MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Smakołyki do wyboru - Rozmowa Romanem Gutkiem, szefem festiwalu Era Nowe Horyzonty

Magda Piekarska
fot. janusz wójtowicz
fot. janusz wójtowicz
• Kiedy przeprowadza się Pan do Wrocławia? – Na razie przeprowadzam festiwal. A ja? Jeszcze chwilę. Chociaż nie wiadomo, tak się dużo zmienia. Jeszcze miesiąc temu nie planowałem przyjazdu tutaj.

• Kiedy przeprowadza się Pan do Wrocławia?
– Na razie przeprowadzam festiwal. A ja? Jeszcze chwilę. Chociaż nie wiadomo, tak się dużo zmienia. Jeszcze miesiąc temu nie planowałem przyjazdu tutaj. Więc wszystko jest możliwe.

• Uda się Panu przekonać do tego miasta rozczarowanych fanów cieszyńskich edycji?
– Może część widzów rzeczywiście tu nie przyjedzie. Ale to będą przede wszystkim ci, którzy pokochali Cieszyn dla wakacji, fajnej atmosfery, którzy przyjeżdżali, żeby coś zobaczyć, spotkać ludzi, wpaść na koncert, na czeską stronę, wypić piwo. A kinomani przyjadą za programem filmowym. I odkryją Wrocław dla siebie. Chcemy zaanektować na potrzeby Horyzontów pewną przestrzeń: od Heliosa, przez Operę Wrocławską, do Teatru Lalek. Z Mediateką jako centrum festiwalowym. Teraz chcę poznać to miasto, żeby nie być tu zupełnie obcym. Jestem przekonany, że ten problem, że w Cieszynie było fajniej, za rok przestanie istnieć.

• Był Pan tak samo tego pewny, kiedy dostał Pan propozycję od prezydenta Dutkiewicza?
– Wtedy myślałem przede wszystkim o trudnej sytuacji festiwalu. Dlatego uznałem, że warto rozważyć tę propozycję. Było mi żal Cieszyna. Ale jak tu przyjechałem i przyjrzałem się miastu, nie miałem już wątpliwości. Chciałbym, żeby ten festiwal był jeszcze bardziej profesjonalny. Chcę Nowe Horyzonty kierować do prawdziwych kinomaniaków, ludzi, dla których to film jest najważniejszy.

• Czyli dla kogo?
– Dwa lata temu w Cieszynie podszedł do mnie młody chłopak i powiedział: „Wszedłem w Sanoku na „Matkę i syna” i po piętnastu minutach wyszedłem. Następny film Sokurowa zobaczyłem w Cieszynie, zostałem do końca, ale się wynudziłem. Teraz jestem i wiem, że to jest właśnie facet, którego filmy chcę oglądać”. Dla takich ludzi warto robić ten festiwal.
Nasza kultura filmowa jest kulawa. Młodzież powinna się uczyć kina. Wbrew temu, co się powszechnie uważa, kinowy repertuar nie jest zły. Co miesiąc wchodzi na ekrany około 10 filmów na naprawdę wysokim poziomie artystycznym. Problem w tym, że we Wrocławiu jest jedno kino, w którym te filmy można zobaczyć. Gorzej z telewizją. Ja się wychowałem na „Filmotece Arcydzieł” profesora Jackiewicza w latach 70. To ten program otworzył mi oczy na kino. Dziś przeraża mnie popcorn na podłodze w multipleksie w Rotterdamie, gdzie oglądam „Ostatni pociąg”, obraz wojennej apokalipsy, niezwykle mocne kino. A wchodzą tam ludzie z pojemnikami z prażoną kukurydzą. Co zrobić? Tak już jest, dlatego trzeba pracować coraz więcej.

• Pana recepta na udany festiwal jest prosta: pokazuje Pan „swoje” kino.
– Konkurs jest taki. To są rzeczywiście nasze wybory, moje i moich współpracowników, bardzo osobiste. To niekoniecznie jest przegląd najlepszych filmów, jakie w ostatnim czasie powstały, ale tytułów, które są nam bliskie, wywołują emocje. Pokazujemy często trudne, dziwne filmy, które wkurzają ludzi, sprawiają, że publiczność trzaska fotelami. Ale dzięki tym subiektywnym kryteriom festiwal ma charakter. Chcemy, żeby ludzie rozmawiali o tych filmach. Ale nie cały program jest taki. Chcemy zastawić dla publiczności ten stół jak najbardziej różnorodnie, obficie, dać mnóstwo smakołyków do wyboru. Nie wszyscy chcą oglądać projekcje konkursowe. Za to w sekcji panorama jest sporo filmów dla szerszej publiczności. Bez obaw: będzie coś też dla tych, którzy nie przepadają za tajwańskim kinem. Myślimy też o filmach dla dzieci.

• Film dla szerszej publiczności to dla Pana obrazy Kusturicy, Almodovara, Greenewaya?
– Tak, dla mnie to pojęcie ma pewne granice, na kompromisy nie idziemy. To jest jednak elitarny festiwal.

• Jak na elitarny ma rekordową liczbę uczestników – w ubiegłym roku sprzedało się na niego 100 tysięcy biletów.
– W skali ogólnopolskiej te liczby są imponujące. Ale z drugiej strony, „Dziecko” nagrodzone Złotą Palmą w pierwszy weekend wyświetlania obejrzało 4 tys. osób. To jest już mała publiczność. Pięć lat temu wpuszczenie podobnych filmów do kin dawało większą widownię. I mam obawy, że to się nie polepszy. Nawet hity nie gromadzą już tłumów. Ta publiczność jest fantastyczna, ale nie tak liczna.
W Cieszynie widać głód dobrego kina. Pokazujemy tam, że jest różnorodne. Marzymy o tym, żeby wróciła poważna chęć dyskusji o kinie. Mimo że stosunek do filmu się zmienił: dziś mało kto traktuje go w kategorii sztuki, poważnej rozmowy o świecie.

• Mówi Pan o tym gorzko, a jednak podczas rozmowy o kinie jakby coś zapalało w Panu światło od środka. Co to jest?
– To jest miłość odwzajemniona, dostaję więcej, niż oczekuję. Lubię kino, ten rodzaj dyskursu o ważnych sprawach. A ponieważ forma dla mnie też jest ważna, więc oglądam sporo dziwacznych rzeczy. Jednocześnie chcę dzielić się odkryciami. To mi daje ogromną radość, satysfakcję. Lubię coś robić dla innych. Tak mam od początku. Od czasów szkoły, różnych samorządów. A przede wszystkim mogę kształtować gusta publiczności.
W Cieszynie udało nam się stworzyć atmosferę. Dlatego jest mi tak przykro, jak czytam na internetowych forach: „Komercha, komercha, komercha, Gutek za hajsem pojechał do Wrocławia”. To boli, bo przecież wystarczająco pokazaliśmy, że robimy to dla tych ludzi. No, ale ci ludzie, którzy to wypisują, są młodymi anarchistami, muszą kontestować. Trudno. Festiwal to pięć lat mojego życia. To jesteśmy my – Krzysiek Głuchowski, te dziewczyny, które pracują za marne pieniądze, ja sam, który nigdy nie wziąłem ani grosza za organizację. Robiliśmy ten festiwal w pięć osób, a moja firma Gutek Film dopłacała co roku kilkaset tysięcy złotych do jego deficytu. Jeśli poszliśmy za hajsem, to dlatego, że nie byliśmy już dłużej w stanie tego robić. Widziałem, jak ludzie ciężko pracują, jak ze stresu popełniają błędy. Patrzyłem, ile czasu pochłania nam zbieranie pieniędzy. Kiedy zakończyła się poprzednia edycja, byłem niemal pewny, że następna się nie odbędzie. I wtedy przyszedł mail z propozycją z Wrocławia.

• Wyobraża Pan sobie życie bez kina?
– Pewnie, że nie. Zawsze kino było dla mnie poważne, zawsze było rozmową o życiu, o świecie, o przyjaźniach, o miłościach.
Nie ma w moim życiu podziału na pracę i na to, co jest poza nią. Jako nastolatek, jak każdy walczyłem z całym światem, z Bogiem, szukałem swojego miejsca. Znajdowałem w kinie, na ekranie, ludzi z podobnymi problemami do moich. Myślałem sobie: „kurczę, nie jestem sam”. I jeszcze wokół mnie byli ludzie, którzy siedzieli w ciemnej sali i reagowali podobnie. A wcześniej, jako mały chłopiec, miałem sąsiada, samotnika, który pokazywał mi kino, m.in. „Siódmą pieczęć” Bergmana. I potem ze mną długo o tym filmie rozmawiał. To był facet z pokolenia Kolumbów, który przeszedł przez roboty przymusowe, obóz koncentracyjny. Jako pierwszy miał we wsi telewizor. Uchodził za dziwaka, bo hodował pszczoły i czytał dużo książek. Jak pisałem wypracowanie o jesieni, na kolanie, żeby szybciej odwalić, on mówił, że muszę mu to pokazać. Czytał, a potem brał mnie za rękę i prowadził w pole. Pokazywał: kolory lasu, drzew, chusty kobiet zbierających ziemniaki. Może dlatego do dziś odbieram świat tak sensualnie?
Poza tym dzięki kinu poznałem mnóstwo fantastycznych ludzi. Ważne jest dla mnie to, że mogę własnymi odkryciami zarazić innych. Jestem wdzięczny losowi za wskazówki, które mnie zaprowadziły w to miejsce. Wciąż czekam: na kolejne filmy, na festiwale. Wciąż jest we mnie ciekawość nieznanego.

Era Nowe Horyzonty
Szósta, choć pierwsza wrocławska, edycja festiwalu rozpocznie się 20 lipca 2006 i potrwa do 30 lipca.
Co zobaczymy? Przede wszystkim 18 filmów konkursowych. Poza tym panoramę kina argentyńskiego, retrospektywy Siergieja Paradżanowa, Zoltana Huszarika i Agnes Vardy. Będzie sekcja „Panorama” z przeglądem nowości. Ogółem 130 – 150 filmów, z czego co najmniej setka premierowych. A oprócz tego koncerty i wystawy. Niewykluczone, że na festiwalu wystąpią Jane Birkin i Evelyn Glennie.

od 7 lat
Wideo

NORBLIN EVENT HALL

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto