotkali się po latach.

LUBOMIERZ Zbigniew Buczkowski rzucał najcelniej kapeluszem Kargula, Andrzeja Nejmana oblegały najliczniej nastolatki, Witia i Jadźka z „Samych swoich” spotkali się po latach. Festiwal filmów komediowych był zabawny jak filmowa trylogia Sylwestra Chęcińskiego.

Gwoździem programu był sobotni turniej o pieczonego kabana, w którym organizatorzy i aktorzy rywalizowaniu w pastowaniu świni (prawdziwy popis Magdaleny Stużyńskiej), ubijaniu śmietany, rzucaniu nakryciami głowy Kargula, Pawlaka i Witii na wieszak, przyszywaniu rękawów i kilku innych konkurencjach rodem z filmu „Sami swoi”. Choć według podpory drużyny aktorów Olafa Lubaszenki jury pod przewodnictwem reżysera Piotra Łazarkiewcza pracowało na poziomie sędziów z ostatniego mundialu, turniej wygrali minimalnie aktorzy.
Dlaczego przyjeżdżają?
- To mój pierwszy festiwal w życiu. Nie lubię festiwali, ale o Lubomierzu słyszałem, że ma inną atmosferę, wakacyjną, że nikt się tutaj nie popisuje. I to się potwierdza - mówi Andrzej Nejman (Waldek z serialu „Złotopolscy”).
- Ja lubię tu przyjeżdżać, bo Lubomierz to wspomnienie mojej młodości - twierdzi Witold Pyrkosz - szofer z „Samych swoich”.
Dzięki tej sympatii nie było większych problemów z zaproszeniem do Lubomierza aż 28 znanych aktorów, reżyserów, scenarzystów i innych filmowców.
Witia z Jadźką
Młodość przypomnieli sobie Ilona Kuśmierska i Jerzy Janeczek, czyli Witia i Jadźka z „Samych swoich”. Spotkali się po wielu latach przerwy. Na lubomierski festiwal oboje przyjechali pierwszy raz. Ilona Kuśmierska, podczas festiwalu szykownie wystrojona dama w pięknym kapeluszu, mieszka w Warszawie. Jerzy Janeczek, który, nie licząc kilku męskich zmarszczek, z wyglądu w ogóle się nie zmienił, przyjechał z Seattle w Stanach Zjednoczonych.
Dla każdego coś fajnego
W trzech miejscach wyświetlono ponad dwadzieścia komedii. Gdy ktoś miał dość oglądania, szedł pod scenę potańczyć na koncercie Anity Lipnickiej, pośpiewać z Aloszą Awdiejewem albo pośmiać się na występach licznych artystów kabaretowych z Bohdanem Smoleniem na czele. Dzieci tłumnie obejrzały „Shreka”, a młodzież lubiąca techno miała dla siebie dyskotekę z piwem najtańszym w całym miasteczku. Mimo to była grzeczna, a jedyne głośne (ale jakże sympatyczne!) śpiewy, jakie usłyszeliśmy w sobotnią noc, były pożegnaniem („Góralu, czy ci nie żal...”) delegacji braterskiego Lubomierza w Małopolskiem przez mieszkańców Lubomierza, w którym odbywał się festiwal.
Prawdziwi Kargule
Ale nie wszyscy podeszli do imprezy z sercem. Z sympatii do festiwalu sponsorzy sfinansowali remont jednej z elewacji w rynku.
- I proszę sobie wyobrazić, że ludzie z tego domu jako jedyni nie pozwolili zawiesić reklam sponsorów! Nie ma co, prawdzili Kargule...- nie przebierała w słowach - prezeska Stowarzyszenia Miłośników Filmów Komediowych „Sami Swoi” Jadwiga Sieniuć.
Dziwnych historii w Lubomierzu jest więcej, a najdziwniejszą jest to, że festiwal filmowy odbywa się w miasteczku, w którym... nie ma kina. Filmy wyświetla się w miejscach prowizorycznie do tego dostosowanych. Ale organizatorzy festiwalu mają już projektor i krzesełka, a salę gdzieś się znajdzie i zaadaptuje.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zofia Zborowska i Andrzej Wrona znów zostali rodzicami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto