MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Skażony żużlem

Wojciech Koerber
WROCŁAW - Na Boże Narodzenie mam być Świętym Mikołajem, a on przecież musi chodzić - mówi walczący o powrót do zdrowia Krzysztof Cegielski, który w sobotę pojawił się we Wrocławiu - po raz pierwszy od 1 czerwca.

WROCŁAW

- Na Boże Narodzenie mam być Świętym Mikołajem, a on przecież musi chodzić - mówi walczący o powrót do zdrowia Krzysztof Cegielski, który w sobotę pojawił się we Wrocławiu - po raz pierwszy od 1 czerwca. Do końca października "Cegła" winien podpisać kontrakt na występy w przyszłorocznych rozgrywkach ligi szwedzkiej.

Urazu kręgosłupa Cegielski doznał 3 czerwca w Szwecji i do dziś walczy o to, by znów stanąć na nogach. I wrócić do speedwaya. - To może się odbyć w ten sposób, że Krzysiek pójdzie spać, a rano wstanie i pójdzie - tłumaczy z optymizmem Janusz Woźny, menedżer "Cegły". Na taki sukces Krzysztof pracuje codziennie, od świtu do zmierzchu. Również sobotę, dzień przyjazdu do Wrocławiu, rozpoczął od treningu. - Widzę, że minie jeszcze kilka miesięcy, nim zacznę chodzić, ale widzę też systematyczne postępy. Czuję nawet muchę chodzącą na palcach, więc z mięśniami naprawdę nie jest źle. Ale muszę wzmocnić stawy w kolanie, a przede wszystkim w kostce. Wiosną chciałbym już zacząć trenować, ale nie ot tak, lecz w taki sposób, by odzyskać dawną formę - liczy "Cegła", a jego menedżer wtóruje: - Tor crossowy już wyrównałem!

Zostaje w Atlasie

Nikt nie jest w stanie przewidzieć, jak zakończy się ta walka o powrót do sprawności i do sportu, ale o podpisywaniu nowych kontraktów Krzysztof musi myśli już teraz. - Muszę się zabezpieczyć. Tym bardziej, że w Szwecji można zawierać umowy tylko do końca października. Wcale nie jest powiedziane, że zostanę w Vetlandzie, ale jest również pewne zainteresowanie ze strony innych klubów - zdradza Cegielski. Pewna opieszałość działaczy Vetlandy wynika z faktu, że - w myśl przepisów - mogą oni zawrzeć jedynie dziesięć kontraktów. W Polsce podobnych limitów nie ma. Za około miesiąc "Cegła" prolonguje umowę z Atlasem.

Widok stadionu

Elektroterapia, ćwiczenia siłowe i mentalne, sauna, basen, masaże, odpowiednia dieta a także wielkie samozaparcie i optymizm - to wszystko ma sprawić, że "Cegła" znów będzie jeździł. Osiem wypolerowanych motocykli czeka na niego od dawna. Dlaczego tak bardzo zależy mu nie tylko na powrocie do zdrowia, ale także na tor? - Bo Krzysiu jest skażony żużlem. Gdy jechaliśmy na GP Polski do Bydgoszczy, zamyślił się w okolicach Piły i mówił, jak bardzo chciałby wystąpić w tych zawodach. Teraz było podobnie. Gdy tylko zobaczył stadion, głęboko westchnął - kończy J. Woźny.

Doktorat Anety

W powrót "Cegły" na tor zaangażowanych jest wiele osób. Ci najbliżsi to - oprócz Janusza Woźnego - jego córka i sympatia zawodnika - Aneta, jej przyjaciółka Agnieszka, psycholog dr Ryszard Botwina, ukraiński rehabilitant oraz szwedzki mechanik Johan Enestroem. - Po takim zapoznaniu się z literaturą i licznych telefonach do fachowców Aneta może już robić doktorat z zakresu rehabilitacji - śmieje się J. Woźny.

od 7 lat
Wideo

Michał Probierz o Ekstraklasie i Euro

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto