Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sensacyjny start ligi - Beniaminek okazał się lepszy od wicemistrza

Michał Lizak
Nie tylko tym razem Czerwonka był lepszy od Logana
Nie tylko tym razem Czerwonka był lepszy od Logana
Emeryt Best ratuje gwiazdy Prokomu Lepszego startu w tym sezonie chyba nie można sobie było wymarzyć. Był świetny mecz w Warszawie, w którym SPEC Polonia postraszyła mistrzów z Sopotu.

Emeryt Best ratuje gwiazdy Prokomu
Lepszego startu w tym sezonie chyba nie można sobie było wymarzyć. Był świetny mecz w Warszawie, w którym SPEC Polonia postraszyła mistrzów z Sopotu. Trener Andrej Urlep szybko przekonał się, że lepiej spokojnie budować, niż robić rewolucję w składzie za pięć dwunasta, czyli dwa dni przed pierwszym meczem. Wreszcie wracający do ligi Górnik Wałbrzych pokonał wicemistrza z Turowa, który po meczach sparingowych wydawał się wielkim pewniakiem do wygranej.

Oj, w tej lidze naprawdę będzie się działo wiele ciekawych rzeczy. Kibice mogą zacierać ręce, czekając na następną kolejkę.
W Świebodzicach przez trzy kwarty wszystko szło zgodnie z planem, a raczej przewidywaniami fachowców. Górnik od początku nie był w stanie dotrzymać kroku faworytowi, a przewaga PGE Turowa sięgnęła 17 pkt. I wówczas gości zgubiły rzuty za trzy punkty.
- Konsekwentnie graliśmy pod kosz i to był klucz do sukcesu. Ale nie oszukujmy się, to zwycięstwo jest dla nas niewiarygodnym prezentem. Jest jak cud. A na cuda w tej lidze nie możemy liczyć w każdej kolejce - mówił po spotkaniu trener wałbrzyskiej drużyny Radosław Czerniak.
Szkoleniowiec gości - Saso Filipovski, z przegranej nie robił tragedii. Przede wszystkim wie, że to wypadek przy pracy, że ma zespół, który wygra 9 z każdych 10 meczów z Górnikiem. Ale na początek zdarzył się ten jedyny przegrany. Wiadro zimnej wody - zwłaszcza po pełnym sukcesów okresie przygotowawczym, w którym PGE Turów bił jak na zawołanie zagranicznych rywali - przyda się gwiazdom ze Zgorzelca. Poza tym Filipovski pamięta, że przed rokiem zaczął sezon od dwóch porażek w trzech pierwszych kolejkach. A potem został wicemistrzem Polski.
Wydaje się, że mimo wszystko największym przegranym pierwszej kolejki jest ASCO Śląsk. Wrocławianie grali u siebie z Polpakiem, który kilka miesięcy temu odprawili z kwitkiem w I rundzie play-off. Byli faworytem, przygotowali uroczyste otwarcie sezonu, do tego podjęli poważne ryzyko. Dwa dni przed meczem słoweński trener zdecydował się na wymianę podstawowego rozgrywającego i pierwszego środkowego. Ayinde Ubakę i Hasana Rizvicia zastąpili Dawan Robinson i Wayne Wallace. Nie odwdzięczyli się Urlepowi za zaufanie, jakim ich obdarzył. Obaj zawiedli i nie zdziwię się, jeśli nie będą to zmiany ostateczne. Wcale nie muszą długo zostać we Wrocławiu.
Dużo mówi się o tym, że ASCO Śląsk może sięgnąć po Rashida Atkinsa, który ostatnie dwa lata zbierał dobre recenzje w Sopocie. Teraz trwają jeszcze pertraktacje odnośnie zarobków Amerykanina. Takimi występami, jak w sobotę we wrocławskiej Orbicie, Robinson może tylko zachęcić szefów klubu, by znaleźli jednak kilka dolarów więcej właśnie na Atkinsa.
Zresztą nie tylko we Wrocławiu potwierdziło się, że budowanie ekipy w ostatniej chwili nie przynosi efektów. Trzech nowych graczy pojawiło się w AZS-ie Koszalin (Ibrahim, Swanson i Nor-dgaard), ale zwycięstwa akademikom nie zapewnili.
Pewny triumf u siebie odniósł Atlas Stal z Polpharmą, ale zawodnicy, którzy dojechali do drużyny trenera Andrzeja Kowalczyka w ostatnim czasie (Hughes, Benett), także nie wystąpili w rolach głównych. Na to trzeba będzie jeszcze poczekać. Górę zaś wzięła taktyka, którą w Świeciu obrał trener Mihaijlo Ulavin. Zbudował drużynę, przepracował okres przygotowawczy i na pierwsze spotkanie miał gotowy zespół. Nie tylko z nazwy. Jego zawodnicy zagrali jak drużyna i właśnie temu zawdzięczają ostateczny sukces.
Nie sposób nie odnieść się także do piątkowego popisu, jaki w Warszawie urządziła swoim kibicom i fachowcom SPEC Polonia. Ten zespół potwierdził, że grając radosną koszykówkę - jakże inną od opartej na defensywie szkoły bałkańskiej - można zagrozić nawet ekipie zbudowanej z myślą o podboju Europy, jaką jest Prokom. Może Czarne Koszule nie będą w czołówce. Może przegrają kilka wygranych zdawałoby się spotkań. Ale na pewno ten zespół będzie się chciało oglądać.
A Prokom Trefl? Będzie silny, bo ma naprawdę dobrych graczy, którzy w decydujących momentach spotkania po prostu wiedzą, co zrobić, by wygrać, bazując na wielkim doświadczeniu i adekwatnych do niego umiejętnościach.
Czy teraz nadal ktoś będzie mówił o emeryturze, na jaką do Polski przyjechał Travis Best? Nie sądzę. Pytanie tylko, czy ten zawodnik wytrzyma grę po 30 min w każdym spotkaniu. Od tego może zależeć, jak często w końcówkach spotkań mistrzowie Polski będą w stanie przechylać szalę na swoją korzyść.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto