Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Śląsk znów słabo. Remis z Pogonią 0:0 (ZDJĘCIA, RELACJA)

Jakub Guder
Śląsk - Pogoń 0:0
Śląsk - Pogoń 0:0 Tomasz Hołod
Śląsk Wrocław - Pogoń Szczecin 0:0. Czy ten remis uchroni Tadeusza Pawłowskiego przed zwolnieniem? Trudno orzec. Gra WKS-u była taka jak wynik - mało porywająca.

Śląsk Wrocław - Pogoń Szczecin 0:0 (RELACJA)

Wszystkich, którzy w sobotni, zimny wieczór jednak zdecydowali się przyjść na mecz Śląska Wrocław z Pogonią Szczecin przywitała dramatyczna frekwencja (ok. 5200). Nie byliśmy jednak tym zaskoczeni - pogoda, ale przede wszystkim aktualna forma wrocławian nie zachęcają do oglądania spotkań WKS-u na żywo.

Tadeusz Pawłowski - chodź zmienili się wokół niego współpracownicy - to wybiera ostatnio stabilizację składu. Nie było zatem w wyjściowej jedenastce poważnych zmian w stosunku potyczki z Legią. Zresztą w obronie drużyna zagrała w stolicy przyzwoicie, a w ataku... No cóż - niewiele można zrobić.

Od razu zaznaczmy, że nie było to wielkie widowisko. Łatwo dało się zauważyć, że obie drużyny są ostatnio w kryzysie. Na dodatek Pogoń przystąpiła do spotkania bez swojego najlepszego snajpera Łukasza Zwolińskiego, a to gracz - jak na naszą ligę - robiący różnicę.

Śląsk starał się od początku przejąć inicjatywę, a przynajmniej dłużej utrzymywać się przy piłce i rozgrywać akcje po ziemi. Cały czas brakowało błysku, pomysłu, ostatniego dogrania, wyjście na pozycje no i skutecznego napastnika. Klarownych okazji zresztą nie potrafiła stworzyć też Pogoń. Po pół godziny gry warto wspomnieć chyba tylko próbę Marcina Listkowskiego z dystansu, którą na raty wyłapał Pawełek oraz uderzenie prosto w bramkarza Flavio.

Gospodarze najbliżej strzelenia bramki byli w 32 min. kiedy to Tomasz Hołota trafił w słupek, a kolejne dobitki Celebana i Jacka Kiełba zostały w jakiś sposób wybite. Jak to nie wpadło - nie mamy pojęcia?

Na początku drugiej połowy do dobrej okazji strzeleckiej doszedł Famil Dankowski. Dobrze wypatrzył go Tom Hateley, miękko wrzucił mu piłkę na głowę, ale Danek minimalnie się pomylił.

W 62 min. Flavio wyłożył na szesnasty metr piłkę Pawłowi Zielińskiemu. Ten nie miał nikogo wokół siebie, ale mimo tego zdecydował się na uderzenie z pierwszej piłki. Efekt był łatwy do przewidzenia...

Nie niespełna 20 min. przed końcem Tadeusz Pawłowski i Czesław Michniewicz postanowili wzmocnić siłę ataku w swoich drużynach. Najpierw za zmęczonego (i znów nieskutecznego) Jacka Kiełba wszedł Kamil Biliński, a kilka chwil później na placu boju pojawił się Władimir Dwaliszwili. Pierwszy okazję na gola miał "Bila", do którego w 72 min. trafiła piłka w polu karnym. Wydawało się, że zrobić trzeba niewiele, by trafić do siatki, jednak strzał wrocławskiego snajpera okazał się za słaby i Jakub Słowik złapał piłkę.

Pogoń się odgryzała. Czujny jednak był Mariusz Pawełek, któremu żadna piłka nie wypadła z rąk, dość pewnie wychodził do bezpańskich zagrań, a gdy już miał bronić strzały, to też sobie radził. No ale Portowcy nie zmuszali go też do jakiegoś wielkiego wysiłku.

Im bliżej było końca meczu, tym więcej determinacji wykazywał WKS. To jednak Pogoń miała dwie świetne okazje by wyjść na prowadzenie. Najpierw pierwszy błąd popełnił Pawełek, piłka poszybowała na Dwaliszwilego, ale Gruzin nie był wstanie doskoczyć i skierować ją do pustej bramki. Chwilę później ten sam napastnik Pogoni wyszedł z kontrą, miał przed sobą tylko jednego obrońcę, ale z boku aż dwóch kolegów - czyli akcja trzech na jednego. Piłkarz ze Szczecina jednak się przewrócił. Faulu nie było.

Remis 0:0 to wynik fatalny w tej sytuacji. Gra była niewiele lepsza.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto