Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Skont sztuką uliczną walczy z szarzyzną [foto]

Michał Potocki
Michał Potocki
Skont przy swojej przy z ul. Wilanowskiej
Skont przy swojej przy z ul. Wilanowskiej Michał Potocki
Street art to jego żywioł. Pokolorował akademiki PWr, pomalował tramwaj WKS-u i chce ożywić Psie Pole. Boi się malować kobiety.

Filip "Skont" Nizołek mieszka na wrocławskim Zakrzowie i tam głównie tworzy kolorowe prace, które ożywiają szare budynki i odrapane ściany. Zaczął czternaście lat temu od graffiti. Od trzech lat działa prężnie w dużym formacie. Na Psim Polu jego murale są bardzo znane. Założył również w grupę Cyrograff. Przyjaciele mówią o nim, że jest m.in.: wszechstronnym chlapaczem pigmentem, żonglerem stylów czy zaklinaczem rojów murali, ściennego confetti i osiedlowych moralitetów.

Zobacz: Galeria kilku prac Skonta

Jego prace można oglądać m.in. na budynkach w miasteczku studenckim na Wittigowie. Do najlepiej znanych należy tramwaj w barwach Śląska Wrocław, "Głodomory" przy Wyszyńskiego, "Różowe okulary" przy Okulickiego, "Poczet LN" przy Wilanowskiej czy "Aleja Filarów" pod wiaduktem al. Jana III Sobieskiego. Pokolorował nawet skrzynki na piach na Zakrzowie.

Ze Skontem rozmawiamy o jego dzielnicy, twórczości i sztuce ulicznej.
Skąd wziął się Skont?

To jest takie imię, które przybrałem. W zasadzie nic nie znaczy. Podoba mi się jako słowo, litery.

Podobno jesteś zakrzowskim patriotą.

Tak. Każdy ma swoje miejsce. Czuję, że jeśli nie robiłbym tego, co robię, to nikt inny by się takich działań nie podjął. Należy się to temu miejscu. Na Psim Polu brakuje sztuki. Poza tym lubię ten rejon, mam tu wielu znajomych. Oczywiście, nie zamykam się na inne części Wrocławia, miasta czy nawet kraje.

Dlaczego malujesz?

Żeby coś zmienić. Jedyne, na co mogą patrzeć ludzie w przestrzeni publicznej, to reklamy. Jestem freelancerem, a tu na Psim Polu robię wszystko non-profit. Rozwijam swoje umiejętności, za każdym razem podejmuję ryzyko i sprawdzam, co wyjdzie. Druga rzecz to wydźwięk społeczny - jeśli namaluję jakiegoś znajomego, to jego koledzy też przyjdą to zobaczyć. Jestem też ciekawy, jak innym się to podoba, czy uważają, że coś powinno być szare a może żółte. Czekam na opinie. Robię to dla przestrzeni, a przestrzeń to dla mnie ludzie, nie same ściany.

Twoja kreska przypomina mi nieco komiks, zaglądałeś do takich wydawnictw?

To jest twoja interpretacja, a bardzo lubię, jak ludzie dumają nad moimi pracami. Komiksiarze by chyba nie powiedzieli, że mam komiksową kreskę. Jeśli chodzi o styl, to jest indywidualna rzecz. Wpływają na mnie prace innych ludzi, ale nie zastanawiam się nad swoim stylem, po prostu to robię. Nie opowiadam też historii, jak w komiksach. Dla mnie jest to bardziej przedstawienie jakiegoś stanu, punktu w życiu czy w przypadku tzw. charakterów (portret - przyp. red.) danej osoby.

Zaczęło się w podstawówce.
Pierwsza praca powstała w 1997 roku. Zobaczyłem coś w teledysku i sam chciałem spróbować. Namalowałem z kolegą graffiti na Szkole Podstawowej nr 44. Zrobiliśmy to nielegalnie, a nauczyciele pewnie wiedzieli, czyja to sprawka. Jednak musiało się podobać, bo nie miałem przez to nieprzyjemności. Zresztą nigdy z powodu mojego zajęcia nie miałem przykrości. Kilka razy, gdy malowałem, podjechał patrol policji. Stróże porządku tylko kiwali głowami i uśmiechali się, więc im chyba też się podoba.

Nie jesteś grafficiarzem, czego zatem używasz do malowania?

Przeszedłem na narzędzia tradycyjne, czyli: pędzel, wałek i farbę emulsyjną. Spray pojawia się najwyżej w 10 proc. mojej pracy. Techniką wracam do tradycyjnego malarstwa. W odróżnieniu od większości grafficiarzy nie ukrywam się pod pseudonimami, można mnie łatwo znaleźć w Internecie i oczywiście na Zakrzowie (śmiech).

Często malujesz na dużych kawałkach.

Lubię to. Uważam, że rozmiar ma znaczenia w przestrzeni publicznej. Jak zrobi się coś wielkiego, człowiek czuje się lepiej, gdy widzi ten ogrom i ma satysfakcję z pracy, którą włożył w jego stworzenie.

Jedną z największych Twoich prac są "Głodomory".

One mogą przerażać czy straszyć, ale pasują do budynku przy ul. Wyszyńskiego i okolicy. Nie zawsze świat jest kolorowy i piękny. Zaprosiła mnie tam grupa Kolektyf. Motyw wywodzi się z architektury i postaci maszkaronów oraz potworów rzeźbionych na kamienicach czy starych kościołach.

Malowałeś też tramwaj w motywy Śląska Wrocław.

To był listopad 2008. Pierwszy raz malowałem na pojeździe. Technicznie była to zagadka. Robiłem z dwoma chłopakami, gdzie jeden znał się na lakiernictwie, a drugi na sztuce. To był zgrany zespół. Dostaliśmy materiały i zamknięto nas w zajezdni tramwajowej. Zeszło nam na pracy trzy dni i noce.

Chętnie wykonujesz portrety.

Dla mnie jest to duże wyzwanie. Malarze akademiccy mogliby mieć do mnie sporo zarzutów, ponieważ portretuję zwykle ze zdjęć. Pracuję na ulicy, gdzie, uważam, wszystkie techniki są dozwolone, by osiągnąć efekt. Staram się wiernie oddawać szczegóły i charaktery moich modeli.

Ale kobiet na ścianach unikasz.
Z kobietami jest trudno. Boję się je malować, bo lubią jak jest ładnie, a ja tworzę szczerze. Może jeszcze do żeńskich modelek nie dojrzałem, ale ciągle się do tego przymierzam.

Jesteś szczególnie związany z jakąś pracą?

Ze wszystkimi łączą się wspomnienia, ale każda jest na tyle nietrwała, że nie związuję się z nimi na zawsze. Dużo moich prac umarło, część sam zamalowałem i stworzyłem na ich miejscu coś innego.

Najnowszy projekt to herb Śląska Wrocław.

Powstawał dwa tygodnie na 150 mkw. ściany mojej podstawówki. To był pomysł kibiców z Zakrzowa, potem znaleźli się inni zwolennicy. Chyba z pół roku mnie namawiali. Mieliśmy zeszyt z wpłatami. Na uzbieranie 2 tys. zł zrzuciło się około 70 osób, za co kupiliśmy materiały i namalowaliśmy największy herb klubu na wrocławskiej ścianie.

O czym myślisz, gdy cały dzień samotnie malujesz?

O efekcie, żeby dobrze wyszło.

No to czekamy na kolejne efekty, dzięki za rozmowę.

graffiti wittigowo wrocław pwr

skont aleja portretów

murale z roslin wrocław


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto