Nie mecz Śląska Wrocław z Lechem Poznań, a przyszłość Marcina Kowalczyka była w czwartek najgorętszym tematem. Otóż przed południem WKS poinformował, że przedłużył o dwa lata umowę z obrońcą, ale kilka chwil później okazało się, że piłkarz parę dni wcześniej podpisał kontrakt z klubem rosyjskiej ekstraklasy Wołgą Niżny Nowogród. Zgodnie z przepisami mógł to zrobić, na pół roku przed końcem kontraktu.
Kowalczyk (powołany niedawno do reprezentacji) przychodził do Wrocławia na wyraźne życzenie Oresta Lenczyka z głębokich rezerw Zagłębia Lubin. Obaj panowie pracowali ze sobą wcześniej, dlatego szkoleniowiec nalegał, by prawy obrońca grał przy Oporowskiej. Działacze kręcili nosem, bo to dla nich była "randka w ciemno", zważywszy na to, że przez kilkanaście miesięcy zawodnik rozegrał ledwie kilka pełnych spotkań. Kompromis jednak wypracowano: kontrakt będzie tylko roczny, ale z opcją przedłużenie o dwa lata.
Śląsk chciał skorzystać z możliwości jej przedłużenia, na zasadzie jednostronnej deklaracji do końca maja. Zrobił to dopiero przedwczoraj, bo - jak mówią w klubie - piłkarz kilka dni unikał spotkania z członkiem zarządu. Prezes Piotr Waśniewski stwierdził, że podczas środowego spotkania z Kowalczykiem, nie został poinformowany, że zawodnik podpisał inną umowę. O tym, że obrońca 23 maja związał się z innym zespołem dowiedział się z portalu Weszło, który ujawnił całą sprawę. Początkowo wydawało się, że cała sprawa może mieć swój finał w sądzie. - To będzie bardzo krótki spór. Zanim zdecydowaliśmy się na taki ruch, zapisy kontraktu dokładnie przeanalizowali prawnicy - mówił cytowany przez Weszło menedżer Kowalczyka Mariusz Piekarski.
Waśniewski jednak przyznał, że jeśli Kowalczyk faktycznie podpisał umowę, to będzie zawodnikiem Wołgi. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Z Oporowskiej wyszło oświadczenie, w którym klub informuje, że czeka na dokumenty w sprawie transferu. Śląsk próbował się skontaktować z zespołem ze Wschodu, ale nikt z rosyjskiej strony do początku wczorajszego spotkania z Lechem nie był w stanie potwierdzić, że Marcin Kowalczyk jest ich nowym piłkarzem.
Mimo tych zawirowań Stanislav Levy nie zawahał się, by postawić na "Kowala" od pierwszych minut spotkania z "Kolejorzem". Wiadomo - zwycięskiego składu się nie zmienia. Niektórzy ten mecz nazywali sparingiem pod etykietką ekstraklasy, ale przecież WKS miał o co grać. Z drugiej jednak strony właściwie przez całą pierwszą połowę, Lech wyglądał jakby sezon się dla niego skończył. Po prawdzie tak przecież jest, bo szansę na mistrzostwo stracił, a z drugiego miejsca też nie spadnie. To zatem Śląsk prowadził grę i miał lepsze sytuacje do zdobycia gola. W 23 min. świetnego podania od Piotra Ćwielonga nie wykorzystał Waldemar Sobota, który przegrał pojedynek jeden na jednego z Krzysztofem Kotorowskim. Chwilę potem minimalnie chybił "Pepe". Rywale nie wyglądali na wicemistrza kraju - mieli duże problemy z wyprowadzeniem piłki, a i skutecznie grała obrona gospodarzy. Mieli swoje okazje, ale gdy przychodziło do strzału, dobrze bronił Rafał Gikiewicz. Mimo tego, że z przebiegu spotkania nie zasługiwali na prowadzenie, to jednak tuż przed przerwą bramkę strzelili. Błąd popełnił Rafał Grodzicki, z kontrą wyszli Kasper Hamalainen i Rafał Murawski, piłka dość przypadkowo jednak trafiła w polu karnym do tego drugiego i było 1:0 dla Lecha.
W drugiej połowie - mimo pojawienia się Mouloungui'ego i Sochy - obraz gry nie uległ zmianie. Na szczęście skuteczność była lepsza. W 83 Gabończyk dostał kapitalne podanie od Mili i doprowadził do wyrównania. W walce o podium status quo, bo Piast zremisował 1:1 w Warszawie z Polonią. Dwa mecze - w Kielcach i w Bełchatowie - zaczęły się z dużym opóźnieniem z powodu ulewy.
Śląsk zaczął już szukanie wzmocnień. Pierwszym może być albański napastnik Sebino Plaku, który w Albanii przez rok pracował z Levym. Już zimą był przymierzany do WKS-u. Pochwalił się wtedy nawet w lokalnych mediach, że drużyny rozmawiają o jego transferze. Jednak czeski trener Śląska zaprzeczył, że Plaku przeprowadzi się do Wrocławia. Faktycznie było to o tyle mało prawdopodobne, że miał ważną umowę ze Skenderbeu Korce i wrocławianie musieliby za niego zapłacić. Teraz Albańczyk jest wolnym zawodnikiem, a plotka niesie, że przyjechał na testy medyczne do Wrocławia.
Śląsk Wrocław - Lech Poznań 1:1 (0:1)
Bramki: Mouloungui 83 - Murawski 40
Sędzia: Bartosz Frankowski
Widzów: 24 962
Śląsk: R. Gikiewicz - Ostrowski Ż, Kokoszka, Grodzicki, Pawelec (46 Socha) - Kowalczyk Ż, Stevanović (83 Cetnarski), Mila, Sobota, Ćwielong - Ł. Gikiewicz (46 Mouloungui).
Lech: Kotorowski - Kędziora (87 Henriquez), Trałka, Kamiński, Możdżeń, Tonev, Hamalainen (72 Reiss), Drewniak, Murawski, Lovrencsics, Trałka, Teodorczyk Ż (63 Ubiparip).
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Polski samolot musiał nagle lądować na Islandii. Nerwowa sytuacja na pokładzie
- Gwiazdy „Pulp Fiction” na 30. rocznicy premiery filmu. Niektórych zabrakło
- Kokosanka pingwinem roku. Ptak z gdańskiego zoo bije rekordy popularności
- Sto dni do rozpoczęcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Co mówią mieszkańcy Paryża?